Rodzice zamordowanej 7-miesięcznej Wiktorii ze wsi Jeziorka nie zostali aresztowani. Sąd w Słupsku zdecydował, że objęci zostaną tylko dozorem policyjnym. Do aresztu trafił natomiast Jerzy O., który tragicznego dnia opiekował się dzieckiem.

Prokurator, który chciał aresztu dla rodziców dziewczynki jest zaskoczony decyzją sądu i nie wyklucza odwołania, ale dopiero po zdobyciu kolejnych dowodów winy rodziców. Zarzuca się im brak opieki nad dzieckiem i narażenie go na utratę życia. Prokurator będzie musiał udowodnić, że przed tym tragicznym dniem, kiedy zabito dziewczynkę dochodziło również do bulwersujących zdarzeń.

Decyzja sądu nie oznacza, że rodzice unikną procesu, ale odpowiadać mogą z wolnej stopy. Wciąż grozi im do 5 lat więzienia.

Na trzy miesiące aresztu został z kolei skazany Jerzy O. - opiekun oskarżony o zamordowanie 7-miesięcznej Wiktorii. Mężczyzna nie przyznał się do winy. Kiedy wyprowadzano go z sali sądowej powiedział, że tego nie zrobił, a dziecko umarło mu na rękach. Tak samo tłumaczył się na zamkniętym posiedzeniu sądu. Sędzia mu jednak nie uwierzył. Dowody zbrodni są bardzo mocne. Według opinii biegłych, którzy przeprowadzali sekcję zwłok, dziecko tuż przed śmiercią było maltretowane. Miało wiele obrażeń głowy, złamaną rękę i żebro.

Gdy pijany Jerzy O. znęcał się nad dzieckiem, w domu nie było jego rodziców. Pojechali do sąsiedniej wioski kupić alkohol, zostawiając dziewczynkę pod opieką 54-letniego przyjaciela. Jak się później okazało, mężczyzna miał w organizmie ponad 3 promile alkoholu.