„Funkcjonariusze aparatu represji - nieważne, czy jest ich 2, 5, czy 20 - nie powinni zarządzać związkami sportowymi” - stwierdził gość Porannej rozmowy w RMF FM, minister sportu Witold Bańka pytany o plany deubekizacji polskiego sportu. Wielokrotnie podkreślał też, że chce "oczyścić polski sport". Zdementował również pogłoski o planach dotyczących rzekomej likwidacji Orlików. "To absurdalna teza. Chcemy sprawiać, żeby Orliki żyły" - stwierdził. "Nieważne jaki rezultat, ważne, że do przodu" - mówił minister sportu pytany o mecz Polska - Armenia. "Niech będzie 3:0 dla naszych. Życzę im, żeby zagrali inteligentnie, walczyli z determinacją" – dodał w RMF FM Bańka.

Robert Mazurek: Dzień dobry, państwa i moim gościem jest Witold Bańka, minister sportu i turystyki.


Witold Bańka: Witam serdecznie.

Spytam sportowo - jaki wynik? Ile mamy postawić u bukmacherów?

Generalnie najważniejsze są trzy punkty, nieważne jaki rezultat. Ważne, że do przodu. Ja naszym piłkarzom życzę walki i determinacji. Kiedyś śp. Johan Cruijff powiedział, że piłka nożna to jest gra, w której gra się umysłem. No i życzę im tego, żeby zagrali dzisiaj inteligentnie, walczyli z determinacją.

Dobrze, a wynik? To jest zawsze taki dobry pomysł - niech się skompromituje, niech poda jakiś wynik, będzie inaczej...


Jak już się kompromitować, to niech będzie 3:0. Miejmy nadzieję, że...

Nie lubi pan naszych?

Dlaczego?

3:0 dla Armenii?

Nie, dla naszych. Zawsze sercem z biało-czerwonymi.

Dobrze, a pan w ogóle jest kibicem? Ale tak na serio.

Tak, oczywiście. Trudno o to, żeby być szefem resortu sportu i też nie być kibicem...

Dlaczego? Może być pan na przykład kibicem koszykówki.

Ja oczywiście moją przygodę ze sportem zaczynałem paradoksalnie nie od lekkoatletyki, tylko od piłki nożnej.

Nie będę panu robił testu ze znajomości polskiej ligi na przykład. A nie martwi pana, że Milika nie ma?

To jest na pewno trudny moment dla piłkarza, kontuzja, co najmniej półroczna przerwa. Ja szczególnie Arkowi kibicuję, bo akurat on pochodzi z Tychów, z miasta, z którego ja też pochodzę. I co ciekawe, zaczynał przygodę ze sportem od Rozwoju Katowice, w którym ja też stawiałem swoje pierwsze sportowe kroki, więc tym bardziej mocno Arkowi kibicuję.

Bo pan, dodajmy to, był 400-metrowcem.

Tak, to prawda.

W ile by pan obiegł stadion, boisko dookoła?

Myślę, że dzisiaj to nie byłaby dobra zmiana w moim wykonaniu - start na 400 metrów, biorąc pod uwagę obecną dyspozycję.

To było 46 sekund, tak?

Tak, to jest generalnie świetny dystans, bo mój trener kiedyś sobie żartował, że to jest dystans, w którym oddziela się mężczyzn od chłopców, szczególnie na końcówce. Wbiegamy nieprzytomni na metę i to, co się później dzieje...

Do sklepu i z powrotem.

Teraz pozostaje mi tylko tego rodzaju dystans.

A wie pan, ile wynosi rekord świata w tej chwili na 400 m?

No, van Niekerk z RPA. Wybitny, fantastyczny zawodnik.

43,3 sek.

Dokładnie tak, fantastyczny rezultat, no i kompletne zaskoczenie. To jest przyszłość 400 metrów.

A przyszłością 400 metrów w wykonaniu kobiet jest wciąż Marita Koch z 1985 roku.

Ale to może pomilczmy nad tym rezultatem.

Nie, Jarmila Krat to chwilowo ma drugi rezultat.

Kolejna sportsmenka, o której warto byłoby jednak pomilczeć.

Kolejny sportsmen. Dobrze... A wie pan, ze Andrzej Badeński biegał szybciej od pana.

Tak, tak.

W 1964 roku w Tokio miał 45,64 i trzecie miejsce.

Tak, ale ja nie byłem nigdy wybitnym 400-metrowcem. Ja byłem zawodnikiem...

To porozmawiajmy, czy będzie pan wybitnym ministrem, bo pan rzucił taki pomysł, bardzo daleko idący, bo to jest nie tylko lustracja działaczy sportowych, ale uwaga - deubekizacja, czyli zakaz pełnienia funkcji przez tajnych współpracowników SB.

