Kalendarz posiedzeń Sejmu świeci pustkami. „Nie wiadomo, co to jest, nie jestem do końca do tego przekonana” – mówi w Porannej rozmowie w RMF FM wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska. „Założenie było takie, że w te tygodnie, kiedy nie ma posiedzenia plenarnego, będziemy pracować w komisjach nad ustawami. Tempo przyjmowania ustaw w tym Sejmie pokazuje, że chodzi nie o tygodnie, a godziny, więc mam wrażenie, że chodzi tylko o to, by nas w Sejmie nie było i żeby w Sejmie był spokój” – mówiła Kidawa-Błońska w rozmowie z Robertem Mazurkiem. Pytana o ustawę o IPN, powiedziała, że była "zła". „Jedno założenie, by ustosunkować się do tego złego hasła ‘polskie obozy śmierci’ było słuszne. Ale tego w tej ustawie nie było” – powiedziała. „Nie słuchano głosów opozycji w ogóle i potem wydarzyło się to, co się wydarzyło, czyli mamy wielki problem z tą ustawą. Protestowaliśmy, składaliśmy poprawki. Żadna poprawka opozycji w Senacie nie została przyjęta” – opisywała procedowanie nad kontrowersyjną ustawą. Zdziwiły ją także słowa marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, który powiedział, że ustawa o IPN nie będzie działać. „Dowiedziałam się, że prawo, które wchodzi w życie nie obowiązuje i nie wiadomo dlaczego” – mówiła wicemarszałek Sejmu z ramienia Platformy Obywatelskiej.

Robert Mazurek: Dzień dobry, moim i państwa gościem jest Małgorzata Kidawa-Błońska, Wicemarszałek Sejmu z ramienia Platformy Obywatelskiej.

Małgorzata Kidawa-Błońska: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

Trzy tygodnie bez posiedzenia Sejmu - czyli ferie...

Właśnie, nie wiadomo co to jest. Ja nie do końca jestem do tego przekonana. Bo właściwie założenie było takie pana marszałka Kuchcińskiego, że w te tygodnie, kiedy nie ma posiedzenia plenarnego, będziemy pracować w komisjach nad ustawami. Ale tempo przyjmowania ustaw w tym sejmie pokazuje, że to nie tygodnie, a godziny, więc tak naprawdę mam takie wrażenie, żeby nas w Sejmie nie było, żeby w Sejmie był spokój.

Ale to piękne, nie powinna pani narzekać, trzy tygodnie w zasadzie...

Ale to nie jest tak, sam pan doskonale wie, że posłowie pracują tylko na sesjach plenarnych czy w komisjach, to także jest praca w terenie. Wolałam...

No dobrze, wyjechała pani gdzieś z Warszawy, wypoczęła?

Rzeczywiście, w tym roku, w zimie, na pięć dni opuściłam Warszawę, co jest moim wielkim rekordem.

A gdzie pani była, jeśli można spytać?

Byłam w zacisznym miejscu, nikogo nie było. Spokój, cisza...

To znaczy nie na narty - narty nie odbywają się w zacisznym miejscu....

Nie, nie. Ale chodzi o to, że sam pomysł, żeby komisje miały więcej czasu na pracę jest słuszny, tylko komisje tego nie robią, bo pracują jak zawsze na ostatnią chwilę i - jak pokazuje historia - na zrobienie ustaw mamy kilkadziesiąt godzin, a potem mamy bardzo dużo problemów z tymi ustawami. 

Panie marszałek skoro ustawa o IPN była zła, to dlaczego nie głosowaliście przeciw i dlaczego teraz domagacie się nowelizacji tejże nowelizacji czyli zmiany ledwo co przyjętej ustawy?

Ustawa o IPN była zła, chociaż jedno założenie, żeby rzeczywiście uporządkować stosunek do tego bardzo złego hasła "polskie obozy śmierci" była słuszna, ale tego w tej ustawie nie było.

Prawnicy podkreślają, że dlatego, że nie można zrobić ustawy do kazusu, czyli do jednego przypadku, bo zawsze znajdzie się dżentelmen, który to jakoś inaczej określi, i co, i nie będzie podlegał karze?

Wiemy o tym, że ta ustawa byłą tak nieprecyzyjna, tak źle napisana, i bardzo krótka była procedowana - właśnie do tego wracam - była błyskawicznie procedowana.

Nie, o nie, tu się z panią nie zgodzę. Pani może czegoś nie wiem, pani marszałek, ale pierwsze czytanie było półtora roku temu.

I było natychmiast zatrzymane, czyli... 

Czyli procedowana teoretycznie była.

