„Nie możemy powiedzieć, że nic nam nie grozi” - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, pytany o bezpieczeństwo na imprezach masowych w Polsce. „Polska do tej pory nie była pierwszorzędnym celem dla ataków terrorystycznych” - dodał. „Musimy być gotowi, po to ćwiczą nasze służby, ale po to też jest współpraca służb specjalnych, wywiadów, wymiana informacji” - ocenił szef BBN. Zaznaczył jednak, że „nie możemy rezygnować z normalnego funkcjonowania jako społeczeństwo”. W rozmowie poruszono też temat kolejnej próby rakietowej Korei Północnej. „Mamy do czynienia z państwem, które ekonomicznie być może niewiele znaczy, natomiast jest takim nieprzewidywalnym, agresywnym krajem, zdolnym zaburzyć bardzo kruchą w tym regionie równowagę” - mówił Soloch. „Problem może być rozwiązany tylko we współdziałaniu największych: Stanów Zjednoczonych, Chin, być może Rosji i Japonii” - dodał. Szef BBN odniósł się także do ostatnich ataków terrorystycznych w Europie. „Nie jest krytykowana religia, a terroryzm, który odwołuje się do religii. Autorytety świata islamskiego odcinają się od tych ataków” - mówił. Dopytywany przez Roberta Mazurka o przyjmowanie uchodźców przez państwa europejskie, powiedział: „Solidarność europejska powinna polegać na solidarnym przeciwdziałaniu terroryzmowi, ale nie na solidarnym braniu takich samych problemów, jakie wzięły na siebie inne państwa” - ocenił Soloch.

Robert Mazurek: Poranek przyniósł informację z Korei, kolejna próba z rakietą. Japonia mówi: "Nie możemy dłużej tolerować takich prowokacji" - ale nasze doświadczenie wskazuje, że owszem, mogą.

Paweł Soloch: Mogą, ale rzeczywiście to jest problem, który ma w sobie duży potencjał konfliktu. Nierozwiązywalny od iluś tam lat. To jest kolejna próba. Mamy do czynienia z państwem, które ekonomiczne być może niewiele znaczy, natomiast jest krajem nieprzewidywalnym, agresywnym, zdolnym zaburzyć bardzo kruchą w tym regionie równowagę. Przypomnę, tam nie ma żadnego takiego systemu, z jakim mamy do czynienia w Europie, nie ma tych wszystkich organizacji, traktatów itd. Tutaj rzeczywiście problem może być rozwiązany tylko we współdziałaniu największych: Stanów Zjednoczonych, ale i Chin, które gdzieś tam są w tle, no i być może Rosji, Japonii.

To jest kawał świata od nas i być może nie myślimy o tym jak o realnym zagrożeniu, natomiast jest dużo bliższe nam zagrożenie. Otóż czerwiec, wakacje przed nami, przed nami najpierw mecz Polska - Rumunia, później przeróżne festiwale. Tysiące ludzi, dziesiątki, nawet setki tysięcy ludzi będą uczestniczyły w przeróżnych imprezach masowych. Czy po koncercie w Manchesterze my możemy spokojnie powiedzieć: "Na naszych festiwalach nic takiego się nie stanie, jesteśmy bezpieczni"?

Również i przed koncertem w Manchesterze nie moglibyśmy powiedzieć, że na pewno nic nam nie grozi. Od tego są nasze służby, żeby takim zagrożeniom zapobiegać.

Ale wie pan, jak to wygląda zwykle, tzn. jak się wchodzi na taki koncert, to jest bardzo pobieżne sprawdzenie na bramce albo nawet i tego nie ma - i już wchodzisz, nic się nie stało, idziesz dalej, możesz wnieść tyle trotylu, ile jesteś w stanie udźwignąć.

Są przepisy, które regulują kwestie związane z imprezami masowymi, mamy pewne doświadczenia - już w zasadzie od Euro 2012 - i do tej pory ten system działał dobrze, był szczelny. Oczywiście wynikało to również z tego, że Polska do tej pory nie była pierwszorzędnym celem dla ataków terrorystycznych - bo o tych zagrożeniach mówimy.

