Tomasz Majewski przygotowuje się już do letnich mistrzostw świata w Moskwie. "Do reżimu treningowego trudno jest wrócić, ale mam na to wielką ochotę" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Patrykiem Serwańskim. Kulomiot ma nadzieję, że kibice docenią jego olimpijskie złoto i będą na niego głosować w plebiscycie na Najlepszego Sportowca Polski 2012. „W tym roku dużo startowałem i to raczej z dobrym skutkiem” – komentuje.

Patryk Serwański: Po tylu tygodniach bez treningu przychodzi chęć powrotu do pracy, czy takie miłe rozleniwienie?

Tomasz Majewski:
Z jednej strony rzeczywiście człowiek chce wrócić, bo brakuje mu tego wysiłku. Ja już zacząłem 17. rok treningów. Jestem w tym reżimie ciężkich treningów od lat i jestem do tego przyzwyczajony. Ale z drugiej strony ciężko się wraca do tej katorżniczej pracy, człowiek jest rozleniwiony. Jednak po paru tygodniach, miesiącach odzyskuje się rytm, wszystko idzie do przodu.

A co robi Tomasz Majewski, kiedy ma dużo wolnego. Angażuje się pan w prace domowe - sprząta, zmywa?

Tak, robię najzwyklejsze rzeczy, które robią wszyscy ludzie, po prostu mam na to czas.

Pewnie dla wielu osób to niesamowita sprawa, że najpierw zdobywa pan olimpijskie złoto, jest na ustach wszystkich, a w domu zmienia się pan w takiego "zwykłego człowieka".

Po sukcesach wraca się po prostu do normalnego życia. To gdzieś zostaje w człowieku i ma wrócić za jakiś czas oczywiście, bo taki jest cel sportowców, żeby sukcesy powtarzać, ale człowiek wraca do normalnych rzeczy, człowiek się wycisza, myśli innymi kategoriami. To nie jest nic nadzwyczajnego.

Z perspektywy tych kilu miesięcy jest pan w stanie stwierdzić czy więcej kosztowały pana przygotowania do Igrzysk w Pekinie, czy Londynie?

Trudno to porównać. Do obu występów bardzo ciężko się przygotowywałem. Oczywiście jestem starszy, także im dalej w las, tym trudniej. Przed Londynem musiałem ciężej trenować.

W kolejnym sezonie najważniejsze będą mistrzostwa świata w Moskwie. Kiedy rozpocznie pan przygotowania, i kiedy będą najbardziej intensywne?

Przygotowania trwają cały czas, ale najwięcej pracy będzie w kwietniu i maju. Kiedy ta robota będzie najbardziej intensywna i najcięższa. Przerobienie kwietnia i początku maja, kiedy już się wchodzi w starty, ale nadal ciężko trenuje, to jest kluczowe. Wtedy jest się na prawie maksymalnym poziomie i podbija formę tuż przed tą najważniejszą imprezą.

Jest pan wśród 20 kandydatów do tytułu Najlepszego Sportowca Polski w plebiscycie "Przeglądu Sportowego" i TVP. Myśli pan, że kibice będą pamiętać o olimpijskim złocie. W końcu tacy sportowcy jak choćby Agnieszka Radwańska, czy Robert Lewandowski są dużo częściej bohaterami sportowych mediów?

Zobaczymy, jak kibice zdecydują. Ja nie mam tyle szczęścia, co bardziej popularni sportowcy. Nie wszystkie moje starty są pokazywane w telewizji, a już na pewno nie w Polsce. Pod tym względem mam trochę trudniej, ale w tym roku dużo startowałem i to raczej z dobrym skutkiem. Mam nadzieję, że kibice to docenią. Do grudnia już się raczej w mediach za dużo pojawiać nie będę, bo będę bardzo mocno trenował, a to nie jest zbyt medialne. Mam nadzieję, że kibice będą pamiętali o moim olimpijskim złocie, bo od sierpnia aż tyle czasu nie minęło.