"To jest kluczowy wyrok" - tak szefowa nowego resortu ds. równości Katarzyna Kotula w RMF FM i internetowym radiu RMF24 komentuje orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu ws. przepisów aborcyjnych.

Słuchaj Radia RMF24!

Sędziowie rozpatrywali sprawę Polki, u której u nienarodzonego dziecka, stwierdzono bardzo poważną wadę. Kobieta nie mogła uzyskać pomocy w Polsce, więc aborcji musiała dokonać w Holandii. 

Jak zaznacza Katarzyna Kotula, wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oznacza, że poprzez uniemożliwienie dostępu do legalnej aborcji osobie skarżącej - Polska - naruszyła prawo do poszanowania życia prywatnego.

"Jestem przekonana, że ten wyrok pokazuje, że musimy iść w kierunku legalizacji, czyli liberalizacji prawa aborcyjnego" - podkreśla szefowa nowego resortu ds. równości.  

"Jako Lewica mówiliśmy od początku, że są pewne etapy, możliwe kroki, które przy tej większości, którą obecnie mamy będą do zrealizowania. Jednym z pierwszych i także wpisanych do umowy koalicyjnej jest unieważnienie, czyli uznanie za niebyłego wyroku TK z 2020 roku. Później pójście w kierunku  dekryminalizacji pomocnictwa w aborcji. To jest dla nas ważne. Chcemy, żeby kobiety czuły się bezpieczne" - tłumaczyła Katarzyna Kotula.

Co z aborcją do 12 tygodnia bez podawania przyczyny? "O tym lewica mówiła zawsze. Ale dziś na ten krok, który będzie krokiem ostatnim, nie ma zgody większości. Nie ma zgody wszystkich naszych koalicjantów" - stwierdziła. 

Plan Lewicy

Plan, który Lewica chce wprowadzić wygląda następująco: najpierw uznanie za niebyły wyrok TK z 2020 roku ws. aborcji, potem dekryminalizacja albo depenalizacja pomocnictwa w aborcji, a na końcu aborcja do 12. tygodnia bez podawania przyczyny.  

"Będzie to ostatni krok, nie ma jeszcze do tego większości, zgody wszystkich naszych koalicjantów. Choć wiem, że w Polsce 2050 są posłowie i posłanki, którzy w kampanii wyborczej mówili, że zagłosowaliby zarówno za liberalizacją prawa aborcyjnego do 12. tygodnia bez podawania przyczyny, jak i za dekryminalizacją. To były pierwsze dwie ustawy, które Lewica złożyła w Sejmie pierwszego dnia nowej kadencji. Podlegają jeszcze konsultacjom, być może w styczniu wpłynie jeszcze Platformy Obywatelskiej. Wtedy będzie można usiąść do stołu do konsultacji społecznych, także do wysłuchania publicznego" - powiedziała ministra ds. równości.  

"Pójście w kierunku dekryminalizacji albo depenalizacji da poczucie bezpieczeństwa kobietom, najbliższym, ale także lekarzom" - dodała. 

Jej zdaniem "ze względu na to, że w tym wyroku (TK z 2020 roku - red.) orzekali sędziowie dublerzy trzeba uznać ten wyrok TK za nieistniejący".

Katarzyna Kotula przyznała, że w wielu sprawach będzie musiała współpracować m.in. z ministrą zdrowia czy ministrem sprawiedliwości.  

"W pierwszych rozmowach z premierem Tuskiem, jeszcze przed zaprzysiężeniem, złożyłam deklarację, ale także jest takie oczekiwanie premiera w stosunku do mnie, że będę współpracować z ministrą zdrowia, Izabelą Leszczyną przy wypracowaniu natychmiastowych rozwiązań, zanim zmieni się prawo; takich, które dadzą kobietom poczucie bezpieczeństwa. Chcemy wysłać jasny sygnał kobietom, ale też lekarzom, żeby nie bali się wykonywać swojej pracy. Chcemy im powiedzieć: możecie postępować zgodnie z wiedzą medyczną, możecie leczyć, możecie pomagać kobietom, żaden prokurator nie będzie stał wam za placami, nie będzie patrzył wam na ręce, nikt nie będzie was ścigał za to, że robicie to, na co się zdecydowaliście i to do czego zostaliście powołani" - powiedziała w Rozmowie o 7 w RMF FM i Radiu RMF24.  

Kotula powiedziała, że premier Tusk mówił jej o tym, że KO jest zdecydowana, żeby iść w kierunku liberalizacji. "Musimy zmienić prawo aborcyjne, ale zanim je zmienimy możemy podejmować działania, które kobietom i ich bliskim będą gwarantować bezpieczeństwo" - mówiła.  

Na liście spraw do załatwienia Kotula ma także wymuszenie na szpitalach reagowania na problemy zdrowotne kobiet w ciąży, a także poprawę opieki okołoporodowej.  

"Będę rozmawiała z minister zdrowia Izabelą Leszczyną, żeby te szpitale, które pomimo, że mają zabiegi przerywania ciąży zakontraktowane i ich nie wykonują, były przez NFZ karane albo, żeby kontrakty z nimi były rozwiązywane, bo nie może być tak, że kobiety nie mają dostępu do zwykłego świadczenia medycznego jakim jest przerywanie ciąży. A przypominam, że zarówno śmierć Izabeli z Pszczyny, jak i śmierć pani Doroty to są śmierci, których można było uniknąć, gdyby lekarze się nie bali, ale także gdyby lekarze wykonywali swoje zadania zgodnie z obowiązującym prawem" - mówiła na antenie Radia RMF24.  