No właśnie , ale czy to jest nasza jedyna nadzieja: że dotychczas w nas nie trafili, to i być może teraz też nie będą chcieli?

Nie należy być fatalistą i mówić, że zawsze musi być ten pierwszy raz, natomiast oczywiście musimy być gotowi, po to ćwiczą nasze służby, ale po to jest też współpraca służb specjalnych, wywiadu, wymiana informacji, żeby takim zagrożeniom zapobiec.

Panie ministrze, ale konkretna odpowiedź na pytania słuchaczy, na moje pytania. Moja starsza córka mówi: "Tato, chcę iść na koncert". Puścić - nie puścić?

Nie możemy rezygnować, również wobec zagrożeń - chyba że rzeczywiście od odpowiednich służb dostajemy ostrzeżenie - z normalnego funkcjonowania jako społeczeństwo, które również ma czas na przyjemności i rozrywki, zresztą taka filozofia towarzyszy krajom atakowanym już przez terroryzm - co nie znaczy, że nie mamy być czujni, również na poziomie zwykłym takim obywatelskim wykazywać się ostrożnością.

Internetowym viralem stają się słowa premier Beaty Szydło, która mówiła: "Europo, powstań z kolan, inaczej będziesz codziennie opłakiwać swoje dzieci". Opozycja mówi, że to za ostro i że to jest zwalanie odpowiedzialności za wszystko, co się w Polsce dzieje, na uchodźców - których zresztą w Polsce nie ma.

Nie za wszystko, co się w Polsce dzieje, ale za zagrożenia, które z tym są związane, nie tyle uchodźcy są elementem tych zagrożeń - o ile nie są w stanie być zintegrowani ze społeczeństwami, do których przybywają, a tak się dzieje - widać z doświadczeń krajów zachodnich.

Ale przecież pan wie, że zamachów dokonują w przeważającej części nie uchodźcy, imigranci...

Tylko ich dzieci.

Ich dzieci, wnukowie.

No właśnie. Co stawia duży znak zapytania i daje do myślenia, jak to się dzieje, że ludzie urodzeni w kraju, mający obywatelstwo danego państwa, kontestują w całości to państwo, występują przeciwko temu krajowi, odwołując się do ideologii budowanej na religii. To jest bardzo interesujące.

Możemy tu sobie uciąć jakąś akademicką pogawędkę, ale pytanie jest bardzo poważne, tzn. jeżeli to islamiści, a nie uchodźcy, to po prostu, idąc tą logiką, którą proponujecie, należałoby zakazać islamu.

Nie, nie. Nie jest krytykowana religia - krytykowany jest terroryzm, który odwołuje się do tej religii. Autorytety świata islamskiego odcinają się od tych ataków, tym niemniej faktem jest, że od paru dziesiątek lat główne zagrożenie terrorystyczne - bo przypomnę: były też inne, wywodzące się z ruchów lewackich swego czasu, były konflikty na terenie Europy, terroryzm irlandzki - natomiast mamy od paru dziesiątków lat, od lat 80. mniej więcej, do czynienia głównie z zagrożeniem, które buduje swoją ideologię, odwołując się do ideologii islamskiej.

Dobrze, ale czy odpowiedzią na to jest powiedzenie: "Nikogo nie przyjmiemy, żadnego uchodźcy"?

Odpowiedzią na to jest to, żeby każde państwo, również członkowie Unii Europejskiej, miało prawo do prowadzenia własnej suwerennej polityki w tym zakresie. Solidarność europejska powinna polegać na solidarnym przeciwdziałaniu terroryzmowi, ale nie na solidarnym braniu na siebie takich samych problemów, jakie wzięły na siebie inne państwa.

Siedem tysięcy uchodźców - mówi Platforma. To nie jest zbyt wiele, jesteśmy w stanie przyjąć tyle osób.

Tak, jesteśmy w stanie przyjąć i wiele dziesiątek tysięcy osób - i tak przyjmowaliśmy, przypomnę, kilkadziesiąt tysięcy, prawie sto tysięcy Czeczeńców parę lat temu, którzy zresztą natychmiast wyjechali bardziej na Zachód. Chodzi tutaj tylko o mechanizm.

