Rywin to postać medialna, budzi pewną zazdrość. Świadek koronny pomawia Lwa Rywina. I na pewno jeśli chodzi o wątek dotyczący zaświadczeń, stwierdzających nieprawdziwy jego stan zdrowia, to nie mam wątpliwości - sprawa rozejdzie się po kościach - przekonywał w Kontrwywiadzie RMF FM Marek Małecki, adwokat Lwa Rywina.

Konrad Piasecki: Panie mecenasie, boi się pan?

Marek Małecki: Nie, nie odczuwam jakiejś obawy…

Konrad Piasecki: Nie jest tak, że pan o szóstej rano dziś nasłuchiwał, czy nikt nie zastuka do drzwi?

Marek Małecki: Nie mam takich obaw. Wiem, w jaki sposób prowadziłem ja i moi koledzy, inni obrońcy sprawę Lwa Rywina, wiemy o tym, jaki był jego stan zdrowia zarówno na długo przed sprawą z Michnikiem, jak i w trakcie postępowania, wiemy, że ten stan się pogarszał. Sam byłem świadkiem tego, jak Lew Rywin po prostu nie był w stanie wyjść z kancelarii ze względu na to, że albo go bolał kręgosłup, albo miał jakieś poważne kłopoty sercowe.

Konrad Piasecki: Ale pan – jak pan sam mówił – uczestniczył w tych sądowo-medycznych perturbacjach Lwa Rywina, nigdy nie pojawiła się tam myśl o tym, żeby załatwić jakieś dobre i mocne zaświadczenie lekarskie?

Marek Małecki: Zwolnienia Lwa Rywina pochodzą na długo sprzed rozmowy z Adamem Michnikiem i one świadczą o pogarszającym się stanie zdrowia. Zaświadczenia pochodzą i od lekarzy polskich, i z zagranicy. Są to zaświadczenia, które badane były przez biegłych sądowych, nikt nie miał wątpliwości co do tego, że te zwolnienia są autentyczne.

Konrad Piasecki: Ale przecież Lew Rywin miał problem z zaświadczeniami lekarskimi, jest jakiś proces lekarza, który wystawił mu fałszywe zaświadczenie lekarskie, więc nie jest tak, że jest w tej sprawie absolutnie czysty.

Marek Małecki: Rzeczywiście jest taki proces, ale to wynika raczej z chyba nadmiernej podejrzliwości prokuratury, natomiast nie mam żadnej wątpliwości, że te zwolnienia potwierdzały autentyczność stanu zdrowia Lwa Rywina.

Konrad Piasecki: Dałby sobie pan obciąć rękę, że żadne z zaświadczeń Lwa Rywina nie zostało wystawione za łapówkę i nie było wzmocnione albo fałszywe.

Marek Małecki: Nic mi na ten temat nie wiadomo. Wiem o tym, że Lew Rywin przy mnie nie był czasami w stanie się podnieść z krzesła w kancelarii albo też po prostu musiał odsiedzieć pół godziny czy godzinę przyjmując leki sercowe, związane z jego chorobą wieńcową, i nic nie wskazywało na to, żeby którekolwiek ze zwolnień – ja nie jestem oczywiście lekarzem, ale na tyle, na ile znam tego typu procedury i tego typu sytuacje – było nieprawdziwe.

Konrad Piasecki: A zna pan Konrada T., czyli świadka koronnego w całej tej sprawie?

Marek Małecki: W trakcie całej tej sprawy, dwóch czy trzech lat poznałem mnóstwo ludzi, mnóstwo ludzi do nas dzwoniło, przychodziło do kancelarii, spotykało się z nami. Nie znam Konrada T,. ale nie mogę wykluczyć, że w trakcie tego postępowania w jakiś sposób się z nim zetknąłem.

Konrad Piasecki: „Rzeczpospolita” twierdzi, że pan i syn Rywina spotykaliście się z nim, by uzgodnić, jakie zaświadczenia lekarskie ma załatwić.

