Uczą się języków, uprawiają jogging i nordic walking, a także pomagają w organizowaniu wielu imprez w Parku Śląskim w Chorzowie. Bardzo aktywne babcie spotykają się w Parkowej Akademii Wolontariatu.

Niejeden wnuk czy wnuczka może babciom pozazdrościć kondycji i energii. Ja to jakoś tak szczęśliwie i działkę mam, i wnuki mam, i tu przychodzę. Rozrywa energia. Mam jej dużo - śmieje się pani Irena, babcia dwóch nastoletnich chłopców. Wkrótce na świecie pojawi się też jej pierwsza wnuczka.

Pani Irena w Parkowej Akademii Wolontariatu uczy się języka włoskiego. Robi to, by podczas kolejnej podróży do Włoch móc swobodnie się porozumiewać. Włoskiego uczy w Akademii wolontariuszka.

Są też zajęcia z języka angielskiego. Uczę angielskiego na poziomie średnim i podstawowym. Prowadzę też zajęcia z gimnastyczne połączone z tańcem. I sama uczę się włoskiego i przypominam sobie rosyjski - wylicza pani Małgorzata, również babcia. Był taki okres, że zajmowała się tylko rodziną, ale - jak przyznaje - zawsze tkwił w niej niespokojny duch. Ponieważ jestem taka ruchliwa, moje wnuki bardzo chcą ze mną przebywać - mówi pani Małgorzata.

Wśród pań z Akademii Wolontariatu jest nawet prababcia. Mam dwie prawnuczki. Chodzą już do przedszkola. Uwielbiają mnie. Robię im pierożki i wszystkie te rzeczy, które uwielbiają - uśmiecha się pani Janina i dodaje, że doba powinna mieć 35 godzin. My ciągle nie mamy czasu. Rano sprzątamy, gotujemy, żeby przyjść później tu do parku na nasze zajęcia: języki czy fitness. Też biegamy i uprawiamy nordic walking - wylicza pani Janina.

Parkowa Akademia Wolontariatu działa od dwóch lat. Ma około 70 członków. Wszyscy przekroczyli już 60 rok życia. Pomagają prawie każdego dnia. Jutro organizują np. grę terenową dla dzieci, które w parku spędzają ferie - mówi Anna Poraj, prezes fundacji Park Śląski.

Wolontariusze zaangażowali się też między innymi w organizowanie Wigilii dla osób samotnych, która każdego roku odbywa się w Kapeluszu w Parku Śląskim. Tysiąc osób było w zeszłym roku. My już dwa miesiące wcześniej przygotowywałyśmy stroiki i różnego rodzaju ozdoby - opowiada pani Joanna. Dodaje, że już wolontariuszki zaczynają myśleć o Wielkanocnym Śniadaniu dla potrzebujących.