Mokre drogi, częste mgły i spadające z drzew liście - to nienajlepsze warunki do jazdy. Nie zawsze też możemy ufać samemu autu, na przykład - systemowi ABS. W konfrontacji z jesienną aurą system zapobiegający blokowaniu kół podczas hamowania może się okazać nie tyle nieskuteczny, co wręcz zdradliwy.

Przyzwyczailiśmy się, że technika coraz częściej rekompensuje nam brak umiejętności w prowadzeniu auta. Wiara w samochodowe komputery może nas jednak zgubić. - System ABS nie jest idealny - mówi Bogusław Bach, były kierowca rajdowy, dziś instruktor bezpiecznej jazdy. - Podczas gwałtownego hamowania na mokrych liściach ABS znacznie wydłuża drogę do zatrzymania auta.

O ile? To zależy od wielu czynników, ale zmiana może być radykalna, dlatego jesienią doświadczeni kierowcy zachowywanie znacznie dłuższych odstępów między autami. - Co najmniej na odległość drogi hamowania - radzi instruktor. - Może się okazać, że przez ABS będziemy zahamujemy kilkanaście metrów dalej, niż się spodziewaliśmy.

A co jeśli hamowanie nie pomaga i nieuchronnie zmierzamy do wypadku? Trzeba zachować zimną krew. - W takiej chwili powinniśmy szybko pomyśleć, jak zminimalizować skutki wypadku - ocenia Bach. Jeżeli będzie uderzenie: róbmy tak, żeby było jak najlżejsze. Możemy próbować odbijać, by uderzyć tylko rogiem, a nie całym przodem. Jeśli będzie mocne, spróbujmy uderzyć możliwie oddaloną od naszego miejsca stroną auta.

W gęstej mgle roztropność trzeba zachować także przy awaryjnym zatrzymaniu. - Szukamy bezpiecznego miejsca, w żadnym wypadku nie stawiamy samochodu na pasie - to główna zasada. - W gęstej mgle nasze światła awaryjne i tak będą niewidoczne, zresztą nie do tego służą - przypomina nasz kierowca. - A wtedy może się okazać, że doprowadzimy do karambolu wielu aut, jak to zwykle bywa w takich warunkach.