Nie tylko nie doszło do zapowiadanego ograniczenia administracji, ale wręcz przeciwnie - do jej rozrostu. To wstydliwa prawda o mijających właśnie trzech latach, jakie mijają od zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska. Według najnowszych danych GUS-u w ciągu roku zatrudnienie w administracji wzrosło o blisko 7 procent, zarobki - o prawie 3.

Te dane tylko zgadzają się z tym, co miało być tylko gdzieniegdzie. Na pewno nie w administracji, która zamiast maleć rośnie, a średnie zarobki urzędników według tego samego raportu GUS-u są wyższe niż średnia pensja w gospodarce - o prawie tysiąc złotych. Nie zgadza się kierunek zmian w podatkach - też miały maleć, a rosną. Podobnie z bezrobociem, wyższym dzisiaj niż 3 lata temu, i długiem publicznym, który nie tylko nie jest ograniczany, jak miało być, ale rośnie. W tempie 100 tysięcy złotych na minutę, co daje 150 milionów na dobę.

Dla odmiany miały rosnąć i to radykalnie, a nie rosną - płace budżetówki, które rząd zamroził wszystkim poza nauczycielami. Miała być reforma emerytalna - wyszła tylko pomostowa, miała być reforma zdrowotna - i... dalej ma być. Miała być sprzedaż stoczni - jest już tylko Katar, miała być zdecydowana walka z korupcją - jest Julia Pitera, która już trzeci rok pisze jedną ustawę.

Ogólny bilans wypada blado. Miało się żyć lepiej i to się udało. Ale nie wszystkim...