Ja uważam, że sport powinien być czysty w dwóch wymiarach. Zarówno w tym instytucjonalnym, mamy prawo oczekiwać, że ludzie, którzy zarządzać będą związkami sportowymi to będą ludzie z poczuciem misji, to będą menedżerowie, to będą byli sportowcy, którzy ten sport w poszczególnych dyscyplinach czują od środka. Uważam, że funkcjonariusze aparatu represji, nieważne czy ich jest 2, 5 czy 20 w związkach sportowych, nie powinni tymi związkami zarządzać. Jest to jeden z elementów porządkujących polski sport, bo głównym jest takie przerwanie różnego rodzaju dziwnych powiązań kapitałowych.

O tym jeszcze chwilę. Ale rozumiem, że to będzie teraz tak, ze każdy działacz będzie musiał składać oświadczenie lustracyjne?

Tak, to jest coś normalnego. Skoro politycy, różnego rodzaju przedstawiciele innych zawodów tego rodzaju oświadczenie muszą składać, to dlaczego nie mieliby go składać członkowie zarządu polskich związków sportowych. Myślę, że tutaj nie będą protestować.

Nie, oczywiście, ale wiemy, że pan dokonuje rewolucji, bo w Polsce nie było deubekizacji. Była tylko konieczność składania oświadczeń lustracyjnych, ale nie było zakazu pełnienia funkcji.

Ja uważam, że polski sport powinniśmy oczyścić, zarówno w tej materii, ale także jeśli chodzi o kwestię powiązań kapitałowych.

Stare pomysły Porozumienia Centrum. Pan miał wtedy 8 lat, jak Kaczyński o tym mówił.

Do dobrych pomysłów warto wracać.

Dobrze, pan opowiadał o tym, że za takimi powiązaniami z poprzedniej epoki idą też powiązania biznesowe i będzie pan teraz korupcję wypalał.

Wie pan co, to jest tak, że często choćby osoby bliskie dla członków zarządu polskich związków sportowych prowadzą działalność gospodarczą i świadczą usługi na rzecz związku. To jest sytuacja niedopuszczalna. To jest szeroko pojęty nepotyzm, z tym trzeba walczyć i tego rodzaju zmianę w ustawie o sporcie chcemy wprowadzić, żeby takie sytuacje nie miały miejsca. Jest to pewien katalog ograniczeń, wykluczeń...

Ale takie wykroczenia miały miejsce, czy nie miały miejsca?

Oczywiście, było już takich wiele przypadków, że w różnych związkach sportowych, że rodziny działaczy czy członków zarządu danych związków sportowych prowadziły działalność gospodarczą, świadczyły usługi na rzecz związku sportowego i to na pewno nie jest transparentne. Ja bym chciał sportu czystego, zarówno w tej sferze zarządzania, jak i w tej sferze stricte sportowej, dlatego ustawa antydopingowa.

Właśnie, ustawa antydopingowa. Chce pan powołać kolejną agencję rządową, jakby dotychczasowych było mało - Polska Agencja Antydopingowa.

Panie redaktorze, to jest agencja, która powstanie w miejsce dwóch - biura komisji ds. zwalczania dopingu i samej komisji ds. zwalczania dopingu. Jest pewien dualizm prawny, który jest dzisiaj nieczytelny dla światowej agencji antydopingowej.

Nie, ale to się jednak zmieni, bo pracownicy dotychczasowych instytucji zajmujących się zwalczaniem dopingu staną się funkcjonariuszami publicznymi.

My musimy bardzo wyraźnie powiedzieć, że sport powinien być czysty. A Polska Agencja Antydopingowa, jej powołanie, wzmocnienie walki z dopingiem w Polsce, nota bene bardzo chwalone przez światową agencję antydopingową, te nasze kroki, to jest wyjście naprzeciw oczekiwaniom także kibiców, ludzi sportu, że powinniśmy stanowczo walczyć z dopingiem.

Pan oczekuje, żeby te instytucje, których sportowcy zostali złapani na dopingu, oddawały dotacje, tak?

Chcemy, tak, w umowach między związkami sportowymi a Ministerstwem Sportu i Turystyki, które zawieramy, w umowach dotacyjnych wprowadzić takie klauzule pewnego rodzaju kar finansowych w sytuacji, w której zostanie przyłapany zawodnik na dopingu. Wymusi to także na władzach związków sportowych podpisanie tego rodzaju klauzuli, tego rodzaju umów z zawodnikami sportowymi.

A co zrobić na przykład z podnoszeniem ciężarów? Tam wszyscy się koksowali.

Jesteśmy na etapie podejmowania decyzji budżetowych jeśli chodzi o finansowanie na przyszły rok. Ja wielokrotnie powtarzałem, że jeśli chodzi o sport dzieci i młodzieży w podnoszeniu ciężarów to tutaj dajemy szansę i nie będziemy tego rodzaju funduszy tutaj obcinać. Natomiast jeśli chodzi o sport wyczynowy, ta dotacja zostanie bardzo mocno ograniczona.

Bracia Zielińscy zamordowali dorosłe podnoszenie ciężarów w Polsce?

