Według niektórych radnych z Mrągowa na Mazurach, dyrektor tamtejszego szpitala powiatowego i radny SLD zarazem, kieruje zgłaszających się tam pacjentów do niepublicznej placówki w oddalonym o ponad 20 kilometrów Biskupcu. Problem w tym, że sam tam dodatkowo pracuje...

Dyrektor mrągowskiego szpitala dorabia w niepublicznym zakładzie opieki zdrowotnej w Biskupcu, a to jest niedopuszczalne – twierdzi Grzegorz Maksymow, opozycyjny radny z Mrągowa. Jest to praktyka, która jest konkurencyjna wobec szpitala, którym kieruje, a kontrakt menedżerski zabrania mu takiej działalności - dodaje.

Tymczasem dyrektor szpitala Zbigniew Janicki, nie widzi w tym nic złego: Pacjenci jeżdżą do poradni, bo w Mrągowie fundusz dał nam akurat taki kontrakt. W Biskupcu są po prostu wolne miejsca. Ja nie widzę tej konkurencyjności.

Czy rolą dyrektora nie jest zadbać o jak największy kontrakt dla swojej placówki? Mnie się przede wszystkim tutaj nie podoba, ten szpital, Trzeba było coś tutaj zmienić. Wydaje mi się, że we wszystkim siedzą pieniadze - komentują pacjenci z Mrągowa.

16:35