​W Polsce wyniki poszukiwań gazu w łupkach "nie są na razie bardzo dobre" - zauważa doradca rosyjskiego rządu do spraw gazu Władymir Feigin. W rozmowie z Michałem Zielińskim przekonuje, że powtórzenie w Europie amerykańskiej "łupkowej rewolucji" stoi pod dużym znakiem zapytania.

Michał Zieliński: Czy należy zapomnieć o powtórzeniu amerykańskiej łupkowej rewolucji? Jakie są perspektywy dla łupków w Europie?

Władymir Fejgin: Trwają badania. Szereg firm je prowadzi. Jest wiele entuzjazmu. Jednak Stany Zjednoczone mają bardzo korzystne warunki geologiczne. Złoża zalegają tam płytko i są dochodowe. Wszystko zależy od specyficznego położenia, od konkretnego kraju, od konkretnego złoża. Nawet położone blisko siebie złoża mogą mieć odmienne charakterystyki. Należy je dokładnie przebadać, by dowiedzieć się czy mogą być dochodowe i jak po nie sięgnąć. To bardzo zindywidualizowane kwestie.

Co z Polską?

W Polsce, która była pierwsza, na razie wyniki nie są bardzo dobre. Na Ukrainie wydaje się, że mogą być dobre. Wielka Brytania też stara się teraz rozpoznać złoża. Potrzebne są doświadczenia. Może za pięć lat zyskamy więcej jasności. Na razie nic nie sugeruje szybkiej zmiany, nic nie wskazuje, by to miał być czynnik, który zmieni układ sił.

A co jeśli się uda uruchomić produkcję?

Jeśli się uda, to i tak z powodu warunków - takich jak koszty pracy, gęstość zaludnienia, liczba dostępnych w Europie wiertni i tak dalej - cena będzie zbliżona do ceny gazu importowanego. Technologia oczywiście się rozwija, ale w tym momencie to tak wygląda, że do 2020 roku łupki nie odegrają ważnej roli. Zobaczymy jak to się rozwinie.

Władymir Feigin jest przewodniczącym moskiewskiego Instytutu Energii i Finansów. Doradza rosyjskiemu rządowi w kwestiach bezpieczeństwa energetycznego. Jest również współprzewodniczącym Rady ds. Gazu Unia Europejska - Rosja.