O ogromnej popularności prezydenta Władimira Putina, którego popiera siedemdziesiąt procent mieszkańców Rosji, świadczą głównie wyniki sondaży.

Czasem jednak miłość narodu ujawnia się wręcz boleśnie namacalnie. Jeden z mieszkańców Petersburga kazał sobie wytatuować na przedramieniu portret rosyjskiego prezydenta. Bolesną operację nakłuwania przeprowadzało dwóch specjalistów i jak pisze Komsomolskaja Prawda, trwała ona w sumie siedem godzin. Aleksiej nie chciał ujawnić swojego nazwiska, ale dumnie pozował reporterowi gazety. Za duży, realistyczny portret Putina na prawym bicepsie dostał specjalną nagrodę za patriotyzm na festiwalu tatuażu w Petersburgu. Dziennikarze pytali, czy za parę lat nie będzie żałował swej decyzji, ale Aleksiej uważa, że Putin to postać kultowa.

Komsomolskaja Prawda przypomina, że pod koniec lat 30. Kryminaliści tatuowali sobie twarze Lenina i Stalina mając nadzieję, że portrety przywódców uchronią ich przed kulami milicjantów.

Posłuchaj relacji moskiewskiego korespondenta RMF FM, Andrzeja Zauchy:

00:35