Dochodzimy do kresu obniżek stawek obowiązkowych dla kierowców ubezpieczeń OC - tak wynika z najnowszej edycji Raportu Ubezpieczeniowego RMF FM i Rankomat.pl. W tej chwili OC jest średnio o 18 proc. tańsze niż przed rokiem. O wiele tańsze już jednak nie będzie, bo w niektórych regionach zaczęły się pierwsze podwyżki stawek - komentują eksperci.

W lipcu przeciętna stawka obowiązkowego OC samochodowego wyniosłą 497 złotych. Rok temu o tej porze to było 606 złotych. Ten bardzo mocny spadek był głównie efektem wojny cenowej i bardzo ostrej rywalizacji o klienta. To sprawiło, że wielu ubezpieczycieli po prostu na sprzedaży OC traciło.

Ubezpieczenia OC tanieją w Polsce systematycznie od dawna. Było już kilka prób odwrócenia tego trendu. Do tej pory żadna się nie udała.

W wielu miejscach można kupić ubezpieczenie jeszcze taniej. Wystarczy tylko mieć auto zarejestrowane w odpowiednim województwie. Najtaniej jest w Opolskiem i Podkarpackiem. Najdrożej natomiast jest na Pomorzu i Mazowszu.

Wkrótce będzie drożej

Dane regionalne pokazują, że zaczęło się odwracanie trendu. W niektórych miejscach polisy zaczęły drożeć. To może wkrótce przełożyć się na cały kraju. Już teraz w ciągu raptem miesiąca OC w Gorzowie Wielkopolskim podrożało aż o 7,5 procent. W Białymstoku o 3,4 proc., a w Rzeszowie o 1,5 proc.

Ta zmiana sygnalizuje odwracający się trend na rynku obowiązkowego OC. W poprzednich miesiącach średnia cena OC spadała bezwzględnie we wszystkich województwach - mówi Daniel Bartosiewicz, analityk z portalu Rankomat.pl. 

Ostrzega, że wkrótce będzie jeszcze gorzej. Do tej pory wiedzieliśmy różnice kilkuzłotowe, ale są one jasnym sygnałem, że okres obniżek się kończy - dodaje.

Analiza branży pokazuje, że wszystkie towarzystwa zaczynają myśleć o zmianie stawek. Jeśli weźmiemy pod uwagę niedawne rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego, krytyczny raport Polskiej Izby Ubezpieczeń oraz otrzymanie przez towarzystwa dostępu do bazy danych o punktach karnych, to możemy dojść do wniosku, że czeka nas koniec wojny cenowej - mówi Bartosiewicz. W przyszłym miesiącu możemy się spodziewać wyraźniejszych wzrostów. Z naszych analiz wynika, że jest to stan bardzo podobny do roku 2016, kiedy stawki znienacka wzrosły o 50-60 proc. - przekonuje.

 

Opracowanie: