Hiszpański rząd zdecydował, że anteny przekaźnikowe telefonii komórkowej usytuowane bliżej niż sto metrów od szkół, przedszkoli, szpitali i żłobków muszą mieć ograniczoną moc. W przeciwnym razie zostaną przeniesione. Decyzję taką podjęto po tajemniczym wzroście liczby zachorowań na białaczkę i raka mózgu wśród uczniów szkół usytuowanych w pobliżu anten.

Dotychczas nikt nie udowodnił, że pole magnetyczne wywoływane przez anteny może mieć związek z zachorowaniem na raka. Mimo to, Hiszpanie postanowili zapobiegać ewentualnemu wpływowi. "Oglądanie telewizji niby nie szkodzi - wszyscy jednak wiemy, że kilka godzin spędzonych przed szklanym ekranem nie jest wcale zdrowe. To samo kryterium przyświecało nam przy podjęciu decyzji o antenach" - wyjaśniała rzecznik ministerstwa nauki. Wydanie dekretu poprzedziła kilkumiesięczna dyskusja. W usytuowanych w pobliżu anten szkołach w Baiadoliti w Maladze, wzrosła liczba zachorowań na białaczkę. Jeden uczeń zmarł. Żeby sprawdzić czy przekaźniki miały jakiś związek z chorobą, wszyscy uczniowie tych szkół rozpoczęli już badania, których wyniki oceni 13 specjalistów. Usytuowanie anten i natężenie ich emisji będzie sprawdzane co roku.

04:40