Działająca od prawie 130 lat, najstarsza i jedyna funkcjonująca do dziś w Polsce fabryka ołówków i kredek w podwarszawskim Pruszkowie to dziś Twoje Niesamowite Miejsce w Faktach RMF FM. Rocznie produkuje się tam około 50 milionów kredek i ołówków. W naszym niedzielnym cyklu odkrywamy dla was dostępne tylko dla wybranych zakamarki. To pierwsza w Polsce wytwórnia ołówków, którą w 1889 roku w Warszawie założył niespełna 30-letni wtedy inżynier Stanisław Majewski. Wraz ze wspólnikami zarejestrował wtedy przedsiębiorstwo pod nazwą “St. Majewski, Zaborski i Starzeński”. Fabryka działała bez przerwy nawet przez cały okres drugiej wojny światowej, a w 1948 roku nastąpiło jej upaństwowienie. Dziś - na pamiątkę nazwiska jej założyciela - działa tam spółka "St. Majewski".

Kredki produkujemy tutaj w dwudziestu czterech podstawowych kolorach: od najjaśniejszych żółci, pomarańczy, czerwieni, niebieskich, zieleni, aż po złoty i srebrny kolor. Ołówki produkujemy od prawie 130 lat, kredki trochę krócej - mówi Wojciech Pstrokoński, gospodarz najstarszej i jedynej działającej do dziś fabryki ołówków w Polsce, dyrektor do spraw organizacyjnych St. Majewski. Na początku siedziba fabryki znajdowała się przy ulicy Ołówkowej w Polsce. Dziś adres to ulica Kredkowa. Wyprodukowanie kredki i ołówka trwa od kilkunastu dni do nawet trzech tygodni. W cyklu Twoje Niesamowite Miejsce w Faktach RMF FM śledzimy kolejne etapy produkcji. 

"Podstawowy element to grafit"

Pierwszy etap produkcji kredek i ołówków odbywa się w tak zwanej graficiarni. To miejsce, gdzie przygotowuje się podstawowy element kredki i ołówka, czyli pręcika. Tego, co jest w środku - tłumaczy Wojciech Pstrokoński. W graficiarni widzimy duże, niebieskie maszyny, nad nimi unosi się para. W pojemnikach znajduje się glinka kaolinowa, czyli podstawowy surowiec, który mieszamy z barwnikami. Daje ona podstawowy materiał do wytłoczenia pręcika. Widzimy akurat zieloną glinkę, z której powstanie zielona kredka - dodaje. 

Produkujemy najwięcej kredek w kolorze czerwonym. Może to dlatego, że tak często rysujemy serca i obrazki związane z uczuciami? - zastanawia się filozoficznie Wojciech Pstrokoński, gospodarz fabryki ołówków. Z kolejnej maszyny wyskakują pręciki, które na pierwszy rzut oka mogą wyglądać jak prawie gotowe ołówki. To automat. Pręcik, który wyskakuje nie jest prosty, trzeba go wyprostować. Wkładamy go do specjalnych pojemników, które kręcąc się dookoła sprawiają, że pręcik jest prostowany. W urządzeniach, które są za nami pręciki są suszone, dzięki temu możemy nimi potem pisać - tłumaczy Wojciech Pstrokoński. 

"Nawet 800 wyskakujących pręcików-grafitów na minutę"

Proces prostowania i suszenia pręcików trwa około 24 godzin. W ciągu minuty z tej maszyny wyskakuje około 700-800 sztuk pręcików - opowiada gospodarz najstarszej fabryki ołówków w Polsce. Rocznie produkujemy około 50 milionów sztuk ołówków i kredek. Co ciekawe, o ile popyt na ołówki delikatnie spada, to zainteresowanie kredkami jest coraz większe. Może dlatego, że coraz popularniejsze są kolorowanki dla dorosłych, które służą zrelaksowaniu się? - mówią pracownicy pruszkowskiej fabryki. 

"Ołówki trafiają do tłustej mazi"

Kolejny ważny etap produkcji ołówków i kredek to hala, w której odbywa się ich impregnacja. Zanurzamy je w odpowiedniej ilości oleju-smalcu i dopiero to powoduje, że wyprodukowany wcześniej pręcik nabiera zdolności rysujących. Mamy specjalne pojemniki, w których boksy kredkowe są trzymane w temperaturze 100 stopni Celsjusza. Kredki muszą tu być nie krócej niż pięć, sześć godzin. Wysokość tej mazi sięga kilkudziesięciu centymetrów, żeby cały pręcik był zakryty tłuszczem - dodaje Wojciech Pstrokoński. 

W kolejnych halach produkcyjnych w jedynej działającej w Polsce fabryce ołówków unosi się mocny zapach, który można skojarzyć ze sklepem papierniczym. To zapach związany z obróbką drewna. Bo montaż ołówka czy kredki  to w praktyce oprawa pręcika w drewno, w to, co trzymamy potem w dłoni - przyznają pracownicy fabryki. 

W Polsce ołówki oprawiamy najczęściej w lipę lub olchę. Mamy tu maszyny nazywane sklejarkami, wszystko ściskamy prasą hydrauliczną po to, żeby klej mocno to chwycił. Dziennie przez te pomieszczenia przechodzą dziesiątki tysięcy kredek i ołówków - dodaje Wojciech Pstrokoński. 

"Nie ostrzymy ołówków typowymi temperówkami"

Nasze ostrzałki działają na zasadzie papieru ściernego. Ołówek lub kredka, która schodzi z linii produkcyjnej przechodzi pod odpowiednim kątem przez taśmę ścierną i ta taśma zdejmuje warstwę i powoduje, że powstaje szpic. Zależy nam na tym, żeby ona była jak najbardziej ostra, bo wszystkie kredki i ołówki, które ulegają na tym etapie uszkodzeniu są uznawane za wadliwe - tłumaczą gospodarze fabryki ołówków. 

Jak używać ołówków, żeby nie niszczyły się szybko? Żywotność ołówków i kredek zależy od tego, z jak dużą siłą używamy tych przyborów. Im mocniej naciskamy, tym szybciej grafit-pręcik zużywa się - wyjaśnia Wojciech Pstrokoński. W hali, która znajduje się tuż obok w powietrzu unosi się zapach lakierów. Kredki, które chwilę wcześniej powstały jako pojedyncze sztuki nabierają kolorów. Są kilkakrotnie przepuszczane przez lakiernice, żeby utrwalić kolor. Zwykle kredka musi przejść przez maszynę lakierniczą trzy, cztery razy, żeby  kolor był odpowiednio intensywny - tłumaczą pracownicy fabryki ołówków.