To było najważniejsze wydarzenie mijającego roku na Śląsku. We wrześniu, po zapaleniu się i wybuchu metanu w kopalni Wujek ruch Śląsk w Rudzie Śląskiej zginęło 20 górników, a ponad 30 trafiło do szpitali. Wyższy Urząd Górniczy ustalił, że na dole popełniono błędy. Odrębne śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura. Rannych górników czeka długa rehabilitacja.

Wszyscy ranni górnicy wyszli już ze szpitali. Dwudziestu dwóch najbardziej poparzonych leczyło się w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Mieli między innymi poparzone drogi odechowe. Leczono ich w komorach hiperbarycznych, podawano leki, przeszczepiano skórę. Wszyscy dostali skierowanie na rehabilitację. Niebawem będą wracać do szpitala na badania kontrolne. Na razie nie wiadomo czy i kiedy wrócą do pracy.

-Taki wypadek zotawia bardzo poważny uraz psychiczny. To , jak górnicy sobie z nim poradzą zależy indywidulanie od każdego z nich - mówi Mariusz Nowak, dyrektor siemianowickiej "oparzeniówki".

Po wypadku szef Wyższego Urzędu Górniczego powołał specjalną komisję, która wyjaśnia przyczyny katastrofy.

-Wiadomo,że w chwili wybuchu na dole było za dużo ludzi - mówi Krzysztf Król, rzecznik WUG-u.

W jednym z chodników np. pracowało 7 górników, a powinno być tam najwyżej 3 pracowników. W innym miejscu były 22 osoby, a nie powinno być tam nikogo. Wiadomo również, że niektóre podziemne urządzenia były w złym stanie technicznym.

-Urządzenia te nie były odpowiednio izolowane. A to niezbędna ochrona przed podziemnymi wybuchami. Dzięki takiej izolacji nawet jeśli wewnątrz dochodzi do zwarcia, iskry nie pojawiają się poza obudową urządzenia - mówi Krzysztof Król.

Na razie nie ustalono skąd pochodziła iskra, od której zapalił się metan. Ale bardzo prawdopodobne jest, że mogła ona powstać w którymś z owych urządzeń.

Śledztwo w sprawie katastrofy prowadzi też prokuratura. Do tej pory przesłuchano już ponad 180 świadków.

-Powołaliśmy też specjalną grupę biegłych-naukowców, którzy powinni pomóc w wyjaśnieniu przyczyn tej katastrofy- mówi prokurator Marta Zawada- Dybek.

W grudniu prokuratura rozpczęła też inne śledztwo związane z tym wypadkiem. Chodzi o funkcjonariuszy katowickiego oddziału ABW. Zdaniem szefa BBN-u mogli oni wiedzieć o nieprawidłowościach w tej kopalni przed wypadkiem, ale nie zrobili nic, żeby to wyjaśnić. Śledztwo to jest utajnione.

Na razie nie wiadomo kiedy oba śledztwa dotyczące wypadku mogą się zakończyć.

Katastrofa w kopalni Wujek ruch Śląsk była jednym z natragiczniejszych wypadków w powojennej historii polskiego górnictwa.