Pasażerowie i pracownicy łódzkiego lotniska wrócili na teren portu. Około 200 osób musiało być ewakuowanych, kiedy podczas prac ziemnych związanych z budową trzeciego pasa na lotnisku znaleziono 20-kilogramową bombę. Niewybuch pochodził z czasów II wojny światowej.

- Nie spodziewałem się takich atrakcji, ale zawsze może być jakieś opóźnienie – powiedział naszej reporterce Agnieszce Wyderce pasażer, który wybrał się w podróż do Londynu. Z kolei starszy pan przywiózł na lotnisko syna: Stresu nie było, bo jestem przyzwyczajony do sytuacji nadzwyczajnych. Zresztą to nie pierwsza bomba znaleziona na łódzkim lotnisku. Prowadzą tu prace budowlane i wykopują co jakiś czas różne niewybuchy z czasów II wojny światowej - mówił.

Wszystkie zaplanowane na popołudnie rejsy będą już odbywać się normalnie. A szczęśliwie, niewybuch znaleziono w czasie, kiedy żaden samolot nie musiał planowo startować, ani lądować w Łodzi.

Bomba miała około pół metra długości i średnicę 30 centymetrów. Natrafił na nią jeden z pracowników budowlanych. Wszyscy zatrudnieni przy budowie, czyli około 100 osób, już są ewakuowani. Podobnie postąpiono z pasażerami i pracownikami jednego terminala. Ludzie z drugiego, gdzie mieszczą się biura i administracja lotniska, również opuścili pomieszczenia. Pociskiem "zaopiekowali się saperzy.