Irlandzkie banki mogą wymagać dalszych środków na dokapitalizowanie w wysokości 24 mld euro. Wywinduje to końcowy rachunek za ich ratowanie do 70 mld euro - wynika z testów odpornościowych irlandzkiego sektora bankowego.

Bank centralny zastrzegł, że jego prognozy odnoszą się do sytuacji "niesprzyjającej i mało prawdopodobnej". W swoich ocenach kierował się czarnym scenariuszem zakładającym, że dalsze straty sektora bankowego na rynku nieruchomości w najbliższych trzech latach mogą przyrosnąć o dalsze 9,5 mld euro.

Największego dokapitalizowania w takiej sytuacji wymagałby AIB (13,3 mld euro) już teraz kontrolowany przez państwo. Walczący o utrzymanie niezależności BoI potrzebowałby 5,2 mld euro, EBS - od kilku miesięcy wystawiony na sprzedaż 1,5 mld euro, zaś IL&P zdjęty z listy spółek notowanych w Londynie i Dublinie 4 mld euro. Za bombę z opóźnionym zapłonem bank centralny uznał tysiące właścicieli nieruchomości, którzy zaciągnęli dług hipoteczny w okresie wysokiej koniunktury i mogą obecnie mieć trudności z jego spłatą.

Ponad 44 tys. Irlandczyków (5,7 proc. ogółu właścicieli nieruchomości) zalega ze spłatą rat długu co najmniej 3 miesiące. Łączna suma zaległego kredytu sięga 8,6 mld euro.

Wartość pakietu pomocy UE-MFW dla irlandzkiej gospodarki uzgodnionego w listopadzie ub. r. wynosi 85 mld euro, z czego ok. 10 mld euro wyasygnowano na wsparcie sektora bankowego.

Rekapitalizowanie irlandzkich banków w zamian za przejęcie ich udziałów, gwarancje rządowe i ubezpieczenia toksycznych, bankowych aktywów w przypadku ziszczenia się czarnego scenariusza oceniane są na ok. 150 proc. irlandzkiego PKB.