Najważniejsze słowa to te, w których pan Michał Tusk powiedział, że razem z ojcem wiedzieli, iż Amber Gold i OLT Express "to lipa" – mówi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Witold Zembaczyński, przedstawiciel Nowoczesnej w komisji śledczej ds. Amber Gold. "To udowadnia, że premier Tusk co najmniej od 24 maja wiedział, że z tym podmiotem coś jest nie tak i udowadnia również konieczność przesłuchania w przeszłości samego premiera Tuska" – zauważa gość Marcina Zaborskiego. "Jeżeli syn pana Donald Tuska zeznaje, że działalność OLT to była lipa, to muszę zadać pytanie, gdzie były instytucje państwa, gdzie były służby specjalne, żeby zapobiec rozwijaniu działalności przez Amber Gold i OLT Express" - mówi natomiast drugi gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM, Jarosław Krajewski z PiS. Nie widzę takich dowodów - tak Zembaczyński na pytanie, czy w materiałach, którymi dysponuje komisja, są dowody na to, że jacyś politycy umożliwili właścicielom Amber Gold ukrycie pieniędzy. "Jestem wielkim przeciwnikiem grania materiałem dowodowym ws. Amber Gold. Nie można wykorzystywać tej komisji do bieżącej walki politycznej. Często ci sami urzędnicy, którzy wtedy zawiedli, dzisiaj pracują dla państwa PiS" - mówi gość Marcina Zaborskiego.

Marcin Zaborski, RMF FM: Kilka godzin pytań do Michała Tuska... i? Jaka jest najważniejsza informacja, którą uzyskali panowie dzisiaj i uzyskała komisja od syna byłego premiera?

Jarosław Krajewski: Może zacznijmy od tego, że pan Michał Tusk potwierdził, że wysyłał w lipcu 2012 roku maila do dyrektora zarządzającego OLT Express, pana Jarosława Frankowskiego, w którym sformułował pewne pytanie, czy przekazać informacje dot. bezpieczeństwa i danych dot. OLT Express i PLL LOT tak, żeby znajomi dziennikarze "przywalili LOT-owi". Przypomnijmy o tym, że pan Michał Tusk nie tylko współpracował z OLT Express, ale również był pracownikiem portu lotniczego w Gdańsku. Z tego portu również korzystały PLL LOT i powinien jako pracownik traktować wszystkich przewoźników w sposób równy.

Witold Zembaczyński: Dla mnie oczywiście najważniejsze słowa z dzisiejszego przesłuchania to są te, w których pan Michał Tusk powiedział, że wraz z ojcem wiedzieli o tym, że Amber Gold i OLT "to lipa". Myślę, że również to miejsce, w którym w tej chwili rozmawiamy...

A rozmawiamy pod lipą.

Witold Zembaczyński: Pod taką lipą niedaleko Sejmu - może być pewnym symbolem. To udowadnia w sposób zupełnie namacalny, że premier Tusk posiadał tę wiedzę co najmniej od 24 maja, że z tym podmiotem Amber Gold jest coś nie tak. Udowadnia również konieczność w przyszłości przesłuchania samego premiera Tuska.

Pytanie, jak to dzisiejsze przesłuchanie, jak te dzisiejsze zeznania wpłyną na planowane przesłuchanie Donalda Tuska?

Jarosław Krajewski: Myślę, że będą to jedne z tych kluczowych zeznań, dlatego że mówimy o osobie syna byłego premiera Donalda Tuska. Zgadzam się z tym, że jeżeli syn Donalda Tuska, pan Michał Tusk zeznaje, że działalność OLT to "była lipa" to ja muszę zadać pytanie: gdzie były instytucje państwa? Gdzie były służby specjalne, żeby zapobiec rozwijaniu działalności przez Amber Gold i OLT Express. Pamiętajmy o tym, że 24 maja Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przekazała informację o podejrzeniu prowadzenia działalności przez Amber Gold na zasadach piramidy finansowej i przekazała informację do 6 osób w państwie - w tym do prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska.

Jakie są najważniejsze pytania do Donalda Tuska po tym dzisiejszym przesłuchaniu?

Witold Zembaczyński: Trzeba zacząć od tego, że przesłuchanie byłego premiera nie jest na rękę PiS-owi. PiS na pewno wizerunkowo na tym straci.

Jarosław Krajewski: To nieprawda, panie pośle.

Witold Zembaczyński: Per analogiam, przesłuchanie w prokuraturze pana premiera, które ostatnio obserwowaliśmy. To nie jest na rękę politycznie PiS-owi. Natomiast premier Tusk zdecydowanie musi stanąć przed komisją śledczą, bo ja co prawda nie widzę odpowiedzialności bezpośredniej, sprawczej polityków za aferę Amber Gold, ale pozostaje to odpowiedzialność polityczna. O niej chcemy rozmawiać na komisji. 

Przewodnicząca komisji, Małgorzata Wassermann stwierdziła w czasie dzisiejszych obrad, że w odpowiednim czasie ujawni, kto dał czas Marcinowi i Katarzynie P. na ukrycie wszystkich pieniędzy z Amber Gold. Czy w takim razie komisja śledcza to już wie bez żadnej wątpliwości? Można to dzisiaj powiedzieć?

Jarosław Krajewski: Na pewno przyjdzie taki moment. Nie będę dzisiaj uprzedzał, panie redaktorze tych pełnych danych...

Ale jeśli szefowa komisji mówi, że "w odpowiednim momencie ujawnię", to znaczy, że to już jest jasne.

