Symulator zderzenia podczas jazdy bez pasów – to nowy pomysł warszawskich policjantów dla kierowców, którzy łamią ten przepis. Urządzenie stanie w samym centrum stolicy w ciągu kilku tygodni.

Chcemy pokazać, jakie przeciążenia oddziałują wówczas na tego, który w tym fotelu jedzie niezapięty. Każdy, kto przejedzie się chociaż raz, będzie do końca zapinał swoje pasy – przekonuje Wojciech Pasieczny ze stołecznej drogówki.

W miejscu, gdzie stanie symulator był reporter RMF FM Paweł Świąder. W ciągu pół godziny znalazł 3 kierowców, którzy mogliby z niego skorzystać, bo jechali bez zapiętych pasów.

Za kilkanaście dni każdy z nich, po zatrzymaniu przez patrol, będzie zapraszany do skorzystania z krótkiej przejażdżki po równi pochyłej. Prędkość w momencie fikcyjnego uderzenia będzie niewielka – tylko 15 km/h, ale i tak będzie to nieprzyjemne wrażenie – przekonują policjanci.

Nasz reporter pytał kierowców, co według nich – mandat czy symulator – będzie skuteczniejsze. Myślę, że taka próba – mówił jeden z prowadzących. Dlatego, że mandat często ludzie po prostu płacą, denerwują się, wyklinają na lewo i na prawo, na policję i na wszystkich, a nie są w porządku, jeśli chodzi o prawo, które jest właściwie w całej Europie – tłumaczył.

Mimo że karanie mandatami skutkuje, stołeczni policjanci wolą edukować i wychowywać niż karać za niedozwolone i niebezpieczne manewry. Kontrolują więc okolice pubów w weekendy, sprawdzają trzeźwość setek kierowców stojących w porannych korkach czy wyłapują kierowców-cwaniaków przy pomocy kamer wideo.

Takich akcji jest więcej. Zainteresowanie, z jakim się spotkały w społeczeństwie wśród kierowców, kandydatów na kierowców, w ośrodkach nauki jazdy powodują to, że ciągle myślimy nad nową formą. Po prostu widzimy, że jest to potrzebne. Musimy działać niestandardowo – mówi Pasieczny. Tylko w ten sposób możemy zwrócić uwagę kierowców – dodaje.