Marek Małecki: Nie przypominam sobie takiej sytuacji, natomiast rzeczywiście było tak, że w trakcie tego postępowania zbieraliśmy różnego rodzaju zaświadczenia lekarskie, otrzymywaliśmy je od klienta, od jego syna, natomiast i tak byliśmy przekonani, że te zaświadczenia będą zweryfikowane przez biegłych ZMS-u. Ci biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w jednoznaczny sposób potwierdzili wszystkie te schorzenia. Było kwestią pewnej interpretacji: czy to oznacza, że może odbywać karę pozbawienia wolności, czy też nie.

Konrad Piasecki: No właśnie, mogło chodzić o takie zaświadczenia, które udowadniałyby, że nie może. Mimo choroby.

Marek Małecki: Skończyło się to w ten sposób, że Lew Rywin, ciężko chory człowiek, zostaje doprowadzony do takiej sytuacji, że musi się stawić w więzieniu, oczywiście się stawia i kilka dni później zostaje odwieziony karetką więzienną do natychmiastowej operacji kardiologicznej.

Konrad Piasecki: 210 tysięcy łapówki wręczone, 400 tysięcy obiecane w zamian za dokumentację medyczną – to jest oskarżenie, które stawia prokuratura. Ogromne pieniądze.

Marek Małecki: Może to zabrzmi w sposób kontrowersyjny, ale ja znam wysokość honorariów, które otrzymaliśmy w tej sprawie, i tą kwotę uważam za astronomiczną.

Konrad Piasecki: Myśli pan, że Rywin nie zapłaciłby tyle za zaświadczenia lekarskie? Jak pan zna jego gest.

Marek Małecki: Nie mam co do tego wątpliwości.

Konrad Piasecki: Że nie zapłaciłby.

Marek Małecki: Znam i syna Marcina, którego zresztą bardzo lubię i szanuję, znam Lwa, ale też wiem, jakie są ich możliwości finansowe, ale również pewna skłonność do zapłaty tego typu kwot i wiem, że…

Konrad Piasecki: …mówiąc wprost: mają węża w kieszeni?

Marek Małecki: Mają na pewno węża w kieszeni.

Konrad Piasecki: Nie zapłaciliby czterystu tysięcy łapówki?

Marek Małecki: Ja sobie takiej kwoty po prostu nie wyobrażam.

Konrad Piasecki: I wszystkie zaświadczenia były prawdziwe.

Marek Małecki: Na tyle, na ile ja wiem, na tyle, na ile znam tą sprawę – przygotowałem większość pism do tej sprawy – żadne z zaświadczeń nie wskazywało, że było cokolwiek nieprawidłowego w tych zaświadczeniach.

Konrad Piasecki: A dziś jak się Lew Rywin czuje? On jest w stanie przesiedzieć te trzy miesiące w areszcie?

Marek Małecki: Lew Rywin przez ostanie dwa lata dlatego się nie angażował w przedsięwzięcia jakieś biznesowe, swoje producenckie, ze względu na to, że ma bardzo zły stan zdrowia. On przechodzi stałą rehabilitację. Z tego, co wiem, jest co chwilę na jakichś badaniach, czy był co chwilę na jakichś badaniach.

Konrad Piasecki: Czyli przedstawi jakieś zaświadczenia, które będą mówiły o tym, że trzymiesięczny areszt to nie jest miejsce najlepsze dla niego?

Marek Małecki: Tak, jak już wcześniej powiedzieliśmy, Lew Rywin jest jedną z najlepiej przebadanych osób w Polsce, ale oceniam, że Prokuratura Okręgowa czy Apelacyjna w Łodzi na pewno zleci kolejne badania.

Konrad Piasecki: No dobrze, to jak pan to sobie wszystko tłumaczy. Jak to się stało, że znów niewinny Lew Rywin trafił za kraty?

Marek Małecki: Ja oceniam to w ten sposób, że za tym, że powołano do życia taką osobę jak Konrad T. jako świadka koronnego…

Konrad Piasecki: Nie, to Konrad T. powołał się jako świadek koronny.

Marek Małecki: Ja myślę, że to wyglądało chyba trochę inaczej.

Konrad Piasecki: Ale to w ogóle jest postać, o której pan nigdy nie słyszał? Bo to miał być człowiek, który w warszawskiej palestrze miał robić gigantyczną karierę na tym właśnie, że załatwiał dziwne zaświadczenia, dla różnych dziwnych osób.