Ale powiedział pan "teoretycznie". Nie było tak, że zbierano ekspertyzy, nie było tak, że konsultowano. Błyskawiczne przyjęcie. Potem nie słuchano głosu opozycji w ogóle, i potem wydarzyło się, to co się wydarzyło, że mamy wielki problem z tą ustawą. 

Niech się pani nie gniewa, ale akurat wtedy opozycja nie protestowała, wy też nie protestowaliście.

Protestowaliśmy, składaliśmy poprawki.

W Senacie.

Poprawki w Sejmie także były składane, i żadna nasza poprawka, żadna poprawka opozycji, nie została przyjęta. W Senacie, Senat ma największą moc...

To są takie polskie obyczaje - jak wy rządziliście też żadne poprawki opozycji nie były przyjmowane, niestety.

Ale przyzna pan też, że jak żadna, ta ustawa zrobiła nie dużo dobrego, tylko bardzo bardzo dużo złego

Ja nie jestem tak w gruncie rzeczy pewny, czy chodziło o ustawę, czy o inne rzeczy. Niemniej jednak rzeczywiście...

Ale w każdym razie zrobiło się... Mleko się wylało i mamy problem.

Na to wy teraz zamiast wycierać mleko...

No właśnie, trzeba... Ustawa wchodzi w życie.

Marszałek Karczewski mówi: spokojnie, poczekajmy na orzeczenie TK.

Przepraszam bardzo, ale ustawa wchodzi w życie i obowiązuje - to nie jest tak, że to jest teoretyczna ustawa, tylko ona wchodzi w życie i powinna być stosowana. 

Tak jak połowa prawa w Polsce to jest stricte teoretyczna ustawa. 

Ale wie pan, marszałek Senatu, który mówi takie rzeczy, to naprawdę to jest niepoważne traktowanie prawa, to jest niepoważne traktowanie decyzji prezydenta. Po co się uchwala ustawę? Jeżeli pan marszałek głosował za tą ustawą, to ona powinna obowiązywać. To jest fikcja. Więc wyjdźmy z tej patowej sytuacji...

Rozumiem, że pani w Sejmie nie była nigdy wcześniej i dlatego panią dziwią takie obyczaje.

Nie, aż tak nie dziwią. Różne rzeczy w Sejmie mnie zaskakują, ale naprawdę wypowiedź marszałka Karczewskiego mnie zaskakuje. Ja już słyszałam, że konstytucję mamy tymczasową ostatnio, a teraz się dowiedziałam się, że prawo, które wchodzi w życie, nie obowiązuje - nie wiadomo dlaczego.

Polityk Platformy Obywatelskiej Andrzej Halicki wzywa, żeby to prezydent przejął, wraz z udziałem opozycji, odpowiedzialną rolę w polityce zagranicznej.

Bardzo by było dobrze, żeby pan prezydent się zaangażował, bo ma do tego wszystkie instrumenty i może stworzyć to miejsce, gdzie można rozmawiać, gdzie można poprawiać prawo, i byłoby świetnie, gdyby pan prezydent chciał z tego swojego prawa skorzystać.

A na czym miałoby polegać zaangażowanie prezydenta w sprawy zagraniczne z udziałem opozycji?

Na pewno bardzo dobre by było, żeby prezydent w ważnych sprawach konsultował się, zapraszał, rozmawiał z przedstawicielami opozycji, partii rządzącej. Po pierwsze, żeby wyrobić sobie zdanie i usłyszeć opinię. To jest właściwe zadanie i byłoby świetne, gdyby to się stało. Może pan prezydent spróbuje.

Rozumiem, że jest to apel do prezydenta. Inny prezydent, prezydent Gdańska miał do was apel, byście szybko się zdecydowali kto ma kandydować z poparciem Platformy.

My się szybko zdecydujemy.

Ponieważ nie mogliście się zdecydować, a Pawła Adamowicza ludzie zaczepiali nawet w kościele, tak mówił...

Ludzie rzeczywiście są zaciekawieni w wielu miastach i w wielu regionach kto będzie prezydentem, burmistrzem.

Panią też zaczepiają w kościele?

Nie. Po kościele czasami zadają trudne pytania.

Paweł Adamowicz w każdym razie nie mógł się w kościele pomodlić, dlatego zdecydował się uciąć te wątpliwości i zdecydował kandydować. Czy Platforma czuje się zdradzona przez Pawła Adamowicza?

Platforma przyjęła dosyć dokładny plan naszych działań na wybory samorządowe. Mówimy głośno o tym, że rozmawiamy z różnymi środowiskami, z Nowoczesną, z różnymi partiami i najpierw musimy w swoim gronie ustalić w danych miastach kogo będziemy popierać, na kogo będziemy wspólnie pracować - i wspólnie ogłosimy. Pan prezydent Adamowicz ogłosił, że chce startować, ale Platforma musi podjąć zgodnie decyzję.

