Zbiera się kwity, fabrykuje dowody, aby skompromitować przeciwnika - komentuje zamieszanie wokół specsłużb Zbigniew Wassermann. Dziś sejmowa speckomisja przesłucha oficera WSI, który miał być nakłaniany do sfabrykowania raportu o odnalezieniu dokumentów obciążających płk. Tarnowskiego.

Nominację generalską płk. Mieczysława Tarnowskiego, byłego wiceszefa ABW, miały zablokować Wojskowe Służby Informacyjne, ujawniając, że Tarnowski współpracował ze służbami PRL. Teraz WSI oskarżają Arkadiusza T. o próbę wyniesienia z pracy tajnych akt. Problem w tym, że WSI nie mają prawa posiadać tego rodzaju dokumentów.

Dokumenty te WSI już dawno powinny przekazać do Instytutu Pamięci Narodowej. Wczoraj do pojedynku dołączył oficer Arkadiusz T., który chce zeznawać przed prokuratorem i komisją do spraw służb specjalnych w sprawie nielegalnego przechowywania i gromadzenia przez wojskowe specsłużby kompromitujących materiałów.

WSI zaprzeczają i twierdzą, że major Arkadiusz T. nie miał dostępu do żadnych dokumentów obciążających byłego wiceszefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Dwa dni temu Arkadiusza T. zatrzymano, gdy próbował wynieść kserokopie niejawnych dokumentów. Dzisiaj szef WSI zawiadomił prokuraturę wojskową o popełnieniu przestępstwa. Zawiadomił jednak dopiero wtedy, gdy o sprawie zrobiło się już głośno.

Oficer WSI, który miał fabrykować raport o cudownym odnalezieniu dokumentów, pojawił się w zeznaniach pułkownika Mieczysława Tarnowskiego. W ten sposób o sprawie dowiedzieli się posłowie: Komisja, wyjaśniając sprawę Tarnowskiego, od niego samego dowiedziała się, że taki problem istnieje, że jest taki człowiek, który posiada wiedzę i jakiego rodzaju wiedzę - mówi poseł Zbigniew Wassermann. Jak zapewnia, oficer zostanie przesłuchany i jest skłonny rozmawiać.

Ten incydent to kolejny element pokazujący, jak wygląda wojna służb specjalnych. Efektem jest destabilizacja państwa, mówi inny członek speckomisji, Konstanty Miodowicz: To żałosne, dlatego że służba jest wmanewrowana w działania o charakterze politycznym, partyjniackim. Poseł Wassermann nazywa to szaleńczą wojną służb: Zbiera się kwity, nawet fabrykuje się dowody po to, żeby skompromitować przeciwnika.

Nadal jednak pozostaje bardzo dużo pytań bez odpowiedzi – np. dlaczego major Arkadiusz T. próbował wynieść tajne dokumenty i komu zamierzał je przekazać.