W sierpniu mieszkańcy ponad 170 gmin odczuli skutki potężnych nawałnic. Wtedy Polska usłyszała o Grabicy czy Łasku w Łódzkiem, kujawsko-pomorskim Koronowie i Gostycynie, ale przede wszystkim o Brusach, Chojnicach i Czersku w Pomorskiem. To w tej ostatniej gminie leżą takie miejscowości jak Rytel czy złowrogo brzmiący Suszek, gdzie zginęły dwie nastoletnie harcerki. Prokuratura Okręgowa w Słupsku wciąż bada, czy można było uniknąć tej tragedii.

Co z zasiłkami dla poszkodowanych przez nawałnice?

100 dni po tym, jak żywioł spustoszył północną Polskę, Rytel, wieś - symbol sierpniowego kataklizmu wciąż wygląda dramatycznie. Dopiero teraz widać, jak las zmienił się w pustynię. Po obu stronach biegnącej przez wieś krajowej "22" widać tylko napawające smutkiem karczowisko. Gdzieniegdzie wystają samotne, wygięte sosny. Z daleka widać tysiące sągów drewna ułożonych stosy. 

W działaniach związanych z usuwaniem skutków nawałnic brało udział ponad 98 tys. ratowników. 

Zgodnie z wytycznymi MSWiA, poszkodowane osoby mogły otrzymać zasiłki celowe na podstawowe zabezpieczenie potrzeb w wysokości do 6 tys. złotych. Jeżeli konieczny będzie remont domu lub jego odbudowa, kwota zasiłków może wzrosnąć do nawet 200 tys. złotych. 

Dziennikarze RMF FM byli w domu, który z pozoru wydaje się nienaruszony. W środku jednak zniszczona jest konstrukcja dachu i jednej ze ścian. Decyzją nadzoru dom nie nadaję się do zamieszkania.  Wycena - tak w jak przypadku każdej innej zniszczonej tu nieruchomości. Tabela, procenty i schemat, o którym mówił nam sołtys Rytla Łukasz Ossowski. Dom, którego wartość jest ok. 45 tysięcy złotych, jest zniszczony w 80 proc. Wychodzi 38 tysięcy. I taką wypłatę dostają ludzie na dom, który mają zburzyć i pobudować od nowa - dodał.  

O podobnych wycenach nasi reporterzy słyszeli od mieszkańców. Niektórzy z nich czują się pokrzywdzeni, mówią, że ich szkody zostały niedoszacowane. Choć prosili o powtórną ocenę własnych strat - nie zostali wysłuchani.

Gmina Czersk, na terenie której leży Rytel, wypłaciła poszkodowanym 1 mln 470 tysięcy na remonty i odbudowę budynków, w tym także 135 zasiłków do 6 tys. złotych. I jak się okazuje sformułowanie "do 6 tysięcy" jest kluczowe.

Na przykład pan Jan, którego odwiedzili nasi dziennikarze, dostał 3 tysiące. Na remont budynku gospodarczego nie dostał nic, bo budynek w sierpniu był... w przebudowie.

Jeżeli ktoś buduje, a mu się rozsypie, to jest inny człowiek, niż ten który ma wybudowane? Tak samo włożył pieniądze, inwestował. Dach nie był skończony w jednym miejscu i ubezpieczenia nie chciała ubezpieczyć. Będzie skończony - to dopiero wtedy będziemy ubezpieczać, mówili - skarżył się pan Jan naszym reporterom.

Niektórych domów nie uda się wyremontować przed zima

Trzy rodziny z Rytla wiedzą już, że do zimy nie uda się wyremontować ich domów. Dwie z nich zimę spędzą w domkach holenderskich. Kupiła je gmina po 42 tys. zł za sztukę.

Nie chciała wynajmować mieszkalnych kontenerów, do których 80 proc. dopłacałoby MSWiA - choć wcześniej Jolanta Fierek, burmistrz Czerska, obiecywała to na naszej antenie. Dopłaciłaby kilkaset złotych. 

Domki rodziny odebrały 3 tygodnie temu. Na razie jeszcze w nich nie mieszkamy, czekamy na podłączenie gazu - mówi pani Monika.

W takim domku ma mieszkać także pani Irena, ale również ona czeka na gaz. Nie wiadomo też, kto zapłaci za prąd, bo pani Irena dostała obietnicę pomocy, ale nie na papierze.

Jak wygląda śledztwo ws. tragedii na obozie w Suszku?

100 dni temu w Suszku zginęły dwie harcerki, które przyjechały tu na obóz z Łodzi. Śledztwo w tej sprawie może jeszcze potrwać nawet pół roku.

W jego toku jak na razie ustalono, że harcerze nie mieli szansy usłyszeć syreny alarmowej, która miała wybrzmiewać w obozie. Zagłuszały ją dźwięki łamiących się drzew, odgłosy deszczu i huk wiatru. Jak powiedział Jacek Korycki, rzecznik słupskiej prokuratury, niektóre namioty oddalone były nawet o 200 metrów od źródła dźwięku, który alarmować miał o zagrożeniu.

Przeprowadzone zostały dwa eksperymenty procesowe - jeden za dnia, drugi po zmroku. Wykazały one, że harcerze nie mieli wytyczonych ścieżek ewakuacji. Takie są ustalenia prokuratury. Ci, z którymi dziś rozmawiali reporterzy RMF FM, mówią jednak, że ścieżki nie zdałyby egzaminu w tak ekstremalnej sytuacji, gdy w ciemnościach, bez jakiejkolwiek łączności, w lesie siły natury  niszczyły wszelkie punkty odniesienia.

Z tego powodu ratownicy mieli poważne problemy, by dotrzeć do Suszka - mówił w rozmowie z RMF FM szef ochotniczej straży pożarnej w Rytlu. Zdaniem Sławomira Wozińskiego harcerze, by móc bezpiecznie opuścić las, musieliby wiedzieć o nadchodzącej nawałnicy, przynajmniej 3-4 godziny wcześniej.

Prokuratura będzie także analizować dokumenty z każdego szczebla instytucji odpowiedzialnych za powiadomienie mieszkańców o wszelkich zagrożeniach.

Trwa porządkowanie terenów, na których połamane zostały drzewa

Cały czas trwają prace związane z porządkowaniem terenów, które ucierpiały w wyniku nawałnic. Reporterzy RMF FM odwiedzili las koło Młynków, gdzie połamane zostały stare grube sosny.

Ci, którzy porządkują ten kilklunastometrowy teren, na którym ocalały pojedyncze drzewa, pracują w trudnych warunkach. Trwa też wyścig z czasem. 

Według sołtysa Rytla Łukasza Ossowskiego, największym problemem są lasy prywatne, w których jest ponad 300 hektarów połamanych drzew. Ciludzie nie mają pieniędzy, żeby posprzątać teren.

To, co kiedyś było lokatą kapitału, teraz stało się problemem - jeżeli ktoś chce na tym drewnie zarobić musi je zebrać jeszcze przed zimą. 

Lasy Państwowe oszacowały straty w drzewostanie na ponad 8  mln metrów sześciennych drewna, a 45 tysięcy hektarów lasów będzie potrzebowało odnowienia.

(j.)