Czy Platforma go poprze?

Rozmawiamy z różnymi środowiskami, to musi być wspólny kandydat.

"Rozmawiamy" - jak ja często to słyszę. "My rozmawiamy, my się zastanawiamy".

Ale wie pan, nie można podjąć decyzji. Były rozmowy w Warszawie.

Ale przecież wszyscy wiemy, że Platforma go nie poprze. To czemu pani tego nie chce głośno powiedzieć?

Ja panu powiem tak. Ja nie wiem, czy go Platforma poprze, czy nie poprze. Na razie w Platformie...

On wie, że nie, władze Platformy wiedzą, że nie.

Za długo pan...

...siedzi w tym zawodzie.

...prowadzi, żeby nie wiedzieć, że są rzeczy, które nas zaskakują.

Ale akurat nie to. Zobaczymy, moim zdaniem wyjdzie na moje. Proszę powiedzieć, czy w rocznicę wybuchu w getcie powinny zawyć syreny?

Uważam, że to byłby taki bardzo piękny symbol, taki gest. Uważam, że powinny.

A pamięta pani, kiedy wybuchło powstanie w getcie warszawskim?


W kwietniu.

19 dokładnie. Tu jest zresztą jeden problem, bo wszyscy którzy mówią o tych syrenach, o jednej rzeczy nie wiedzą. Bo tak jak była godzina "W" o 17, tak w przypadku powstania w getcie nie było godziny "W"...

Przecież to chodzi o symbol, naprawdę. 

Oni zaczęli o 6 rano...

To chodzi o symbol, to może być o 12, w południe. 

Pełna zgoda.

Taki symbol raz, że przypomnienia, a tak to oddania hołdu tym, którzy tam zginęli.

Czy pani ma taką nadzieję, że będzie to przynajmniej ta jedna z tych niewielu, żeby nie powiedzieć jedyna rocznica, kiedy zawisną na kołku spory partyjne? Bo mam wrażenie, że u nas wszystko musi być jednak okupione tą wojną.

Tak, bo każdy chce postawić na swoim. Nauczyliśmy się nie słuchać racji innych i nie słuchać tego, co mówią inni. I to jest problem.

A pani deklaruje, że co? Że wy się tym razem wykażecie dobrą wolą, tak?

Ale jeżeli mówi pan o rocznicy powstania w getcie...

Na przykład. Tak, tak...

Ja nie widzę, jaka tu może być oś sporu, naprawdę. Już tutaj nie widzę.

Jeżeli rocznica Powstania Warszawskiego może być osią sporu, to gwarantuję pani, że jeśli chodzi o powstanie w getcie, to znajdzie się ich tysiąc.

Ale rocznica Powstania Warszawskiego nie budzi takich emocji. Przez warszawiaków w Warszawie jest przypominana i upamiętniana od wielu lat. Kiedyś nawet upamiętniana wbrew woli rządzących, ale warszawiacy potrafili o tym pamiętać.

Opozycja drugim obiegiem? Kidawa-Błońska: Niektóre działania musimy tak podejmować

"Czy opozycja jest dziś poniekąd drugim obiegiem i jest tak, jak w PRL-u?" - odnosząc się do słów Grzegorza Schetyny pytał o to w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Robert Mazurek. "Na pewno niektóre działania musimy tak podejmować. Drugi obieg miał wielką siłę" - odpowiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska. "Rozumiem ten drugi obieg jako pewne działania nieformalne, działania w terenie, kontakty z ludźmi... Musimy to robić trochę inaczej" - wyjaśniła wicemarszałek Sejmu z ramienia Platformy Obywatelskiej. 

W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Małgorzata Kidawa-Błońska przyznała także, że jeśli Platforma Obywatelska dojdzie do władzy, to emeryci nie będą płacili podatków. "Nie ma partii w Polsce, która nie zdążyłaby tego obiecać" - mówił gospodarz programu Robert Mazurek. "Czyli to jest dobre rozwiązanie" - odpowiedziała wicemarszałek Sejmu. Jak dodała, od wielu miesięcy trwają konsultacje z seniorami. "Przez 8 lat zrobiliśmy bardzo wiele, bardzo ważnych rzeczy. I ten program, z którym jeździmy teraz i spotykamy się w całym kraju z emerytami jest kontynuacją tego, co przygotowaliśmy i nowymi rozwiązaniami" - wyjaśniła Kidawa-Błońska i podkreśliła, że przed wyborami PO będzie miała bardzo dobrze skonsultowaną ofertę dla seniorów.