Generał wykonał szlachetny gest w kierunku pojednania. Można powiedzieć, że to Polska odrzuciła tę wyciągniętą rękę – mówi gość RMF Jerzy Wartak, sygnatariusz nieudanego apelu o pojednanie narodowe.

Moje środowisko nie chce i nie rozumie pojednania, wobec tego pojednania nie będzie - oświadczył Jerzy Wartak, górnik z kopalni \"Wujek\". Wartak był dziś rano u generała Wojciecha Jaruzelskiego i przekazał mu tę informację.

Konrad Piasecki: Pomysł pojednania zakończył się nienaprawialnym fiaskiem?

Jerzy Wartak: Nie, mi się wydaje, że to jest odłożone tylko na jakiś czas, aż my dojdziemy do wniosku, że w tej Polsce – takiej, jaką mamy – nie da się dalej żyć, że trzeba coś zrobić, by to zmienić.

Konrad Piasecki: A może takie pojednanie nie jest nam potrzebne? To historia rozliczy tych, którzy byli sprawcami zła, a pochwali tych, którzy czynili dobro. Pojednanie osób zaangażowanych i uczestniczących w tych sporach początku lat 80. dzisiaj nie jest Polsce potrzebne?

Jerzy Wartak: Aby zrozumieć temat pojednania, to trzeba odróżnić pojednanie od przebaczenia. Czym innym jest pojednanie, czym innym jest przebaczenie.

Konrad Piasecki: A czy się różni jedno od drugiego? Aby się pojednać, trzeba wybaczyć.

Jerzy Wartak: Mogę prosić o przebaczenie każdą osobę, którą skrzywdziłem w jakikolwiek sposób. Natomiast pojednać mogę się z osobą, która ma swoje subiektywne prawdy i ja je uznaję za prawdziwe, ale ja mam prawo przekazać moje prawdy. Ja nie wiem, które z tych prawd są rzeczywiście prawdziwe.

Konrad Piasecki: A nie jest tak, że do pojednania trzeba skruchy?

Jerzy Wartak: Skrucha może być elementem pojednania, ale wcale być nie musi.

Konrad Piasecki: Bo ja tej skruchy u gen. Jaruzelskiego nie widziałem. On owszem mówił, że chce pojednania, ale ja nie widziałem, żeby robił to, o co państwo apelowaliście, aby przyznawał się do winy i obiecywał, że uczyni zadość za krzywdy.

Jerzy Wartak: W ostatnim czasie doszedłem do wniosku, że popełniliśmy błąd myślowy. Nam nie wolno było prosić, bo proszenie także może wywoływać w drugiej osobie jakiś sprzeciw, bunt wewnętrzny. Mogliśmy tylko sugerować. Ale trudno, tak się stało. A co do tego, o co pan pytał. Skąd pan wie, że ma pan rację? Jeśli z tej pozycji wyjdziemy, że pan sobie uzurpuje prawo do nieomylności, to to wszystko nie ma sensu.

Konrad Piasecki: Ale ja wiem, kto był wtedy katem, a kto ofiarą. Pan wie to najlepiej – bo pan był ofiarą.

Jerzy Wartak: Ja jak zostałem skazany na 3,5 roku – przy propozycji prokuratorskiej 13 lat – odsiedziałem rok i 5 miesięcy. A mogłem być 2 metry pod ziemią. Jak to fajnie, że siedzę w wiezieniu. Poeta mówi: trzeba rozdrapywać rany przeszłości, aby nie zarosły błoną podłości. Ale to nie znaczy, że ja mam je rozdrapywać przed panem, moim kolegą, przed każdą inną osobą. Ja mam je rozgrzebywać w sobie i wyciągać wnioski, aby nie popełniać tych błędów z przeszłości. I tak ma postępować każdy z 38 mln Polaków.

Konrad Piasecki: A jak pan myśli, gen. Jaruzelski rozdrapuje w sobie te rany?

Jerzy Wartak: Niech pan spyta pana generała. Ja nie mogę odpowiadać za kogoś; ja nie mogę mówić za moich kolegów, przyjaciół…

Konrad Piasecki: Pan go teraz blisko poznał, często się panowie spotykaliście.

Jerzy Wartak: Jeszcze raz powtórzę. Generał swoim gestem wyciagnięcia ręki dał dużo mi do myślenia.

Konrad Piasecki: Pan powie dzisiaj – gen. Jaruzelski to prawy, uczciwy człowiek?

Jerzy Wartak: Co innego jest mówić pozytywnie o kimś, a co innego jest nie oskarżać. W moim pojęciu jest tak, że o drugim człowieku można mówić albo pozytywnie, albo w ogóle.

Konrad Piasecki: To o gen. Jaruzelskim pan będzie mówił dobrze czy wcale?

Jerzy Wartak: Ja dzisiaj mówię, że generał wykonał szlachetny gest w kierunku pojednania. To można powiedzieć, że Polska odrzuciła tę wyciągniętą rękę generała.

Konrad Piasecki: A nie liczył pan tak w skrytości ducha, że generał powie, jaka była prawda o tym tragicznym 16 grudnia 1981? Kto wydal rozkaz, kto strzelał, jakie dokumenty wtedy do niego docierały, dlaczego w tej sprawie fałszowano śledztwo, robiono wszystko, aby prawda nie wyszła na jaw? Nie liczył pan na to?

Jerzy Wartak: Nie , nie liczyłem. Bo ja mogę mówić tylko we własnym imieniu. Natomiast to, co postanowi pan generał, to niech się pan spyta pana generała. Ja wiem, co ja chcę przekazać generałowi. Natomiast to, co przekaże m generał, ja muszę uznać za wiarygodne. Jeśli z góry będą zakładał, że generał będzie chciał mnie wykiwać, oszukać, to to nie ma sensu.