Marek Małecki: Żaden z obrońców Lwa Rywina nie miał takiego typu sytuacji. Klienci przychodzą do kancelarii z zaświadczeniami lekarskimi i są od razu informowani, że te zaświadczenia będą najprawdopodobniej weryfikowane.

Konrad Piasecki: I Konrad T. nigdy się w tym środowisku nie pojawiał?

Marek Małecki: W moim środowisku nigdy się z nim nie spotkałem.

Konrad Piasecki: Niewinny Lew Rywin, czemu znów trafił za kraty?

Marek Małecki: Ja oceniam to w ten sposób: po pierwsze jest to osoba medialna, po drugie jest tak, że jest to osoba która budzi pewną zazdrość. Również to, że jest to osoba, która w czasie prowadzenia sprawy, stykała się z różnymi osobami, ale jak znam Lwa Rywina, albo Marcina Rywina, są to osoby zdecydowane, które w sposób zdecydowany odcinały się od tego typu sytuacji.

Konrad Piasecki: Ale uważa pan, że świadek koronny pomawia Lwa Rywina?

Marek Małecki: Oceniam, że pomawia Lwa Rywina.

Konrad Piasecki: To znaczy, że nie jest tak, że prokuratura wyciągnęła Rywina jak królika z kapelusza, żeby zrobić efektowną akcję, tylko ma twarde dowody od świadka koronnego?

Marek Małecki: Ja w trakcie prowadzenia wielu różnych spraw, w tym także ze świadkiem koronnym, stwierdzam, że w wielu przypadkach świadkowie koronni mówią prawdę i w bardzo wielu mówią też nieprawdę. Niedawane są żadne dowody na poparcie ich tez. Moim zdaniem, często jest tak, że świadek koronny chce za wszelką cenę uwiarygodnić się przed organami ścigania i między innymi przedstawia sytuacje - może nie na życzenie śledczych - ale sytuacje, które jeszcze bardziej by go uwiarygodniły.

Konrad Piasecki: Czy w świecie warszawskiej palestry zapanował strach?

Marek Małecki: Ja bym nie nazwał tego strachem, ponieważ zdecydowana większość kolegów prowadzi sprawy w bardzo profesjonalny i mądry sposób.

Konrad Piasecki: No, ale mądry adwokat Leppera siedzi, mądry adwokat "Słowika" siedzi, mecenas B. siedzi.

Marek Małecki: W wielu wcześniejszych postępowaniach, które sam prowadziłem, spotykałem się z tym, że klient był zatrzymywany w świetle reflektorów, później się okazywało, że nic z tego nie ma.

Konrad Piasecki: Zatrzymanie Rywina i kilkunastu innych osób to wstęp do trzęsienia ziemi w polskiej palestrze - pisze "Dziennik". Wierzy pan w to?

Marek Małecki: Kilka miesięcy temu czytałem o innej sprawie, gdzie też była mowa o trzęsieniu ziemi wśród osób, które zajmują się wydobyciem węgla. Z tej afery nie został nawet ślad. Była też taka afera, gdzie mowa była o niezgodnie z prawem uzyskiwanych zaświadczeniach na broń. Okazało się też, że w wielu przypadkach te pomówienia są tylko pomówieniami.

Konrad Piasecki: Myśli pan, że to się też rozejdzie po kościach?

Marek Małecki: Na pewno, jeśli chodzi o wątek dotyczący Lwa Rywina i zaświadczeń stwierdzających nieprawdziwy stan zdrowia, nie mam co do tego wątpliwości.

Konrad Piasecki: Bo jeśli nie, to może odsiedzieć 12 lat.

Marek Małecki: Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.

Konrad Piasecki: Także wyjdzie?

Marek Małecki: Myślę, że tak.

Konrad Piasecki: Pan zawsze był optymistą w sprawach Lwa Rywina, a swoje odsiedział.

Marek Małecki: Odsiedział najniższy wymiar kary, a poza tym to była sprawa medialna i oczekiwanie społeczeństwa było takie: on ma siedzieć.