W Sejmie toczy się burzliwa debata budżetowa. Opozycja krytykuje projekt przedstawiony przez rząd Donalda Tuska. Co sądzą eksperci? Myślę, że jak na rok wyborczy jest to budżet odpowiedzialny, ale nie zadowala pod względem podjętych reform - komentuje w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Berendą Rafał Benecki, ekonomista ING Banku Śląskiego.

Krzysztof Berenda: Czy projekt budżetu, który dzisiaj w Sejmie przedstawił minister Rostowski, to jest dobry projekt? Czy on jest akceptowalny? Czy posłowie powinni, nie biorąc pod uwagę spraw politycznych, zaakceptować ten budżet?

Rafał Benecki: Jest to projekt budżetu uwzględniający fakt, że zbliżają się wybory, i ministerstwo postarało się zrobić dużo, żeby poprzez różne oszczędności budżetowe jak najmniej stracić poparcia w zbliżających się wyborach. Znalazły się tam pewne rozwiązania, które obniżają deficyt i obniżają potrzeby pożyczkowe. Wciąż jednak brak tam jest prawdziwych reform mających długoterminowe znaczenie, które pozwoliłyby ustabilizować wzrost długu, i liczymy, że takie rozwiązania znajdą się w nim po wyborach.

Krzysztof Berenda: Na czym polega ta "wyborczość" tego budżetu? Jakie tam są konkretnie rzeczy, które mogłyby budzić niepokój?

Rafał Benecki: Budżet nie zawiera żadnych większych reform wydatkowych, np. wprowadzających uczciwe świadczenia emerytalne dla rolników, szczególnie tych bardziej zamożnych rolników.

Krzysztof Berenda: Czy będzie likwidacja albo ograniczenie KRUS-u?

Rafał Benecki: Tak, to jest reforma, która prędzej czy później będzie musiała być zrobiona w jakiejś tam formie. Nie ma tam również (w budżecie - RMF FM) rozwiązań dotyczących na przykład wydatków na armię. Nie ma tam rozwiązań dotyczących wieku emerytalnego, świadczeń emerytalnych dla służb mundurowych i tego typu różnych rozwiązań, które prędzej czy później będą musiały być podjęte, ale pewnie nie będzie to w najbliższym czasie. Natomiast są posunięcia, które pozwalają obniżyć deficyt i potrzeby pożyczkowe, ale dotykające jak najmniejszą część obywateli. Na przykład jest to wykorzystanie środków z Funduszu Rezerwy Demograficznej, który powinien służyć trochę innym celom niż bieżącemu wspieraniu budżetu. Rząd zdecydował się również na podwyżkę VAT-u. Pewne cięcia w administracji, które pewnie mają sens, ale nie dotykają aż tak dużej części potencjalnych wyborców. Jest również bardzo ważne rozwiązanie, które polega na nowym systemie zarządzania gotówką w budżecie i ono daje jednorazową znaczącą oszczędność i zmniejszenie potrzeb pożyczkowych, ale to jest tylko jednorazowy efekt skumulowany w roku 2011. Agencje ratingowe patrzą na ten budżet umiarkowanie optymistycznie i podkreślają, że Polska może utrzymać swój rating niezmieniony, ale czekają na rzeczywiste reformy fiskalne po wyborach.

Krzysztof Berenda: Dokąd prowadzi nas ten budżet po roku 2011, kiedy zostanie zrealizowany w mniejszym lub większym stopniu? Jak może po realizacji tego budżetu wyglądać Polska?

Rafał Benecki: Ten budżet prowadzi nas do dalszego wzrostu długu publicznego z ryzykiem przekroczenia 55 procent. Jest to realna szansa, ale niewykluczone, że rząd będzie próbował uniknąć takiej sytuacji, bo prawo narzuca wtedy konieczność wykonania bardzo głębokich dostosowań fiskalnych. Niewykluczone, że sposobem na uniknięcie takiej możliwości będzie na przykład zmiana definicji długu, o czym rząd mówił dosyć otwarcie w rozmowach z Funduszem Walutowym parę miesięcy temu. Żeby ustabilizować tempo wzrostu długu w trwały sposób, powinniśmy zacząć stabilizować wydatki, a nie tylko i wyłącznie podnosić dochody, tak żeby w długim okresie pozycja fiskalna Polski była stabilna.

Krzysztof Berenda: Zalecałby Pan posłom przyjęcie czy odrzucenie tego budżetu i pracę nad nowym, poprawianie go?

Rafał Benecki: Myślę, że jak na rok wyborczy jest to budżet odpowiedzialny, ale niezadowalający pod względem podjętych reform.