Aż 35 proc. stron internetowych instytucji publicznych nie miało w ubiegłym roku wystarczających zabezpieczeń przez włamaniem. Wynika to z opublikowanego dziś raportu Agencji Bezpieczeństwa Publicznego. Według dokumentu nawet początkujący haker poradziłby sobie z włamaniem na przykład na strony izb skarbowych w Krakowie i Katowicach albo Rządowego Centrum Legislacji.

Na szczęście opublikowane dane nie przekładają się na liczbę faktycznych ataków. Pilnujący bezpieczeństwa sieci system ARAKIS-GOV w ubiegłym roku alarmował 28 109 razy, ale tylko 2 proc. z tego oznaczało naprawdę poważne zagrożenia. Atakom hakerów zamieniających treści stron uległy między innymi wywiad wojskowy, urzędy wojewódzkie, sądy i - aż trzykrotnie - Centralna Komisja Egzaminacyjna

Chodziło na przykład o pokazanie, że można zmienić wyniki matur próbnych. Na szczęście wiedzieliśmy bardzo dobrze po pierwszym ataku, kto jest atakującym - mówił Piotr Durbajło z ABW. Wiedząc, ABW nie mogła jednak nic zrobić bez zgłoszenia tego jako przestępstwa, a CKE zgłosiła to dopiero za trzecim razem.

Agencja udaremniła też w ubiegłym roku cyberataki na MON i MSZ. Część wirusów wysłano w plikach z kondolencjami po katastrofie smoleńskiej.