Piłkarskie rozgrywki w ligach europejskich wkraczają w decydującą fazę. Właściwie emocje do samego końca gwarantują nam tylko hiszpańska Primera Division i angielska Premiership. W pozostałych czołowych ligach tak ciekawie już nie jest.

Oczywiście w Niemczech mistrzowska walka już się zakończyła przewidywanym triumfem Bayernu Monachium, który jednak kilka dni po świętowaniu sukcesu tylko zremisował z Hoffenheim co już wywołało falę komentarzy, ale tak to jest - jak się wszystko wygrywa, to remis jest oceniany nawet jak początek kryzysu.

Największe emocje - jak dla mnie - szykują się w Anglii, bo tam ciągle o podium bije się praktycznie aż pięć drużyn, a że Manchester City rozegrał 30 spotkań, Everton 31, a Liverpool, Chelsea i Arsenal po 32 to tak naprawdę tabela niewiele nam mówi - skłania za to do spekulacji i matematycznych wyliczeń.

Coraz mniej tej matematyki we Francji. AS Monaco przegrało z 17. w tabeli Evian i ma już 13 punktów straty do PSG, które po samobóju wygrało z Niceą. Do końca sezonu jeszcze 8 kolejek, ale jakoś trudno uwierzyć w zadyszkę Paryżan. Podobnie jest we Włoszech. Co prawda Juventus właśnie przegrał drugi mecz w sezonie (z Napoli), a druga w tabeli Roma rozegrała mecz mniej, ale strata 11 punktów też nie napawa nikogo w Rzymie przesadnym optymizmem.

Inaczej wygląda to w Hiszpanii, w której na szczęście chyba dla wszystkich kibiców do walki o tytuł, od lata zarezerwowanej dla Barcelony i Realu dołączyło Atletico Madryt. Cała trójka idzie łeb w łeb. Różnica pomiędzy liderem (FC Barceloną) a trzecim Realem to 3 punkty i pewnie jeszcze sporo się wydarzy. Także w europejskich rozgrywkach - w końcu Barcelona i Atletico zagrają ze sobą w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

Jeśli chodzi o te troszkę mniej popularne ligi, to w Szkocji trwa oczywiście przedstawienie jednego aktora. Celtic idzie po tytuł nie oglądając się na innych, bo i nie ma się na kogo oglądać (26 punktów przewagi nad Aberdeen zamyka dyskusję). Niewiele zmieni się już chyba w Portugalii, gdzie Benfica ma 7 punktów więcej od Sportingu, a do końca 5 kolejek. Może coś jeszcze wydarzy się w Holandii, choć raczej w kontekście walki o wicemistrzostwo. Sporą przewagę na Ajax, ale za nim tłoczą się Feyenoord, Vitesse, PSV i Twente. Te drużyny dzielą tylko dwa punkty.

Na turecką ligą też można co najwyżej ziewnąć - zgodnie z wieloletnią tradycją o tytuł bije się trójka ze Stambułu. Fenerbachce ma 7 punktów przewagi i dwa mecze zapasu. Galatasaray i Besiktas idą na razie równo.