Porwania polskiej lekarki w Czadzie mogła dokonać każda osoba, która potrzebowała pieniędzy. To są terroryści-rebelianci i te grupy się przenikają - mówił gość Porannej rozmowy w RMF FM, dr Aleksander Olech z Defence24.

Polska lekarka została uprowadzona ze szpitala Saint-Michelle w mieście Dono Manga na południu Czadu, gdzie pracowała jako wolontariuszka. Jak wynika z komunikatu MSZ, poszukiwania Polki prowadzą siły Czadu i Francji.

Kto porwał polską lekarkę?

Robert Mazurek pytał swojego gościa, kto może stać za porwaniem Polki. Porwania mógł dokonać każdy, ale jest to naturalne, że są to terroryści-rebelianci i te grupy się przenikają. To mogła być każda osoba, która potrzebowała pieniędzy - mówił Aleksander Olech.

Gość RMF FM był pytany, czy w tamtym regionie porwania to sposób na zarabianie. PKB Czadu jest mniejsze niż województwa podlaskiego, w związku z tym potrzeba pieniędzy - zauważył Olech. Mówił też o niekontrolowanej migracji z Sudanu. Jakakolwiek grupa, która była, czy to czadyjska, czy sudańska, zauważyła, że jest szansa na porwanie człowieka białego, ale Europejczyka, który jest cennym towarem i skorzystali z tego - powiedział ekspert.

Kto zapłaci okup za Polkę?

Gość rozmowy mówił też o kwestii ewentualnego okupu. Nie płaci państwo, nie może być informacji, że zapłaciło państwo, dlatego że to będzie powtarzająca się sytuacja i będą zawsze takie porwania. To będzie rozwiązane prawdopodobnie tak, że te pieniądze w ramach współpracy dyplomatycznej zostaną przekazane do Czadu i automatycznie trafią do rebeliantów-terrorystów, którzy tego okupu chcą - powiedział Olech.

Jak podkreślił, "na południu kraju rebelianci działają spokojniej, rozumieją, że okup, pieniądze są na pierwszym miejscu, więc raczej pozytywne rozwiązanie".

Kto robi interesy w Czadzie?

Czad był kolonią francuską, a dzisiaj "na ich miejsce wkraczają ci, którzy mają pieniądze. Przede wszystkim Chińczycy, następnie kraje arabskie" - mówił ekspert. Czadyjczycy nie potrafili wykorzystać swoich narzędzi, mają uran, złoto, ropę naftową - powiedział Olech, zwracając uwagę, że korupcja przez lata niszczyła i niszczy ten kraj.

Zaznaczył też, że Czad graniczy z Libią, Sudanem i Republiką Środkowoafrykańską, a w tych trzech państwach są Rosjanie z grupy Wagnera.

Obecny prezydent miał duże zawahanie, dlatego, że jeszcze we wrześniu były informacje, że będzie zamach stanu na prezydenta, mieli go przeprowadzać wagnerowcy. Dlatego on się obawia wpływów Federacji Rosyjskiej - mówił Olech, wspominając o takich kwestiach, jak Ruski Dom w Czadzie, współpraca wojskowa na linii Czad - Federacja Rosyjska, wizyta w Moskwie.

Olech: Ma znaczenie, po czyjej stronie jest Afryka w wojnie na Ukrainie

Jeśli Rosja jest głównym dostawcą uzbrojenia do całej Afryki Subsaharyjskiej i Maghrebu, to ma znaczenie, bo w tym momencie czy wagnerowcy przybywający do Europy, czy choćby to, że Rosja circa miliard euro rocznie na samych kopalniach złota zyskuje, to musimy to powstrzymywać - mówił Aleksander Olech pytany, czy to ma znaczenie, kogo w wojnie na Ukrainie popiera Afryka.

Analityk Defence24 odpowiedział też na pytanie, jakie interesy w Afryce ma Polska. Największą sieć ambasad ze wszystkich państw Europy Środkowo-Wschodniej. Wiele firm prywatnych, inwestujących i choćby nasze współprace: wojskową i kulturalną. Ta obecność jest w Afryce i chodzi o to, żebyśmy tworzyli sobie rynek zbytu, nie mając łatki kolonialnej i też w tych obszarach, gdzie jesteśmy dobrzy: rolnictwo, farmacja, cyberbezpieczeństwo - wymieniał Olech.

Olech wyjaśnił też, dlaczego pomoc Afryce jest tak istotna z punktu widzenia Europy. Jeśli jesteśmy w stanie jakkolwiek dać poczucie bezpieczeństwa na miejscu w Afryce, choćby tymi szpitalami, które Caritas tworzy w Czadzie od 2004 roku, to ci migranci, ci terroryści, którzy się radykalizują, będą, mówiąc wprost, tam, a nie tu. I to jest główny cel - żeby zatrzymać tę migrację, która postępuje i postępować będzie - mówił.

Robert Mazurek zapytał swojego gościa także o to, dlaczego Czad stał się niebezpiecznym krajem. Nie ma obecności Republiki Francuskiej. Też zmieniły się rządy na junty. Ludzie chcą pieniędzy. Widzą, że kraj jest w rozpadzie. Mogą przejąć właśnie kopalnie, miejsca wydobycia surowców. Mogą też kontrolować strefy biznesowe, wpływać na tych biznesmenów. Ograniczają tutaj import francuski, włoski, amerykański, chiński. I trzeba z nimi negocjować. Więc tutaj mieliśmy porwanie Polki, ale tam mamy kontrolę surowców. To się dzieje w Nigerii, to się dzieje w Nigrze. W takich miejscach, żeby móc pracować, musisz się dogadywać z rebeliantami - odpowiedział Olech.

Opracowanie: