Stanisław Srokowski, rodem z wsi Hilcze na Podolu, zamieszkały we Wrocławiu, to człowiek wszechstronny – pisarz, poeta, dramaturg i krytyk literacki, a także tłumacz i nauczyciel. Z racji swego miejsca urodzenia specjalizuje się on w tematyce Kresów Wschodnich. Jego powieści „Ukraiński kochanek”, „Zdrada” i „Ślepcy idą do nieba” to prawdziwa saga kresowa. Z kolei na kanwie jego powieści „Nienawiść” reżyser Wojciech Smarzowski realizuje obecnie film o ludobójstwie na Wołyniu. Srokowski jest też publicystą i uczestnikiem życia społecznego. Nic więc dziwnego, że sformułował on zestaw pytań do kandydatów na urząd Prezydenta RP. Cytuję (w zależności od adresata użyta jest forma „per Pan” lub „per Pani”.

"Zabiega Pan o głosy wyborców. Zapewne zechce Pan też zdobyć sympatię, uznanie i szacunek w środowiskach kresowych. Ja również wywodzę się z tych środowisk. Jest nas w kraju, tych, którzy się urodzili na polskich Kresach, wraz z naszymi potomkami, ok. 6 milionów. To ogromny kapitał wyborczy. Pragniemy wiedzieć - wypowiadam się tutaj w imieniu własnym, ale  także w konsultacji ze środowiskami  Kresowian - czy Pan, jako przyszły Prezydent RP, będzie bronił polskich interesów narodowych, a więc także interesów  Kresowian. Jesteśmy Polakami i mamy prawo wiedzieć, kto stanie na czele polskiego państwa i czyje interesy  będzie reprezentował. W związku z tym pragnę zadać Panu następujące pytania, by się zorientować, czy ja i moje kresowe środowiska będziemy mogli Pana w wyborach poprzeć:

1.Czy poprze Pan nasze starania, by Sejm RP uznał  masowe mordy dokonane przez OUN i UPA na ludności polskiej w latach 1939-1947 za zbrodnię ludobójstwa?

2.W czasie II wojny światowej ukraińskie formacje faszystowskie zorganizowane w OUN i UPA wymordowały ok. 200 tys. Polaków. Pragniemy wiedzieć, czy Pan jako Prezydent RP, poprze nasze starania o ustanowienie przez Sejm dnia 11 lipca - Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa OUN i UPA na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej?

3.Czy poprze Pan nasze starania o zbudowanie Muzeum Kresów, jako placówki upowszechniającej wiedzę o historycznych dokonaniach mieszkańców tej części utraconych ziem polskich RP, a także obrazującej akty ludobójstwa?

4.Czy poprze Pan nasze starania  o postawienie nauki historii w szkołach średnich na takim poziomie, który pozwoli młodzieży na  pełną orientację w dziejach polskiego  narodu?

5.Czy poprze Pan wniosek środowisk kresowych o wzniesienie w stolicy Polski pomnika ofiar banderowskiego ludobójstwa i czy obejmie  Pan swoim patronatem tę inicjatywę?

6.Czy wystąpi Pan do prezydenta Republiki Ukrainy z wnioskiem o uznanie przez władze tego państwa mordów dokonanych na ludności polskiej przez OUN - UPA za zbrodnię ludobójstwa, a organizacje OUN i UPA za zbrodnicze?

7.Czy wystąpi Pan do odpowiednich władz Republiki Ukrainy w sprawie likwidacji haniebnych pomników, stawianych na przedwojennych ziemiach polskich Stepanowi Banderze, Romanowi Szuchewyczowi, mordercom  z OUN i UPA i Dywizji SS Galizien?

8.Czy wystąpi Pan  do rządu Ukrainy z żądaniem godnego upamiętnienia miejsc pochówku Polaków i obywateli polskich innych narodowości pomordowanych przez OUN-UPA, choćby w postaci krzyży i stosownych tablic?

9.Czy poprze  Pan walkę Polaków z sąsiednich krajów z dyskryminacją oraz ich zmagania o sprawiedliwe traktowanie, jako mniejszości narodowej, w kontekście przywilejów, jakimi cieszą się w naszym kraju mniejszości narodowe litewska, ukraińska, niemiecka i inne?

10.Czy jest Pan zwolennikiem dozbrajania i wspomagania finansowego Ukrainy w obliczu toczącej się obecnie w tym kraju wojny?

Będę zobowiązany za jednoznaczne odpowiedzi na postawione pytania przynajmniej na miesiąc przed zakończeniem kampanii wyborczej, by Pana odpowiedzi dotarły do wyborców."

Poniższy list z pytaniami warto szeroko rozpowszechnić, umieszczając go na stronach internetowych i profilach na FB oraz rozsyłając e-mailami do znajomych.

Oczywiście można przekazywać go kandydatom bądź pocztą, bądź w czasie spotkań wyborczych. Można też ułożyć własny list. Najważniejsze, aby listy z pytaniami dotarły do zainteresowanych. W końcu to politycy powinni być dla nas, a nie my dla nich.