Powtórzyła też, że Lewica nie popiera pomysłu Trzeciej Drogi ws. przeprowadzenie referendum dotyczącego liberalizacji prawa aborcyjnego.  

"My mówimy referendum absolutne NIE. Jedyne referendum jakie może się odbywać, odbywa się tak naprawdę w łazience, wtedy kiedy kobieta robi test ciążowy i podejmuje decyzję. Dajmy kobietom prawo wyboru. Niech kobiety decydują o tym, czy i kiedy chcą zajść w ciążę, czy i kiedy i ile chcą mieć dzieci" - tłumaczyła stanowisko Lewicy.  

Zapowiedziała też dostępność znieczuleń na oddziałach porodowych "To co jest priorytetowe w zakresie działań związanych z kobietami, to poza aborcją, numer dwa to powszechny dostęp do znieczuleń, ale także powrót do dobrych, wysokich standardów opieki okołoporodowej. Bliska współpraca z ministrą zdrowia też będzie tutaj potrzebna, na to też jesteśmy już umówione" - powiedziała.  

Katarzyna Kotula jako ministra ds. równości chce też wycofania sprzeciw wobec nadchodzącej dyrektywy przeciwko przemocy wobec kobiet. "Mam nadzieję, że możliwe będzie jak najszybsze wprowadzenie ustawy, która zmienia definicję zgwałcenia. Musimy iść w tym kierunku, jestem po rozmowach z ministrem sprawiedliwości na ten temat, także wiceministrem sprawiedliwości Krzysztofem Śmiszkiem. Będziemy iść w kierunku wycofania sprzeciwu i żeby Polska zdecydowała się na maksymalną ochronę kobiet przed przemocą, bo w tej dyrektywie będą także nowe formy przemocy, czyli cyberprzemoc" - tłumaczyła.  

Co ze związkami tej samej płci?

Zapytana o inny wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ws. nakazu wprowadzenia w polskim prawie związków partnerskich osób tej samej płci, Kotula powiedziała, że jest większość w parlamencie, która to zrobi.  

"Najpierw wpisanie do kodeksu karnego karania za mowę nienawiści ze względu na orientację seksualną i płeć, a potem związki partnerskie" - zapowiedziała.  

"Myślę i mam nadzieję, patrząc na deklaracje kolegów i koleżanek z koalicji rządzącej, że będzie większość dla związków partnerskich. To dzisiaj nie budzi żadnych wątpliwości. Wiemy, że mamy tęczowe rodziny, które razem prowadzą gospodarstwo domowe, wychowują dzieci. Nie możemy udawać, że tych rodzin nie ma, musimy ich sytuację prawną uregulować. Mamy ten ważny wyrok ETPCz, który mówi, że brak jakiejkolwiek regulacji prawnej dotyczącej pożycia osób tej samej płci jest po prostu łamaniem praw człowieka" - powiedziała Kotula.  

Ministra ds. równości obiecała, że będzie zajmować się nie tylko wyrównywanie praw kobiet, ale też mężczyzn. "Pracując nad ustawą wdrożeniową do dyrektywy work-life balance sygnalizowałam, że dyskryminacją mężczyzn jest fakt, że kiedy mężczyźni idą na urlopy rodzicielskie, a bardzo byśmy chcieli, że chcieli na nie chodzić, to dostają 70 proc. uposażenia, w przypadku kiedy u kobiet jest to bodajże 80 albo 85 proc. To to jest jawna dyskryminacja mężczyzn. Chciałbym, żebyśmy nowelizowali tę ustawę wdrożeniową, żebyśmy te zmiany wprowadzili" - powiedziała.

Co z posłem Braunem?

Zapytana o Konfederację i antysemicki wybryk posła Grzegorza Brauna, Kotula powiedziała, że nie wyobraża sobie, "żebyśmy w jednym budynku polskiego parlamentu pracowali razem z posłem Braunem, po tym co zrobił, co w mojej ocenie było skrupulatnie zaplanowane. To jest czysty akt nienawiści, antysemityzmu, potwierdzony wypowiedzią posła z mównicy. Składam wniosek do prokuratury i do komisji etyki poselskiej o ukaranie Brauna. Nie możemy tolerować nienawiści, rasizmu i ksenofobii. Poseł Braun powinien być na każdym posiedzeniu Sejmu wykluczany (...) Chcielibyśmy także wykluczenia z prezydium Sejmu wicemarszałka Bosaka. Konfederacja powinna ponieść odpowiedzialność za to, że toleruje zachowanie posła Brauna".  

W Rozmowie o 7 w RMF FM i Radiu RMF24 podło też pytanie o wpis na platformie X byłej premier Beaty Szydło, która kpiła z form "ministra" i "ministerka", których używa nie tylko Kotula, ale także Agnieszka Dziemianowicz-Bąk odpowiedzialna za resort rodziny, pracy i polityki społecznej.  

"Byłam bardzo zdziwiona, że pani premier Szydło zdecydowała się na taki wpis. Dlatego, że prawdopodobnie nie zna historii języka polskiego. Feminatywy były obecne w języku polskim od ponad 100 lat i zostały wyrugowane w czasie PRL-u. To nie jest nowomowa, nie wymyślamy języka na nowo. Rada Języka Polskiego jasno określa, że zarówno forma ministra, jak i forma ministerka są poprawne. Mogę podesłać pani premier Szydło kilka ciekawych opracowań historii języka polskiego, by przekonała się, że feminatywy za PRL-u były odgórnym nakazem rugowane, przede wszystkim te dotyczące wyższych stanowisk" - powiedziała Kotula. 

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: