"Prace przy użyciu harwesterów zaszły tak daleko już i stan sanitarny został na tyle uporządkowany, iż poważnie myślimy o tym, by podjąć decyzję o wycofaniu harwesterów i zdecydować się na pracę ręczną, czyli kombajny wyjadą z Puszczy Białowieskiej" - zadeklarował w RMF FM Konrad Tomaszewski, dyrektor generalny Lasów Państwowych. "Proszę spodziewać się takiej decyzji" - dodał. „Pierwsza myśl była o godzinie 4, gdy był telefon od naszych służb, że zdarzyła się tragedia. Spodziewałem się, co to za tragedia” – powiedział Tomaszewski, wspominając nawałnice, które 100 dni temu spustoszyły lasy na Pomorzu. „Założyliśmy sobie plan działania do 2019 roku, zbliżamy się do 15-18 procent powierzchniowo i masowo (jeśli chodzi o uprzątnięcie terenów dotkniętych nawałnicami). Chcemy, by do końca roku zagospodarować, czy uprzątnąć, powierzchnię 30 procent. Tak się dzieje w przypadku tak wielkich makroskalowych zjawisk klęskowych (…). Najcenniejsze drewno jest już zagospodarowane, oznaczone” – zapewnił Tomaszewski.

Marcin Zaborski, RMF FM: Klęska dziejowa, huragan stulecia, największa tragedia w dziejach naszych lasów - tak pan mówił o tym, co działo się w sierpniu na Pomorzu. Jaka była pana pierwsza myśl, gdy zobaczył pan to wszystko na miejscu?

Konrad Tomaszewski: Ja zobaczyłem to wszystko na miejscu tak naprawdę dzień po. Pierwsza myśl to była o godzinie czwartej, gdy był telefon z naszych służb o tym, iż zdarzyła się tragedia. Ja już mniej więcej spodziewałem się po pierwszych relacjach telewizyjnych, co to jest za tragedia.

Zniszczenia objęły prawie 800 kilometrów kwadratowych. To jest półtorej Warszawy, jak by tak dobrze policzyć. Po stu dniach od tamtych nawałnic, jak dużo udało się posprzątać?

Myśmy założyli sobie taki plan działania do 2019 roku. W tej chwili można powiedzieć, że zbliżamy się do 15-18 procent - i powierzchniowo, i masowo.

Czyli tak naprawdę udało się posprzątać Białołękę i Wawer, gdyby patrzeć na Warszawę.

No tak.

Na razie tyle.

Z tym, że do końca roku chcemy, żeby z tych - my hektarami się posługujemy - 80 tys. hektarów zagospodarować czy uprzątnąć, bo do zagospodarowania droga jeszcze daleka, ale uprzątnąć na powierzchni 30 procent. Jest to olbrzymi wysiłek.

To znaczy, że 70 procent powierzchni będzie czekało na posprzątanie jeszcze długo.

Tak, ale tak się dzieje w przypadku tak wielkich, makroskalowych zjawisk klęskowych.

Ale jeśli nie uda się posprzątać tego drewna przed zimą, to co z niego zostanie po leżakowaniu pod chmurką?

Nie, nie, nie. Na szczęście pogoda zaczyna już działać jako czynnik konserwujący. My wiemy, mniej więcej, jak postępować. To drewno najcenniejsze już jest zagospodarowane, już jest do pewnego stopnia oznaczone, jak to my mówimy fachowo, pod względem przyszłych nabywców. To drewno, które będzie do zagospodarowania w latach 2018-2019, to będzie tzw. papierówka. Ono może leżeć.

Będzie leżeć i sinieć. Właśnie tylko na papier się będzie nadawało.

No tak, ale to drewno, które było najcenniejsze, jest w tej chwili już zagospodarowane. Chcę tutaj się pochwalić - myśmy w przeciągu miesiąca wprowadzili do praktyki zupełnie unikatowy system tzw. odbiórki surowca drzewnego.

Ja wiem, że pan by chciał się chwalić, ale jednak ja troszkę inaczej zapytam.

Proszę bardzo.

Słyszę, czytam, że z tego drewna, które chcecie sprzedać, udało się sprzedać tak naprawdę mniej niż jedną trzecią.

Nie, nie - to jest nieprawda.

Pan to mówił na konferencji prasowej Lasów Państwowych.

Tak, ale na początku myśmy rozpoczęli sprzedaż poprzez podstawienie tego drewna pod umowy już zawarte. To się udało. Praktycznie wszystkie umowy zawarte do momentu klęski będą zrealizowane w oparciu o drewno klęskowe. Później 400 tys. metrów - ja wiem, że to niewiele mówi słuchaczom - udało się sprzedać dla tych, którzy się rozwijają. Rzeczywiście, słabiutko poszła taka procedura, która była nam dyktowana, żeby otworzyć rynek i - że tak powiem - puścić wszystko na olbrzymie wody. Tutaj słabo poszło.

Słabo poszło, bo tutaj np. przemysł drzewny kręci nosem, bo mówi, że to nie jest najlepszej jakości drewno. Pan zapewnia, że ono jest świetne. Mówi pan: sprawdziliśmy to. Tylko pytanie, gdzie to sprawdziliście, bo słyszę, że w waszym tartaku. Jak wasz tartak sprawdza to ono musi być świetne, bo przecież tartak Lasów Państwowych nie powie, że mamy złe drewno do sprzedaży. 

Rozumiem, że pytanie jest dosyć podchwytliwe i sugerujące.

Bardzo proste pytanie.

Jeżeli chodzi o tartak nasz to na pewno on sprawdził w sposób obiektywny, ale...

Wasz tartak superobiektywny, jasne. A ekspertyzy zewnętrzne pokazują, że to jest drewno świetnej jakości?

