Już wkrótce w całej Polsce zacznie obowiązywać numer 112 jako wspólny telefon do pogotowia, straży pożarnej i policji. Ma to związek z wprowadzaniem zintegrowanego systemu ratownictwa medycznego. Włączono do niego także TOPR, który ma własny śmigłowiec.

Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, dysponuje własnym śmigłowcem, a więc może nieść pomoc nie tylko w górach, ale także ofiarom wypadków drogowych, w sporej odleglosci od Zakopanego. Jak się jednak okazuje, lekarze wciąż nie wiedzą o tym i boją się prosić TOPR o pomoc. Jak mówi naczelnik TOPR-u Jan Krzysztof powodów jest wiele. Najważniejszy z nich to to, że ktoś może zostać rozliczony z nieuzasadnionego wezwania śmigłowca a koszty takiej operacji są bardzo wysokie. Te obawy starał się rozwiać naczelnik TOPR-u: „Co najmniej do końca przyszłego roku koszty bieżącej działalności są pokrywane w ramach programu pilotażowego ministerstwa zdrowia. Jeżeli rzeczywiście jest taka potrzeba, zagrożenie życia, nikt nie będzie obciążony dodatkowymi kosztami.” – powiedział Krzysztof. Drugim powodem są przerwy w pracy helikoptera TOPR-u. Sokół ma już kilka lat i w związku z tym konieczne są częste przeglądy techniczne. Teraz właśnie trwa jeden z nich. Ratownicy maja nadzieję, o służby powróci jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia i będzie wykorzystywany przez cały sezon zimowy czyli do lutego lub marca przyszłego roku. Wtedy trzeba będzie przeprowadzić kolejny, bardzo ważny przegląd – do tego czasu zaliczy około 1500 godzin lotu. Przegląd może potrwać nawet pięć lub sześć miesięcy. W Zakopanem stacjonuje obecnie MI 2. Jednak jest to śmigłowiec mniejszy, o mniejszym zasięgu i dlatego nie może być wykorzystywany w taki sam sposób jak Sokół.

foto RMF FM

11:10