Dziś kolejna porcja wojny z ortograficznymi bykami, tym razem prowadzonej przez polityków opozycji. O ile panowie Borowski i Dudziński wyszli ze starcia z obronna ręką, o tyle Jan Ołdakowski… sami zobaczcie.

Poseł PJN i dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski zmierzył się z tekstem, traktującym o przetasowaniach na scenie politycznej. Na oko – nietrudnym:

Wiarołomcy nawet nie przeprosiwszy, porzucając z nagła macierzyste ławy przysporzyli głosów konkurencji. Niewykluczone jednak, że minister od wykluczonych i dwojga nazwisk matka trójki dzieci nie tyle poszerzą Platformę, co nadwerężą innych, a ją samą skażą wpływami i z prawa i z lewa.

Powstały tak twór będzie więc nowym tworem z przerzutami.

Dyktando okazało się porażką: Jan Ołdakowski ma wyraźne problemy z wyborem właściwego Ż (lub RZ). Zamiast PRZYSPORZYLI poseł napisał PRZYSPOŻYLI, w miejsce MACIERZYSTYCH – MACIEŻYSTYCH, na dodatek SKAŻENIE to u niego SKARZENIE. Tragedia!

Kandydujący do Senatu były Marszałek Sejmu Marek Borowski  pisał dyktando, pokazujące wypisz-wymaluj znany powszechnie paprykowy incydent w kampanii PO. Tekst powstał jednak przed sławnym, wygłoszonym przed kamerami zdaniem „Panie premierze, jak żyć?”, dlatego pozbawiony jest niezapomnianego paprykowego kontekstu. Ma za to kontekst inny:

Jak żyć, premierze, jak żyć –bez żenady pytał bossa rządu pewien rozżalony i na oko niebogaty hodowca zubożony przez wichurę. Konia z rzędem temu, kto wie! Cóż, premier wiedział – nie powiedział. Milczał ni to zawstydzony, ni to nieśmiały. Bo nie mieściło mu się w głowie, że można tak bezceremonialnie, odważnie i mężnie pytać z troską o rzyć premiera. 

 

 

 

Dyktando nie sprawiło Markowi Borowskiemu problemów. Żadnych. Może poza wprawiającym w zakłopotanie spostrzeżeniem, dotyczącym przedostatniego słowa.

 

 

 

Szef Sztabu Wyborczego PJN do dyktanda podszedł bardzo poważnie. Tym poważniej, że niełatwe było chyba przełknięcie samej jego, nieco złośliwej treści:

Bezprzykładnie haniebna rejterada założycielki stronnictwa nie rozwaliła, rozzuchwaliła jednak jego adwersarzy. Łatwo wszak naigrawać się z jej porzuconych popleczników, toczących heroiczny bój o utrzymanie świeżutkiego tworu na powierzchni i niezachłyśnięcie się topielą. Rzutcy zwolennicy  zarzucili wszelako rozważania nad przechrzczeniem, ponieważ skrót od Polska Wciąż Najważniejsza jest już zajęty.

 

 

 

  

 

 

 

Tym, którzy słuchają nagrań dyktand polecam heroiczną, kilkuminutową wewnętrzną wojnę o właściwą pisownię dość banalnego słowa ŚWIEŻUTKI, ostatecznie przez posła Dudzińskiego wygraną. Poseł nie ustrzegł się jednak naruszenia stosunkowo prostej zasady językowej, mówiącej, że „nie” z rzeczownikami pisze się łącznie. NIE ZACHŁYŚNIĘCIE SIĘ jest więc błędem – powinno być NIEZACHŁYŚNIĘCIE SIĘ. Poza tym błędem jednak – poszło dobrze.

 

W kolejnym wydaniu ortograficznych POPiS-ów pominiemy same popisy. Nie ma się co oszukiwać; ci, którzy do egzaminu przystąpili to tylko ułamek wszystkich, którym napisanie dyktanda proponowałem. Niebawem przypomnę, kto i jak odmówił zmierzenia się z ortografią ojczystego języka.