Jeśli powołuje się, że takie plotki słyszał i przekazuje je, to zrobił to albo z głupoty albo chce w sposób wredny, by te plotki kursowały - mówi Bronisław Komorowski, był szef MON-u o informacjach Andrzeja Barcikowskiego, że żona Jana Rokity może być agentką KGB.

Tomasz Skory: Z jednej strony dowódca wojsk koalicji w Iraku, gen. Sanchez zapowiada zabicie lub schwytanie Muktady al-Sadra, a z drugiej strony dowódca naszej dywizji prowadzi negocjacje z szyitami w sprawie poparcia dla wojsk koalicji. Czy to są skoordynowane działania?

Bronisław Komorowski: Tak, bo al-Sadr jest jednym z przywódców radykalnego skrzydła szyickiego i z nim są kłopoty, bo postanowił poprawić, umocnić swoją pozycję polityczną poprzez uderzenie na wojska koalicyjne i wykreował się jako główny przeciwnik obecności obcych wojsk w Irak. Odbywa się to niewątpliwie kosztem posiadania politycznego ugrupowań mniej radykalnych. I z tymi mniej radykalnymi liderami szyickimi rozmawia polski dowódca. Oni współpracują z wojskami koalicji, oni dysponują władzą lokalną; oni wyłonili władze lokalne np. burmistrza w Karbali i wcale nie są zainteresowani tym, by al-Sadr pozbawił ich wpływów. Chcieliby to zrobić po cichu, cudzymi rękoma, a sami siebie wykreować na tych, którzy jeszcze lepiej niż radykałowie przeciwstawiają się obecności wojsk na terenie Iraku.

Tomasz Skory: Pan się spodziewa, że złamanie oporu sadrystów, zabicie al-Sadra, uspokoi sytuację? Czy może wręcz ją zaogni?

Bronisław Komorowski: Przed atakami Armii Mahdiego al-Sadr był już poszukiwany, przeznaczony do aresztowania. Jego bojówki miały być rozbrojone i zlikwidowane. Sądzę, że Amerykanie nie mają innej możliwości, jak wyeliminowanie tej struktury, więc spodziewam się, może nie zabicia, ale na pewno próby aresztowania szejka i rozbicia jego oddziałów. Tolerowanie tego rodzaju oddziałów po ich ofensywie, nawet po ich wycofaniu się, ale takim zwycięskim, byłoby politycznie ryzykowne.

Tomasz Skory: A kraju mamy cały kompleks spraw, które wiążą się ze służbami specjalnymi. Najświeższa – przyszło panu kiedyś do głowy, że żona Jana Rokity może być agentką KGB?

Bronisław Komorowski: Są przeróżne plotki puszczane. Widać, że władzy kompletnie puszczają nerwy, skoro władza puszcza plotki. Szef ABW, pan Barcikowski, powinien być człowiekiem poważnym. Jeśli powołuje się, że takie plotki słyszał i przekazuje je, to zrobił to albo z głupoty albo dlatego, że chce w sposób wredny, by te plotki kursowały m.in. w mediach.

Tomasz Skory: Mamy też sprawę nominacji generalskiej dla pułkownika ABW, Mieczysława Tarnowskiego, według WSI, współpracownika służb specjalnych PRL; mamy też naciski służb cywilnych w sprawie Orlenu. Czy przyszedł czas na kolejną weryfikację służb specjalnych, stworzenie nowych?

Bronisław Komorowski: Pomysły na to, by ciągle kogoś wycinać albo reformować i w ten sposób uzdrawiać sytuację, to te pomysły się już skończyły. Mamy do czynienia z sytuacją taką, że zreformowane służby przez SLD zachowują się w ten sposób o którym pan mówi. Przecież świeżo została zakończona reforma tych służb, która miała być motywowana tym, by w mniejszym stopniu były politycznie wykorzystywane do jakichś rozgrywek.

Tomasz Skory: Ale to pański kolega Konstanty Miodowicz mówi o kolejnej weryfikacji.

Bronisław Komorowski: Tak, bo wszyscy szukają jakichś rozwiązań. Uważam, że nie poprzez ciągłe robienie zamieszania, wewnątrz należy szukać rozwiązań. Aczkolwiek z samej kwestii Orlenu widać, że służby zostały tak ukształtowane w wymiarze personalnym, że są podatne na naciski polityczne i są wykorzystywane jako narzędzia działania politycznego. Z tego należy wyciągnąć wnioski na przyszłość. Ale jako rozwiązanie systemowe dla mnie bliższe, jest koncepcja świadomego zderzenia konkurencji różnego rodzaju służb. Tak jest na świecie. W większości krajów nie ma jednego wywiadu albo dwóch, jest parę. One ze sobą konkurują, a cywilni politycy panują na tym, bo mają różne źródła informacji i mogą weryfikować dane i mogą te służby troszeczkę przeciwstawiać sobie, bo służby, które nie są poddane cywilnej kontroli zawsze – prędzej czy później – stają się groźne. Tak jak się stało w przypadku Orlenu.

Tomasz Skory: Dziękuję bardzo.