Katastrofa ekologiczna u brzegów USA wydaje się nieunikniona. Drążenie odwiertu awaryjnego, mającego powstrzymać wyciek ropy zatopionej platformy Deepwater Horizon, może potrwać nawet 3 miesiące. To ocena sekretarza spraw wewnętrznych Kena Salazara.

Salazar, wypowiadając się dla CNN, zaznaczył także, że amerykański rząd będzie bacznie pilnował koncernu BP, by ten poniósł wszelką odpowiedzialność za doprowadzenie do wycieku. Sekretarz nazwał to nawet "trzymaniem buta na karku".

Platforma zatonęła 22 kwietnia, 80 kilometrów od wybrzeża stanu Luizjana. Do Zatoki Meksykańskiej przedostały się tysiące baryłek ropy. Plama ropy, która wydostała się z szybu naftowego pod zatopioną platformą, rozszerzyła się i w piątek nad ranem (czasu polskiego) dotarła do wybrzeża Luizjany.

Katastrofę ekologiczną w Zatoce Meksykańskiej uważa się teraz za może nawet poważniejszą zagrożenie niż słynna katastrofa Exxon Valdez koło Alaski w 1989 r. Wówczas do morza dostało się 258 tys. baryłek ropy.