Nawet trzy tysiące grobów może zostać usuniętych do końca roku z cmentarza komunalnego w Zielonej Górze. Miejski Zakład Pogrzebowy zamierza zlikwidować pomniki, za które rodziny zmarłych osób nie wniosły odpowiedniej opłaty.

Kwotę ponad 600 zł trzeba zapłacić podczas wykupu miejsca pogrzebowego, a następnie uregulować swego rodzaju czynsz, płacąc podobną sumę co dwadzieścia lat. Jak reagują na tak bezwzględne egzekwowanie należności osoby odwiedzające zielonogórską nekropolię i jak tłumaczą swoje decyzje władze cmentarza? Zdania na ten temat są podzielone. Jedni twierdzą, że to dobra procedura a inni, że przyklejanie kartek na grobach jest po prostu nie na miejscu: "Ponieważ dokumentacja znajduje się w aktach odpowiednich, należałoby zawiadomić osoby, którym chce się grób zlikwidować, bo mogą się dowiedzieć za późno. Niektórzy przecież starsi ludzie nie pamiętają o tym, kiedy za grób zapłacono". Szef cmentarza Ferdynand Judziński twierdzi, że takim zawiadomieniem są właśnie przyklejone kartki: "Wyszliśmy z założenia, że lepiej zamiast ustawowego prawa do likwidacji grobu jeszcze raz spróbować skontaktować się w jakiś sposób z rodziną i stąd są te kartki". Co stanie się jednak jeżeli rodzina zmarłego z różnych przyczyn nie będzie mogła w tym roku odwiedzić jego grobu? Niewykluczone, że jeżeli przyjedzie na grób w przyszłym roku mogiły bliskiej osoby już na nim nie znajdzie. W przypadku likwidacji grobu szczątki zmarłej osoby są przenoszone do specjalnej kwatery i grzebane w mogile zbiorowej.

foto Michał Szpak RMF Zielona Góra

04:50