Prawie rok trzeba czekać na wizytę u kardiologa czy okulisty w Łódzkiem. To skutek braku lekarzy-specjalistów z tych dziedzin. Równie poszukiwani są: radiolodzy, anestezjolodzy, lekarze rodzinni, patomorfolodzy i zabiegowcy.

To zatrważające dane, biorąc pod uwagę, że nasze społeczeństwo starzeje się. Co w takiej sytuacji mogą zrobić pacjenci? W Łodzi znaleźli dwa rozwiązania: wizyta prywatna, która niestety kosztuje i cierpliwość z długim oczekiwaniem w kolejce, co też jest kosztowne, bo ucieka czas. Starsze osoby, które spotkałam w przychodni do kardiologa, są do pewnego stopnia wyrozumiałe.

Ale tak naprawdę przerażające jest to, co mówią dane Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi. Z mojej rozmowy z prezesem izby – Grzegorzem Krzyżanowskim – wyłania się, może nawet, medyczny Armagedon.

Czy stać nas, jako społeczeństwo, na takie trwonienie pieniędzy?