Nie no, pokazuje co innego. Pokazuje sam fakt nabywania tego surowca drzewnego. W tej chwili, gdy mówię te słowa, dzisiaj np. sprzedano - bo o tym nie zdążyłem powiedzieć - sprzedano w systemie e-drewno 60 tys. metrów sześciennych. Między bajki włóżmy informacje, że to jest drewno mało wartościowe. 

Sołtys Rytla mówi, że największym problemem są lasy prywatne, tam u niego, na jego terenie. Ponad 300 hektarów połamanych drzew - ich właściciele po prostu nie mają pieniędzy na posprzątanie tego, co leży połamane. Czy Lasy Państwowe im pomagają?

Myśmy wyasygnowali w sposób zupełnie dobrowolny - bo nie mamy takiego przymusu - 35 milionów złotych na pomoc na uprzątnięcie celem kształtowania bezpieczeństwa. To nie jest tak dokładnie pomoc publiczna, tylko zamówiona usługa kształtowania bezpieczeństwa. 35 milionów - to jest bardzo poważna kwota.

Ale czy właściciele dostają te pieniądze z góry czy dopiero jak posprzątają?

No nie - jak posprzątają.

Ale oni nie mają tych pieniędzy.

Ale jakoś dziwnie się składa, że sprzątają.

Nie wszyscy. Sołtys Rytla mówi, że są takie rodziny, które nie mają pieniędzy, żeby to zrobić. Nie mają pieniędzy do wyłożenia...

Nie możemy jednak z przyczyn prawnych wykładać w ramach zaliczek dlatego, że bylibyśmy posądzeni o pewną niegospodarność, a nawet  - o nielegalność.

A jakieś umowy z nimi podpisujecie zawczasu?

Tak, to...

Bo mówią, że to jest taka umowa "na twarz", mówiąc nieładnie.

Nie, nie, nie. Jest moja decyzja nr 217 - też to nic nie mówi - która to decyzja obliguje do zawarcia umów, najpierw miedzy nadleśnictwem a starostą, później - między starostą a właścicielem lasu prywatnego. Powtarzam - te 35 mln to nasza dobrowolna, nie przymusowa pomoc. Ja wierze głęboko, że jednak znajdą się te pieniądze na uprzątniecie, choćby z tego względu, że w tej chwili, tam się mówi o 3 mln metrów sześciennych, duża część tego drewna po uprzątnięciu znajduje nabywcę, a więc również są też pieniądze u tych właścicieli.

A Lasy Państwowo mogą odkupić te prywatne lasy, czy to, co z nich zostało tak naprawdę, dzisiaj?  

Lasy to nie tylko surowiec drzewny, więc my zakładamy w ostatnim rozrachunku, jeżeliby nie daj Boże zostało to drewno niezagospodarowane w lasach prywatnych, zakładamy, że będziemy zastanawiać się nad skupem. Uspokajam - nie ma kłopotu ze zbywaniem tego drewna.

A czy sierpniowa nawałnica zmieniła plany Lasów Państwowych jeśli chodzi o wycinkę? To znaczy, skoro tam wiatr powalił drzewa, czy w innych miejscach wstrzymali państwo zaplanowane na ten rok wycinanie drzew?

Wstrzymaliśmy planowane wycinanie drzew w nadleśnictwach klęskowych. Jest ich 35. Już mówiłem o tym, że umowy zawarte są w tej chwili realizowane z użyciem tego drewna klęskowego.

Jasne, ale jeśli tam wiatr powalił drzewa, to...

Byłoby wielkie zaburzenie na rynku drzewnym, gdybyśmy dokonali jakiegoś bardzo nerwowego ruchu wstrzymania planowanych cięć w innych nadleśnictwach. Takich nadleśnictw jest 431. 10 tys. nabywców rozsianych po całym terytorium Polski. Gdybyśmy ulegli panice i wstrzymali cięcia, to wtedy dopiero byśmy zaburzyli rynek drzewny.

Panie dyrektorze, kiedy ta...

Drewno się dobrze sprzedaje. W tej chwili sprzedaż drewna wyprzedza pozyskanie i nie mamy - powtarzam raz jeszcze - żadnych kłopotów w zagospodarowaniu tego surowca drzewnego.

Kiedy ta golizna, która powstała na Pomorzu, zostanie zapełniona nowymi drzewami?

2019 rok to jest ten rok, w którym wszystko zostanie uprzątnięte.

Jeden do jednego będziecie siać te drzewa?

Musimy zdać sobie sprawę z faktu, że większość z nas - przeciętnych zjadaczy chleba - nie wie na przykład, że ta golizna musi mniej więcej dwa lata czekać, żeby tam można było wprowadzić roślinność leśną. Bo gdyby tam za szybko wprowadzić, to tam się pojawia szeliniak. Taki owad, który ubóstwia zręby i zbyt wcześnie wprowadzoną roślinność leśną.


Dyrektor Lasów Państwowych: Wycofanie harwesterów z Puszczy Białowieskiej? Proszę spodziewać się takiej decyzji

"Prace przy użyciu harwesterów zaszły już tak daleko i stan sanitarny został na tyle uporządkowany, iż poważnie myślimy o tym, by podjąć decyzję o wycofaniu harwesterów i zdecydować się na pracę ręczną, czyli kombajny wyjadą z Puszczy Białowieskiej" - zadeklarował w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Konrad Tomaszewski, dyrektor generalny Lasów Państwowych. "Proszę spodziewać się takiej decyzji" - dodał. 

Zaznaczył, że jest "całkowicie przekonany co do tego, iż metodą przywracania naturalności tych lasów jest ucieczka z drzewami opanowanymi przez kornika drukarza". "Jestem w stu procentach przekonany że postępujemy w sposób prawidłowy" - dodał gość RMF FM.