Podniosłe słowa, pieśni, tańce - taka atmosfera panuje w siedzibie ONZ w Nowym Jorku. Trwa tam millenijny szczyt z udziałem ponad tysiąca religijnych przywódców świata. Zabrakło tam jednak duchowego przywodcy Tybetu, Dalaj Lamy...

Przed budynkiem Organizacji Narodów Zjednoczonych nie widać atmosfery wielkiego święta. Nastroje tam są zupełnie inne. Około pięćdziesięciu tybetańskich mnichów, aktywistów i uchodźców demonstruje w poparciu dla Dalaj Lamy, który by nie urazić Chin, nie został zaproszony na millenijny szczyt. Do zgromadzonych przemawiała jednak delegacja buddyjskich mnichów z Tybetu. Jej przewodniczący odczytał posłanie od Dalaj Lamy podkreślające, że pokój jest konieczny i możliwy, jednak nieosiągalny dopóki istnieje skrajne ubóstwo, niesprawiedliwość, nierówność i prześladowania. W podobnym tonie wypowiadał się inny z mnichów Sheng Yen:

"Kiedy walczy się o własne istnienie i rozwój nie można zapominać o tym, że inni ludzie mają również prawo do tego samego"

We wtorek, honorowym gościem szczytu był Ted Turner, który apelował o pozbycie się wzajemnej nienawiści oraz o tolerację. Za swe wystąpienie otrzymał od uczestników szczytu owację na stojąco.

12:20