Jak się gra w 25, trzeba stworzyć taki system, w którym wszyscy będą czuli, że ich interesy będą uwzględniane, że nie będą pomijane i zapominane, bo inaczej to przestaje być integracja - mówi Jan Truszczyński, wiceminister spraw zagranicznych.

Tomasz Skory: Jeżeli polski premier mówi Kompromis w sprawie konstytucji Unii Europejskiej, jest nie tylko potrzebny, ale możliwy, a kanclerz Niemiec dodaje zaraz potem, że chodzi o kompromis bez rezygnowania z metody podwójnej większości, to oznacza to, że Polska skapitulowała i ustaleń z Nicei nikt już nie broni?

Jan Truszczyński: Co do kompromisu – to jest słowo, które u nas przyjęło się uważać właśnie za równoznaczne z kapitulacją. A przecież kompromis – i wiemy o tym dokładnie – to jest ugranie czegoś, co daje ci możliwość realizacji twojego interesu, ale jednocześnie innym, z którymi współpracujesz daje też możliwość ugrania swojego interesu. Nikt nie traci, wszyscy zyskują. To jest kompromis.

Tomasz Skory: Panie ministrze, ale to wygląda na kompromis podyktowany przez kanclerza Schrödera premierowi Millerowi, bez rezygnowania z systemu podwójnej większości.

Jan Truszczyński: To, że takie jest stanowisko Niemiec wiadomo od dawna i jest to konsekwentnie podtrzymywane stanowisko Niemiec. Natomiast jeśli by pan porównał tę cytowaną przez media wypowiedź kanclerza – ja jej osobiście nie słyszałem, ale wierzę mediom oczywiście – z wypowiedziami wcześniejszymi, z których wynikało, że od systemu, w którym ma decydować zwykła większość państw reprezentowana przez 3/5 ludności Unii, tak i w żaden inny sposób, czyli sztywność – to jest najlepsze rozwiązanie i żadne inne nie jest możliwe do przyjęcia – ja widzę wyraźną różnicę. Ta różnica sprowadza się jak rozumiem do uelastycznienia stanowiska Niemiec, które też dążą do kompromisu.

Tomasz Skory: A ja mam przed sobą uchwałę Sejmu z 11 grudnia ubiegłego roku – więc niewiele ponad 3 miesiące – i tu jest napisane tak Sejm w szczególności potwierdza, że system głosów ważonych w Radzie Unii Europejskiej uchwalony Traktatem Nicejskim, pozostaje najlepszą gwarancją realizacji zasady solidarności wewnątrz Unii i Sejm wzywa Radę Ministrów do skutecznej obrony tego systemu. Wynika z tego, że premier idąc na ten kompromis, łamie uchwałę Sejmu.

Jan Truszczyński: To jest pańska interpretacja.

Tomasz Skory: Nie tylko moja. Sporo partii opozycyjnych uważa dokładnie tak samo.

Jan Truszczyński: Powiedzmy, że nie tylko pańska interpretacja...

Tomasz Skory: Dziękuję.

Jan Truszczyński: Ja natomiast mogę powiedzieć tak – jak się gra w 25, to oczywiście trzeba podejmować decyzje, bo inaczej nie będzie z tego żadnego pożytku. Obywatele nie będą mieli żadnych korzyści, a o nich chodzi tutaj, a nie o interesy premierów czy rządów. Jak się gra w 25 trzeba stworzyć taki system, w którym wszyscy będą czuli i wiedzieli, że ich interesy będą uwzględniane w takich decyzjach, że nie będą pomijane, że nie będą zapominane, bo inaczej to przestaje być integracja. Oczywiście to oznacza, że każde z państw, każdy z uczestników gry musi posiadać siłę wpływu na podejmowanie decyzji, która odpowiada jego potencjałowi, jego znaczeniu politycznemu.

Tomasz Skory: I to określono w Nicei, jak to będzie i nagle Unia się zmieniła.

Jan Truszczyński: Określono w Nicei, ale oczywiście można sobie wyobrazić - i w tym zawierał się zawsze margines elastyczności polskiej – dowolny bez mała system podejmowania decyzji, który nie powielając dokładnie i do ostatniego przecinka systemu nicejskiego, zapewnia utrzymanie równowagi między średnimi, dużymi i małymi krajami i zapewnia każdemu z nich taki udział w podejmowaniu decyzji, żeby jego interesy nie były pomijane.

Tomasz Skory: Panie ministrze, pan wprowadził do rozmowy podmiot obywatelski, obywateli, że to dla ich dobra. Otóż zaufanie do UE spada. Nie ufa jej 55 procent Polaków w tej chwili i to tych samych Polaków, którzy w referendum opowiedzieli się za Unią, bo to „za” oznaczało większe znaczenie Polski – oparte na systemie nicejskim. I teraz co? Zaufanie jeszcze bardziej spadnie.

Jan Truszczyński: Jak się spojrzy na historię obecnych krajów członkowskich, zadowolenie z integracji i zaufanie do polityków, którzy odpowiadają za to, o czym mówię – tworzenie wartości danej dla obywatela – raz było wyższe, raz niższe, a bywały i zupełnie kiepskie okresy. To, że dzisiaj są takie wyniki, to oczywiście musi martwić. Strach przed wejściem do Unii i bezpośrednimi tego konsekwencjami, jakkolwiek by nie był uzasadniony albo wygórowany jest faktem rzeczywiście. Jeśli dożyjemy, pan będzie pracował tu gdzie pracuje, ja będę się zajmował dalej integracją – spotkamy się za dwa 2 lata i przyjrzymy się tym sondażom. Spotkamy się za 5 lat i przyjrzymy się sondażom. Może będą lepsze niż dzisiaj.

Tomasz Skory: Dziękuję bardzo za rozmowę.

Fot. Marcin Wójcicki RMF