Jarosław Krajewski: Panie redaktorze, oczywiście, zgadzam się z tym, że tak jak dzisiaj ujawniliśmy szereg informacji, również tych, które były w dokumentacji komisji jeśli chodzi o rozmowy telefoniczne, SMS-y i informacje z korespondencji mailowej między kluczowymi osobami takimi jak pan Marcin P. czy dyrektor zarządzający OLT Express, pan Jarosław Frankowski. To jest tak, że przyjdzie odpowiedni moment, żeby ujawnić te dokumenty, które świadczą również o zasadności stawiania pytań, jaka jest odpowiedzialność polityków za brak działań państwa. Niestety, dzisiaj możemy stwierdzić, że w latach 2009-2012 istniało państwo teoretyczne Platformy Obywatelskiej. To jest smutna konstatacja.

Wracam do pytania - czy w materiałach, którymi dysponuje komisja śledcza są dowody na to, że jacyś politycy umożliwili właścicielom firmy Amber Gold ukrycie pieniędzy, dali im na to czas?

Witold Zembaczyński: Ja takich dowodów nie widzę. Trzeba zwrócić uwagę również na to, że komisja w tej chwili dysponuje obszernym materiałem, który jest klauzulowany, czyli jest tajny, ściśle tajny bądź poufny. O tym materiale dzisiaj nie możemy rozmawiać. Jestem wielkim przeciwnikiem grania materiałem dowodowym ws. Amber Gold. Opinia publiczna zasługuje na to, żeby poznać prawdę o aferze Amber Gold. Trzeba ustalić oczywiście, co się stało z pieniędzmi, które Marcin P. pozyskał od Polaków, ale nie można wykorzystywać tej komisji do bieżącej walki politycznej. To, że instytucje państwa działały słabo za czasów Platformy nie zmienia faktu, że te niedociągnięcia mają znacznie dłuższą historię. Często ci sami urzędnicy, którzy wtedy zawinili, dzisiaj pracują dla państwa pod rządami PiS.

W jakim miejscu jest dzisiaj komisja śledcza? Gdybyśmy spróbowali ocenić to, co do tej pory udało się wykonać z tej zaplanowanej pracy, to w którym miejscu jesteśmy i ile czasu potrzeba, żeby to śledztwo dokończyć?

Jarosław Krajewski: Oceniam, że dzisiaj jesteśmy na półmetku naszej pracy. Przesłuchaliśmy już prawie 60 świadków. Przed nami w przyszłym tygodniu przesłuchania Katarzyny P. i Marcina P. oraz chociażby na początku lipca powrót do przesłuchania pani prokurator Barbary Kijanko, do której trafiło zawiadomienie Komisji Nadzoru Finansowego na początku 2010 roku.

Czyli mniej więcej za rok o tej porze będzie już po zakończeniu śledztwa sejmowej komisji ds. Amber Gold?

Witold Zembaczyński: Według mnie cały harmonogram zakończenia prac komisji, zakończenia raportu, będzie wpisywany przez obecną władzę w kalendarz wyborczy.

Jarosław Krajewski: To nieprawda, pan się myli. Mówmy prawdę.

Witold Zembaczyński: Cały czas o tym rozmawiamy, tylko prawda jest niekorzystna w ogóle dla wizerunku państwa polskiego, jakości prac jego instytucji. Komisja na pewno sprawdza się w tym aspekcie, żeby wyjaśnić, co zawiodło w instytucjach. Ale żeby przedstawić cały mechanizm przestępczy działalności Marcina P., żeby pokazać, kto był jego mocodawcą, potrzeba wsparcia prokuratury i służb specjalnych. Komisja śledcza nie ma narzędzi do tego, żeby w tych płaszczyznach operować. Dlatego potrzeba wszystkich rąk na pokład. Wtedy poznamy prawdę o Amber Gold.

Panowie, jeśli Sejm zajmuje się sprawą Amber Gold, firmy, która oszukała Polaków na niecałe 700 milionów złotych, to czy nie powinien też zająć się SKOK-ami, w których straty są dużo większe? W jednym tylko SKOK-u Wołomin Bankowy Fundusz Gwarancyjny ponad dwa miliardy złotych musiał wypłacić.

Jarosław Krajewski: Sprawa dotycząca powołania komisji śledczej, bo tutaj nie zgodzę się z panem posłem Zembaczyńskim z tego powodu, że komisja śledcza to jest dokładnie wykonanie funkcji kontrolnej parlamentu. To jest instytucja, która jest bardzo dobrze znana wszystkim doświadczonym demokracjom i w Polsce również tak jest.

I dla SKOK-ów będzie zielone światło?

Jarosław Krajewski: Jeśli chodzi o SKOK-i to zakładam - mamy takie informacje również jako posłowie z Komisji Finansów Publicznych, że prokuratura prowadzi intensywne postępowanie w tej sprawie. Jeżeli już sięgniemy, kiedy doszło do afery SKOK Wołomin, to musimy sięgnąć po polityków Platformy Obywatelskiej, bo to oznacza lata rządów PO-PSL.

Nowoczesna podpisuje się pod wnioskiem PO w tej sprawie?

Witold Zembaczyński: Oczywiście, my przede wszystkim złożyliśmy sami jako Nowoczesna...

Jarosław Krajewski: Sprawa powinna zostać wyjaśniona - mogę powiedzieć jednoznacznie.

Witold Zembaczyński: Jako Nowoczesna złożyliśmy sami wniosek o komisję śledczą ws. SKOK-ów. Ostatnia upadłość SKOK-u Kędzierzyn-Koźle jest znamienitym przykładem, że trzeba tutaj sprawę jak najszybciej wyjaśnić. Jeszcze dodam do tego, że kwestia SKOK-ów to są gigantyczne straty, sięgające prawie 4,5 mld złotych z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, czyli z pana, mojej i radiosłuchaczy kieszeni wypłaconych dla wszystkich, którzy stracili pieniądze w SKOK-ach.