Pojedynek bokserski zaproponował prezydentowi Koszalina Henrykowi Sobolewskiemu (SLD) radny AWS, Stefan Romecki. Datę pojedynku Romecki wyznaczył na 3 marca o godz. 13.

Walka miałaby odbyć się na placu przed ratuszem. Powód? Pieniądze, a właściwie rozdział pieniędzy w ramach miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Radny zarzucił Sobolewskiemu na posiedzeniu Rady Miasta niesprawiedliwy podział funduszy, po politycznych i koleżeńskich układach, posądzając jednocześnie Komisję o korupcję. Obruszony prezydent uciął: "Za taki zarzut powinienem pana wyzwać na pojedynek". Jednocześnie wypowiadając się w lokalnej telewizji dodał, że "zarzut korupcji nadaje się do sądu". Tam też powtórzył wyzwanie do pojedynku honorowego. Radny potraktował słowa prezydenta poważnie - odnalazł liczący ponad 400 punktów Polski Kodeks Honorowy Boziewicza z 1919 roku i uznał postępowanie prezydenta za zniewagę trzeciego stopnia. Przyjął wyzwanie Sobolewskiego na pojedynek (zgodnie z artykułem 41 Kodeksu). Skorzystał przy tym z przysługującego mu prawa wyboru broni - zdecydował się na pojedynek bokserski. "Wybrałem boks, bo to dyscyplina pana prezydenta, czyli daję mu fory, bo ja nigdy się nie boksowałem. Jestem wysportowany, nie boję się. Zastanawiam się jeszcze, czy na gołe pięści czy w rękawicach, ale chyba jednak zdecyduję się na rękawice i na kask" - powiedział Romecki.

Do pierwszej krwi?

Walka miałaby toczyć się do chwili, "gdy złamię Panu rękę lub nogę lub gdy zacznie Pan krzyczeć: Ratunku!!!" - napisał w wyzwaniu radny. Ratunkiem dla prezydenta mogą też być przeprosiny wystosowane do radnego do godz. 12 w dzień wyznaczony na pojedynek. Radny napisał też: "...formacja, z której się Pan wywodzi, raz już miała okazję poczuć ciężką rękę robotnika. Widocznie nie wyciąga Pan wniosków z przeszłości, bo postanowił Pan jeszcze raz zainkasować lanie". Romecki podkreśla, że ma robotnicze korzenie. Radny mówi, że chodzi mu jedynie o interes społeczny. "To sposób na to, żeby zwrócić uwagę społeczeństwa na źle dzielone pieniądze, przeznaczone na rozwiązywanie problemów alkoholowychTo, jak prezydent dzieli pieniądze, to dla mnie korupcja. Od lat nie możemy pomagać ludziom, którzy giną, bo nie mamy na to środków. Walka z alkoholizmem jest bardzo ciężka" - dodaje.

Tchórzy?

W Kodeksie Boziewicza czytamy też, że w szczególnych wypadkach, m.in. kiedy pozwany ma ponad 60 lat (prezydent ma 62 lata), istnieje możliwość wystawienia do pojedynku zastępcy. Prezydent Sobolewski wyjaśnia, że propozycja pojedynku to był żart. "Na sesji wystąpiłem tylko w obronie zasad, bo nie można bezpodstawnie rzucać zarzutów tak poważnych, trzeba być odpowiedzialnym za to, co się mówi. Komisję, której pan Romecki zarzucił korupcję, kontrolował NIK. Nie chciałem na sesji robić awantur, wolałem żartobliwie załagodzić sprawę. Stąd słowa o pojedynku" - powiedział. Mimo że prezydent sam pierwszy rzucił rękawicę, nie zamierza stawać do bokserskiego pojedynku. "Zgłaszam gotowość do rzeczowego pojedynku na argumenty, a nie na pięści" - deklaruje. "Nie będę w uczestniczył w teatralnym widowisku, to zbyt poważna sprawa. Sobota godz. 13 będzie więc wyglądała jak normalna sobota" - podkreśla. Radny Romecki wyraził ubolewanie, iż "prezydent znów wycofuje się ze swoich słów". Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji Krzysztof Targoński pytany co by było, gdyby obaj panowie zdecydowali się stanąć do pojedynku, powiedział: "Jeżeli w miejscu publicznym doszłoby do bijatyki, policja zareagowałaby, ponieważ byłoby to naruszenie prawa. To bez znaczenia, czy w incydent byliby zamieszani radni czy inni przedstawiciele władz miasta". Targoński dodał, że konsekwencje pojedynku mogą być różne w zależności od jego efektu, czyli np. stopnia uszkodzenia ciała. W grę wchodziłoby wtedy oskarżenie publiczne bądź prywatne. Można także rozważyć kolegium za naruszenie porządku publicznego. Szczeciński adwokat Artur Rozwałka powiedział, że Kodeks Boziewicza nigdy nie był obowiązującym aktem prawnym. Autor spisał jedynie pewne zasady, obowiązujące niegdyś głównie w sferach ziemiańskich. Nieprzestrzeganie tych zasad było dla ziemiaństwa dyshonorem. "Gdyby doszło jednak do pojedynku, byłoby to naruszenie kodeksu wykroczeń, traktowane jako zwykła bójka" - dodał.

Foto RMF FM

16:25