To jest wypadkowa pewnego rodzaju działań na przestrzeni ostatnich lat w tej dyscyplinie sportu. Bracia Zielińscy to nie jest jedyny przypadek dopingu w tej dyscyplinie, tylko na przestrzeni ostatnich lat, miesięcy tych przypadków było sporo. Tutaj niestety nazbierało się tego.

"Chcemy skupić się na finansowaniu tych dyscyplin, które przynoszą efekty, bo za pieniędzmi muszą iść wyniki" - to pańskie słowa.

Tak, dokładnie tak.

A to każdy dotychczas mówił, że będziemy teraz dawać tylko tym, którzy przynoszą nam medale.

Nie wiem czy każdy, natomiast ten model brytyjski czy model węgierski, czyli nastawienie, skupienie się na tych dyscyplinach sportu, które są dla nas medalodajne.

Medalodajne.

Tak, to jest ten kierunek, który powinniśmy obrać.

Ale panie ministrze, ja czytam, jakie to dyscypliny, tj. wioślarstwo, kajakarstwo, kolarstwo, lekkoatletyka, zapasy, piłka ręczna, hokej na lodzie. To pan to wymienił.

Między innymi, to jest część z tych dyscyplin.

A koszykówka, judo, pływanie, nic?

Ale też, to nie jest tak, że my będziemy deprecjonować te dyscypliny sportu, które są w pewnego rodzaju kryzysie.

Ten algorytm finansowania, który przygotowujemy, będzie nastawiony na wspieranie tych, którzy mają sukcesy, bo za pieniędzmi musi isć wynik sportowy. Taka brytyjska zasada "no compromise", czyli dajemy pieniądze w sporcie zawodowym, wyczynowym i oczekujemy rezultatów. My mamy naprawdę ogromny potencjał sportowy w Polsce i ten potencjał trzeba wydobyć.

Czy to prawda, że chce pan likwidować Orliki?

Wie pan, to jest tak absurdalna teza. Jeden niemądry artykuł, który pojawił się w przestrzeni publicznej, zupełnie niezgodny z prawdą. Gdzieś tam się rozlało jakieś dziwne mleko. Absolutnie nieprawda

Ale dziwne mleko...

Wie pan, absolutnie tak. My w tym roku uruchomiliśmy największy w historii w dziejach Ministerstwa Sportu i Turystyki program "Klub". My chcemy aktywizować, sprawiać, żeby te orliki żyły. Dwa tysiące klubów sportowych otrzyma wsparcie finansowe na dofinansowanie pracy trenera, zgrupowań, sprzętu sportowego. Program SKS, największy w dziejach ministerstwa.

 Rozumiem, ale jednocześnie na Orliki idą pieniądze na remonty, a Orliki mają już swoje lata, niektóre 10 lat prawie.

To jest też pytanie, w jaki sposób one były budowane, ale w umowach dotacyjnych samorządy wzięły na siebie kwestię modernizacji tych Orlików. W tym roku trzy Orliki zgłosiły się do Ministerstwa Sportu i Turystyki z prośbą o dofinansowanie remontu - wszystkie trzy dostały, także tutaj nie ma żadnych...

A czemu wielki tor łyżwiarski budujecie w Tomaszowie, a nie na przykład w żadnym wielkim mieście, gdzie ludzie mogliby z niego korzystać? W Łodzi, Warszawie, Krakowie?

Tomaszów ma piękne tradycje jeśli chodzi o łyżwiarstwo szybkie. Dwa - jest bliskość Spały, czyli ośrodka treningowego Centralnego Ośrodka Sportu.

Z Łodzi do Spały też jest blisko.

Wie pan, ale to jest tak, że tam jest też możliwość organizacji zgrupowań sportowych. My myślimy przyszłościowo jeśli chodzi o tę dyscyplinę sportu, o organizację zgrupowań sportowych. Przede wszystkim ten obiekt też...

A co minister sportu zrobi ze stadionem Skry na przykład? Ja wiem, że nie do was należy, ale co możecie zrobić?

Wie pan, ja myślę, że to jest w gestii władz miasta stołecznego Warszawy, żeby ten temat ruszyć. Ja przypominam, że Warszawa ma na inwestycje około 2,6 mld złotych. My jako ministerstwo na dofinansowanie kilkuset inwestycji w Polsce mamy 450 milionów złotych, więc naprawdę jesteśmy w tym momencie bardzo ubodzy w porównaniu do stolicy. Tym bardziej, że tak jak wcześniej wspominałem, wspomagamy finansowo ogromną ilość inwestycji sportowych. 

W internetowej części Porannej rozmowy RMF FM Witold Bańka mówił o nowym podejściu rządu do sportu. „Musimy myśleć strategicznie, będziemy wspierać wioślarstwo, kajakarstwo, biatlon” – zadeklarował. Wśród sukcesów wymienił też powstanie kodeksu praktyk sponsoringowych, który ma zachęcić do finansowania związków poszczególnych dyscyplin. Rozmówca Roberta Mazurka zdradził też, jakie sporty uprawiają członkowie Rady Ministrów.