Mamed Khalidov nie wyjechał.

Tak, on nie wyjechał.

I bije Polaków po twarzy. Pozdrawiamy Mameda Khalidova, żeby tutaj nikt tego źle nie odebrał.

No i akurat tutaj jest przykład osoby, która w taki, a nie inny, sposób, ale jednak zintegrowała się z Polską i z Polakami. Natomiast chodzi o to, żebyśmy zachowali suwerenność w tym zakresie. Nie chodzi o to, żeby ciała ponadnarodowe decydowały o tym, kto i ilu ma przedstawicieli innych narodów do nas przybywać.

Był pan na ostatnim szczycie NATO z prezydentem...

Tak.

Porozmawiamy o jego ustaleniach, porozmawiamy o wizycie prezydenta Trumpa w Europie, ale najpierw muszę spytać o to, czym interesują się Polacy - pan się śmieje już...

Nie, uśmiecham się do pana redaktora, bo pan redaktor się uśmiechnął szeroko.

Ja się uśmiecham z życzliwością do wszystkich moich gości. Prezydent Duda też był zresztą w świetnym humorze, zdaje się, na tym szczycie.

Był w świetnym humorze, dlatego że to, co się wydarzyło w czasie szczytu - mam tutaj na myśli spotkania, które odbył pan prezydent - było efektem jego wcześniejszych zabiegów, intensywnej pracy. Przypomnę, to były kontakty telefoniczne z panią kanclerz Merkel, prezydentem Macronem, sekretarzem generalnym NATO, wcześniej spotkanie bezpośrednie z prezydentem Steinmeierem. To wszystko służyło przygotowaniu pewnych rzeczy, które znalazły swój finał w czasie tego spotkania w Brukseli.

I stąd to słynne zdjęcie z kciukami do góry nad głowami prezydenta Macrona i kanclerz Merkel?

Ci, którzy widzą tylko ten jeden wymiar, czyli wymiar obrazkowy, dobrze by było, żeby do tego zdjęcia prezydenta Dudy z prezydentem Macronem i Angelą Merkel dodać jeszcze lead: "Oto prezydent Duda doprowadził do tego, że prezydent Macron złożył deklarację, że w końcu sierpnia odbędzie się spotkanie państw Trójkąta Weimarskiego, który ostatnio funkcjonował dosyć słabo". To jest ewidentnie jeden z sukcesów prezydenta, które odniósł w czasie tego spotkania.

Pan studiował we Francji, zresztą na dość prestiżowej uczelni (École nationale d’administration w Paryżu), zdaje się wszyscy francuscy politycy ją mają...

Również prezydent Macron.

To jak pan zna dobrze tych ludzi, to może należałoby z nimi pogadać, powiedzieć: Słuchajcie, może trochę życzliwości wobec Polski; a wy nam ciągle grozicie Komisją Europejską.

Panie redaktorze, takie rozmowy się toczyły. Prezydent pod koniec ubiegłego roku wysłał mnie do Francji, takie rozmowy toczyły się teraz bezpośrednio - prezydenta Dudy z prezydentem Macronem, po drodze również spotykał się w formule Trójkąta Weimarskiego minister Szczerski, także ośrodek prezydencki tutaj bardzo intensywnie działa. Może to nie było to widoczne, bo wszyscy wolą oglądać zdjęcia.

Zobacz internetową część rozmowy!

"Relacje między prezydentem i ministrem obrony są takie, że umożliwiają prezydentowi zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi" - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch. Gość Roberta Mazurka komentował rozbieżności na niektórych szczeblach reformy w polskiej armii między Antonim Macierewiczem a Pałacem Prezydenckim. "Kwestią wymagającą wyjaśnienia jest chociażby reforma armii (...). Mam na myśli system kierowania i dowodzenia oraz kwestie dowództwa sił połączonych, której my jesteśmy zwolennikami, a MON to trochę inaczej widzi" - oceniał reformę polskich sił zbrojnych szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.