18-letni Stian Ytterdahl przegrał zakład i musiał wytatuować sobie na przedramieniu rachunek z fastfoodu. Nastolatek z Norwegii stał się słynny w ciągu kilku godzin. O jego wyczynie napisały niemal wszystkie gazety w Skandynawii.

Poszło o zakład z kolegami, którzy uważali, że Stian jest zbyt aktywny na polu damsko-męskim. Byli akurat w restauracji. Koledzy rzucili nastolatkowi wyzwanie, żeby wytatuował sobie na pośladku Barbie, albo paragon na ręce. Wybrałem paragon - powiedział 18-latek w rozmowie z dziennikarzem szwedzkiej gazety "Expressen".

Tatuaż zrobił w studio tatuażu Sabelink Tattoo w Lillestrøm. Zajęło to ponad trzy godziny.

Coś ty do do diabła zrobił?! Myślisz, że z czymś takim wpuszczę cię do domu? - taka była reakcja ojca Stiana. Chłopak przyznał, że załamana była także mama. Ale to nie powstrzyma go przed kolejnym tatuażem. W poniedziałek zrobi sobie kolejny - tym razem za darmo, w ramach promocji studia tatuażu.

źródło expressen.se (j.)