Do Pruszkowa Robert Lewandowski trafił z zespołu rezerw Legii Warszawa latem 2006 roku. Za transfer, władze „Znicza” zapłaciły 5 tysięcy złotych. „Gdy przyszedł nie był gwiazdą” – wspomina prezes klubu Marek Śliwiński. „Ale od początku w niego wierzyliśmy i to u nas zaczął błyszczeć na piłkarskim firmamencie” – mówi.

W rozgrywkach Lewandowski pokazał, że jego największym atutem jest właśnie umiejętność zdobywania bramek. Marek Milankiewicz, który prowadził indywidualne treningi z napastnikami, do dziś pamięta zakład z Robertem. Przed rundą wiosenną założyliśmy się o bilety do kina, że nie zdoła strzelić dziesięciu goli - mówi trener. Zakład przegrał, bo Lewandowski trafił wtedy 12 razy. W ciągu dwóch sezonów spędzonych w Pruszkowie zdobył 38 goli. Zasłużył tym samym na tytuł Króla Strzelców najpierw trzeciej, później drugiej ligi.

Jak do tej pory "Lewy" doszedł najdalej spośród wszystkich wychowanków pruszkowskiego klubu. Nadzieję na powtórzenie jego sukcesów daje imponująca liczba uczestników działającej przy "Zniczu" akademii dla młodych piłkarzy. Na treningi regularnie przychodzi około 500 młodych chłopaków. Ich opiekun Artur Kalinowski za czasów Roberta Lewandowskiego pełnił funkcję drugiego trenera pierwszego zespołu. Czy wśród obecnych podopiecznych dostrzega podobne talenty? Czas pokaże. Wierzymy, że tacy jak on z nami trenują, ale są jeszcze za młodzi, żeby wyrokować, jak daleko zajdą - mówi Kalinowski.

Przyszli piłkarze twierdzą, że każdy kolejny sukces Lewandowskiego to dla nich nowy powód, by pracować nad sobą jeszcze więcej. 15-latkowie Krystian i Adrian niedawno wrócili z Dortmundu, gdzie spotkali się z "Lewym" i jego klubowymi kolegami. Po wczorajszym sukcesie idola mówią, że są dumni z możliwości trenowania w tym samym klubie, w którym zaledwie przed siedmiu lat grał Lewandowski. Do Znicza zapisała mnie mama, jak byłem mały. Później się dowiedziałem, że grał tu też Lewandowski. Po tym, co pokazał, tym bardziej chcę być najlepszy - mówi Adrian. Można wyobrazić sobie, jaką radość sprawiło mu strzelenie tych bramek. Jeszcze bardziej chce się trenować - dodaje Krystian.

Jakub Berent