Międzynarodowa organizacja ekologiczna Greenpeace podniosła alarm z powodu włoskiego chemikaliowca z toksycznym ładunkiem, który zatonął u wybrzeży Bretanii.

Wrak włoskiego tankowca "Ievoli Sun" z trującymi i wybuchowymi substancjami w zbiornikach osiadł w morskim rowie do którego przez długie lata wrzucane były odpady radioaktywne. Skutki ewentualnej eksplozji mogłyby więc być katastrofalne. Jednak francuska marynarka wojenna twierdzi, że wrak osiadł nie w samym rowie ale niedaleko, co jak nietrudno sobie wyobrazić niewiele w sumie zmienia. We Francji zapanował spory niepokój, bo z jednej strony mówi się o odpadach radioaktywnych, a z drugiej o trujących substancjach rakotwórczych, które łatwo wybuchają.

Jak można zapobiec ewentualnej katastrofie? Specjaliści proponują m.in. wstrzyknięcie do zbiorników tankowca ściśle określonych związków chemicznych, dzięki którym substancje chemiczne już znajdujące się w tych zbiornikach straciłyby właściwości toksyczne i wybuchowe. Prawdopodobnie nie będzie to jednak łatwe.

Statek "Ievoli Sun" poszedł na dno 19 km od francuskiego wybrzeża, na północ od brytyjskiej wyspy Alderny. Jednostka znajdowała się około 60 km od bretońskiego wybrzeża, kiedy jej kapitan wysłał w poniedziałek nad ranem sygnał SOS. Wszystkich 14 członków załogi uratował francuski śmigłowiec. Na kanale La Manche szalał wtedy sztorm. "Ievoli Sun" z 6 tysiącami ton chemikaliów w ładowniach płynął z Fawley w Wielkiej Brytanii do portu Bar w Jugosławii. Jednostka miała przeciek. Francuska ekipa ratownicza, która dostała się na pokład, stwierdziła zalanie części dziobowej. Z 6 tysięcy ton chemikaliów, 4 tysiące ton to styren - nierozpuszczalny w wodzie i bardzo toksyczny.

W ubiegłym roku w grudniu u wybrzeży Bretanii rozbił się zbiornikowiec "Erika" przewożący ropę. Wyciek tysięcy ton ropy spowodował katastrofę ekologiczną.

Posłuchaj relacji Marka Gładysza RMF FM:

00:10