Najwcześniej w przyszłym tygodniu odbędą się kolejne polsko-rosyjskie rozmowy w sprawie umowy gazowej - poinformował Waldemar Pawlak. Odpowiedzialny za negocjacje wicepremier dodał, że nie ma pewności, czy rozmowy zakończą się w październiku.

Projekt aneksu przewiduje zwiększenie dostaw do Polski do ok. 10 mld m sześc. gazu rocznie i wydłużenie ich do 2037 roku (obecna umowa przewiduje dostawy do 2022 roku).

W mediach pojawiają się jednak informacje, że Polska chce, by umowa na dostawy gazu od Rosjan obowiązywała dużo krócej. Co więcej Gazprom nie zamierza protestować.

W parafowanym w styczniu porozumieniu zapisano, że Rosjanie sprzedawać będą Polsce więcej gazu niż do tej pory - o ok. 2 mld m sześc. rocznie. W sumie w okresie 2011-2037 dostawy mogłyby więc wynosić nawet ponad 270 mld m sześc. Ustalony na 2037 r. okres umowy gazowej od początku był ostro krytykowany przez opozycję polityczną. Po ostatniej - wrześniowej - debacie w Sejmie minister gospodarki Waldemar Pawlak zapowiadał, że termin ten może zostać skrócony. I wygląda na to, że chce urzeczywistnić zapowiedź.

Ostatnie polskie negocjacje z Rosją dotyczyły zasad korzystania z gazociągu jamalskiego w naszym kraju. Polskie władze po konsultacjach z Komisją Europejską chcą, by rurociąg działał według prawa unijnego. Zatem gdyby były tylko techniczne możliwości, mogłyby z niego korzystać różne firmy, a nie tylko dwaj właściciele, czyli rosyjski Gazprom i Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo.

Nad tym, by gazociąg działał według unijnych zasad, ma czuwać nowy operator - państwowa spółka GazSystem. Rosjanie mieli dotąd zastrzeżenia do umowy operatorskiej, obawiając się, że będzie niekorzystna i spowoduje wzrost opłat za tranzyt gazu do Niemiec.