Kilkadziesiąt tysięcy ludzi w miastach Kraju Nadmorskiego na rosyjskim Dalekim Wschodzie od kilkunastu dni marznie w nieogrzewanych mieszkaniach. Mimo mrozów mają zimne kaloryfery, gdyż regionalne władze nie przygotowały się na przyjście zimy.

W Kraju Nadmorskim nie ma ogrzewania w czterystu blokach, w których mieszka sześćdziesiąt tysięcy ludzi, a także w licznych szkołach i szpitalach. Według przedsiębiorsw energetycznych wszystko to przez brak paliwa dla elektrociepłowni i fatalny stan tras ciepłowniczych. Miejscowe władze twierdzą, że nie mogły się przygotować do zimy, gdyż Moskwa nie daje pieniędzy. Gubernator Jewgienij Nazdratienko powiedział nawet, że regionalne władze robią co mogą i w końcu będą przygotowane na przyjście mrozów za jakieś... trzy lata. Tym razem jednak rosyjska stolica straciła cierpliwość, gdyż awantury z brakiem ogrzewania powtarzają się od wielu lat. Prezydent Putin oświadczył, że to, co się tam dzieje to skandal, gdyż kupno paliwa i remonty zostały sfinalizowane już dawno. Tyle że - jak zwykle w tym regionie - pieniądze zginęły w kieszeniach urzędniczej mafii. Po raz pierwszy miejscowa prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie, ale obserwatorzy są pesymistami: "Nazdratienko na pewno nie pójdzie siedzieć". A mieszkańcy? Jak zaproponował jeden z lokalnych urzędników - "niech kupują piece-kozy". Posłuchaj relacji moskiewskiego korespondenta radia RMF, Andrzeja Zauchy:

12:20