Policja w Hongkongu aresztowała 511 osób, które uczestniczyły wczoraj w prodemokratycznym proteście. Demonstranci domagali się pełnej demokracji i większej niezależności od Pekinu.

Po zakończonym we wtorek wieczorem masowym marszu kilkaset osób zorganizowało protest siedzący w finansowej dzielnicy metropolii, przed siedzibą szefa lokalnej administracji Leunga Chun-yinga. Nad ranem policja zaczęła usuwać protestujących. 511 osób - w tym 351 mężczyzn i 160 kobiet - aresztowano za udział w nielegalnym zgromadzeniu i stawianie oporu podczas zatrzymania.

Wczoraj, w 17. rocznicę powrotu Hongkongu do Chin, w metropolii odbyła się prodemokratyczna demonstracja, której uczestnicy domagali się prawa do wybierania szefa lokalnej administracji bez ingerencji ze strony rządu w Pekinie. Żądano też dymisji Leunga. Według policji demonstracja zgromadziła w szczytowym momencie 98 tys. ludzi, według organizatorów było to 510 tys. osób.

Protest zorganizowano po zakończeniu nieoficjalnego referendum, w którym prawie 800 tys. mieszkańców - czyli jedna czwarta uprawnionych do głosowania - domagało się prawa do samodzielnego wybierania władz tego autonomicznego regionu Chin. Władze w Pekinie skrytykowały plebiscyt i uznały go za nielegalny, antypatriotyczny i motywowany "polityczną paranoją".