Chaos zapanował wewnątrz tymczasowego rządu Afganistanu po śmierci ministra transportu lotniczego i turystyki Abdula Rahmana. Powodem zamieszania są okoliczności śmierci ministra.

Do wczoraj, wersja potwierdzana przez naocznych świadków mówiła, że zginął na lotnisku w Kabulu z rąk rozwścieczonych pielgrzymów, którzy rzucili się na niego, gdy rozeszła się plotka, że Rahman anulował lot pielgrzymkowy do Arabii Saudyjskiej, by samemu polecieć do Indii z rodziną. Jednak premier Afganistanu Hamid Karzai przedstawił inną wersję wydarzeń, sugerującą udział kręgów władzy: „To nie był przypadek. To morderstwo zostało zaplanowane. I to przez osoby mające ścisły związek ze służbami specjalnymi. Część z nich już aresztowano. Reszta uciekła z kraju samolotami z pielgrzymami. Zwróciliśmy się już do Arabii Saudyjskiej o ich wydanie".

Saudyjskie władze już zgodziły się na deportację trójki podejrzanych. Wśród nich jest wysoki rangą funkcjonariusz afgańskiego wywiadu generał Abdullah Dżan Tawhidi. Zagraniczni obserwatorzy komentują skandal wokół okoliczności śmierci ministra jako kolejny dowód na potwierdzenie wątpliwości, czy tymczasowy rząd Afganistanu będzie w stanie opanować problemy wynikające z braku praworządności w kraju, w którym nadal lokalne klany z bronią w ręku rywalizują o władzę po Talibach.

09:10