Według tradycji ludowej Podkarpacia, w noc świętojańską można spotkać diabła Rokitę...

Z początkiem lata wzrasta aktywność czarownic. Najłatwiej spotkać je na miedzach i łąkach, gdzie zbierają rosę, a na widok krzaczastej wierzby - targają ją mówiąc do diabła: "Rokita daj mleka, oddaje ci duszę i ciało, bo mi się mleka zachciało".

Lato w tradycji ludowej pełniło istotną rolę. Uznawane było przede wszystkim za czas przejścia, dlatego w obrzędowości ludowej podkreślano to licznymi para-magicznymi czynnościami. Najważniejszą taką czynnością było zapewnienie dojrzewającym w tym okresie zbożom dogodnych warunków, czyli dostateczną ilość wody i ochronę przed szkodnikami. Do tego celu używano głównie ognia, wody i zielonych gałęzi.

Zielonymi gałęziami, symbolizującymi życiową moc będącej w pełnym rozkwicie przyrody, majono domy i pola. Gałęzie olchy wkładano w zagony ziemniaków, aby były białe i sypkie - na wzór kruchej olchy. Natomiast giętką leszczyną majono zboża, aby były elastyczne i nie łamał ich wiatr. Znanym letnim zwyczajem było także obieganie pól z płonącymi pochodniami zwanymi kropocami i palenie na polach ognisk zwanych sobótkami.

Przystrajanie zielonymi gałązkami domów miało nie tylko charakter estetyczny, ale przede wszystkim zabezpieczający dom i domowników przed złymi mocami i zapewniający dostatek i zdrowie. "Dlatego domy obficie przybierano i często nie było widać ścian spod młodych brzózek, które najczęściej były do tego używane" - opowiada Andrzej Karczmarzewski z Muzeum Etnograficznego w 

Rzeszowie.

Majenie domów miało także chronić ludzi przed złymi duchami. Wierzono bowiem, że w lecie, a zwłaszcza w Zielone Świątki zmarli powracają do świata żywych. Szczególnym lękiem ówczesną ludność napawały duchy złe, które - jak wierzono - nawiedzały domy w nocy. Aby zabezpieczyć domostwo od ich mocy, majono okna, drzwi i wrota stodół, by "złe" nie miało wstępu.

Lato to także czas zabawy, płatania figli oraz wróżb. By dokuczyć dziewczętom, chłopcy zamalowywali błotem szyby w oknach, wynosili na dachy wozy, przed oknami stawiali strachy na wróble. Natomiast szczególnie nie lubianym pannom sporządzano kukły z "dziadów" i umieszczano w trudno dostępnych miejscach, by nie można ich było łatwo i szybko usunąć.

W wielu rejonach Podkarpacia kawalerowie stawiali przed domami panien (głównie w pierwszy dzień Zielonych Świąt) bramy z młodych brzózek. Ustawienie takiej bramy często było równoznaczne z oświadczynami.

Matrymonialny wydźwięk miało także puszczanie rzeką wianków. Panny w noc świętojańską plotły z kwiatów i ziół wianki, które z płonącym wewnątrz ognikiem (by były lepiej widoczne w nocy) rzucały do rzeki, śpiewając tęskne pieśni. Wyłowienie takiego wianka przez kawalera było pomyślną wróżbą matrymonialną dla

dziewcząt.

Większość obrzędów i zwyczajów charakterystycznych dla początku lata, zwłaszcza zielone gałęzie, wianki z kwiatów i ziół występowały również w Święto Bożego Ciała. Wszystkie te magiczne czynności i zabiegi miały doprowadzić do pomyślnych żniw, ochronić zboża przed suszą i szkodnikami.

rmf.fm