W tym roku mija piętnasta rocznica zatonięcia polskiego promu „Jan Heweliusz”. Do katastrofy doszło 14 stycznia 1993 roku na Morzu Bałtyckim u wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia w czasie rejsu ze Świnoujścia do Ystad. Zginęło 55 osób.

"Jan Heweliusz" miał wypłynąć w kolejny rejs ze Świnoujścia do szwedzkiego Ystad 13 stycznia 1993 roku. Tego dnia na Bałtyku szalał sztorm, siła wiatru wynosiła w porywach do 9 stopni w skali Beauforta. Jednak dla doświadczonych marynarzy taka pogoda nie

stanowiła przeszkody w żegludze.

Ze względu na uszkodzenie furty rufowej, czyli klapy zamykająca wnętrze pokładu kolejowo-samochodowego jego wypłynięcie na morze opóźniło się o dwie godziny. Na pokładzie znajdowały się 64 osoby: pasażerowie i członkowie załogi, 28 tirów i 10 wagonów kolejowych.

Nad ranem w burtę promu uderzył huragan z rzadko spotykaną siłą 12 stopni w skali Beauforta. Kapitan w obliczu coraz większego przechyłu jednostki, kapitan nakazał jej opuszczenie.

Rosnący przechył i ciężkie warunki pogodowe uniemożliwiły załodze spuszczenie szalup, mimo to prowadzono akcję ratunkową, podawali pasażerom pasy ratunkowe i kapoki. Na wodę spuszczono siedem tratw. Z uwagi na wyjątkowe warunki pogodowe akcja ratunkowa była niezwykle trudna. W czasie jej trwania zginęła część rozbitków.

Następnego dnia o godz. 16.45 akcja ratownicza została zakończona. W katastrofie zginęło 55 osób: 20 członków załogi i 35 pasażerów, uratowano zaledwie 9 ludzi. Ciał 10 osób nie

odnaleziono. Zatonięcie promu kolejowo-samochodowego "Jan Heweliusz" jest uznawane za największą z katastrof polskich statków w czasie pokoju.

Wrak "Jana Heweliusza" osiadł na głębokości 27 metrów. Jest często odwiedzany przez nurków.

Sprawę wypadku przez sześć lat badały Izby morskie w Szczecinie i Gdyni. Uznano, że winę za tragedię ponoszą: armator, Polski Rejestr Statków i Urząd Morski w Szczecinie oraz kapitan Heweliusza. W marcu 2005 roku trybunał w Strassburgu przyznał odszkodowania jedenaściorgu krewnym i członkom rodzin ofiar katastrofy.

"Jan Heweliusz" został zbudowany w roku 1977 w Norwegii. Od początku nie cieszył się dobrą opinią, przed zatonięciem miał blisko 30 wypadków m.in. awarię silnika, a we wrześniu 1986 roku wybuchł na nim pożar. Armator, Polskie Linie Oceaniczne, wykonał wówczas nielegalny remont i zalał spalony pokład betonem, który go dodatkowo przeciążył, powiększając problemy ze statecznością, które prom miał od początku ze względu na wadliwie zbudowaną nadbudówkę i system balastowy.