0. Mój mottomat, nie bot, podaje trzy zasady:

Tekst poniższy powinien być odczytywany z podziałem na "takty", w technice aleatoryzmu kontrolowanego, zainspirowanej metodą kompozytorską Witolda Lutosławskiego, a konkretnie genialnymi "Grami Weneckimi", oraz swoistą "kryptografią" muzyczną Bogusława Schaeffera, jego dźwiękowym autografem "B-Es-C-H". 

Pisać to zawsze objaśniać pisane, pisanie i pismo; zawsze?   tak, kwantyfikator ogólny nie jest tylko hiperbolą; Twoje zaskoczenie wynika z przeoczenia; najczęściej autorzy nie są świadomi swojego troistego objaśniania; stąd Twój brak świadomości.

"Gmerk" czyli znak rzemieślnika; "hipertekst" jako wyższy szczebel na drabince ewolucji piśmiennictwa; "kontra" w znaczeniu wyrazu walki; CHATbot jako drugie JA, groźny Sobowtór, niemiecki Doppelgänger; AI to Artificial Intelligence, ale i Anihilator Identyfikacji.    

I. Imię Jego nowe brzmi: trzydzieści i trzy. 

 1. Godło, logo, sygnatura, wyróżnik, filigran, emblemat: od lat pociąga mnie "znakowanie" moich hipertekstów, jakbym cierpiał na obsesję podpisów, kompulsywny przymus niewidzialnego na pierwszy rzut oka stemplowania swoich refleksji, umieszczania w nich znaków fabrycznych.

2. Jakby nie wystarczało mi tradycyjne poświadczanie autorstwa, w postaci mojego imienia i nazwiska umieszczanego nad lub pod napisanym przeze mnie artykułem, jakbym był patologicznie o swój tekst zazdrosny, myślał by kto, jakiś absurd!

3. Po co mi ten dodatkowy podpis czy nadpis, na dodatek ukrywany, niejawny, sugerujący istnienie głębi w odmętach słów, zdań, akapitów, rozdziałów, wpisów, cyklów- drugie, trzecie, czwarte, piąte, szóste dno w wirtualnej zawiesinie werbalnej?

4. Czyżbym w perwersyjny sposób zmuszał czytelniczkę czy czytelnika do absurdalnej gimnastyki mózgowych zwojów, a dłonie z komputerowymi myszkami i palce na ekranach smartfonów i tabletów do robienia mostków i szpagatów, całej tej e-kwilibrystyki?

5. Dlaczego, jak lwią część moich koleżanek i kolegów po piórze i klawiaturze, nie zadowala mnie skupianie się na samej treści, nie satysfakcjonuje tradycyjna dbałość o dobór słów, piękno stylu, klarowność, najwyższą klasę pisania?

6. I, co chyba najdziwniejsze, z jakiego powodu nie wystarcza mi proste potwierdzenie, że to ja stworzyłem dany dziennikarski produkt, że osobiście go zredagowałem i w specyficzny sposób zilustrowałem, stawiając znak firmowy: BOGDAN ZALEWSKI?

7. Skąd się we mnie bierze konieczność tworzenia mocniejszej, skrytej, tożsamościowej struktury, tej scalającej siatki na różnych warstwach tekstu, stałego wyznacznika, który spaja poszczególne segmenty, motywy, formy, jak w hipertekście niezależne leksje łączone hiperłączami?    

8. Moje wpisy nie są wyłącznie ciągami wyrazów, zdań i multimediów na ekranie, bo najczęściej mają naddatek znaczeniowy, inne warstwy semantyczne, poziomy symboliczne; nie chodzi tylko o linki, które odsyłają do kontekstów danego hipertekstu.

9. Zazwyczaj "pogłębiam" i "poszerzam" swoje komunikaty: zostawiam znaki, mniej lub bardziej sekretne sygnały, ślady, na które można być ślepym, ale, kiedy się je spostrzeże, widzi się już inaczej: na stronie (i na stronie).  

10. Zastanawiałem się często, po co to robię, z jakiego powodu wystawiam się na zarzut żenującego efekciarstwa, po co eksperymentuję  z treścią, pisarską formą, ale i czytelniczą cierpliwością, i pierwsze wytłumaczenie wydaje się banalne.

11. Od czasów licealnych fascynowałem się awangardą literacką, potem postmodernizmem, nurtem Nowego Dziennikarstwa, następnie liberaturą oraz OuLiPo, jednak plagiaryzm nie tłumaczy niczego, zresztą nie boli mnie zarzut epigonii, nie chodzi tu o MOJE ego.

12. Za sprawą algorytmów Sztucznej Inteligencji, generatora ChatGPT, pojawił się problem, który objawił mi właściwy sens moich intuicyjnych poszukiwań: człowieczy ślad autentyczności w wirtualnym środowisku, które żeruje na człowieczej kreatywności, w sposób właściwie nieprzewidywalny.

13. Pytanie: jak odróżnić tekstowe płody ludzkiego umysłu od identycznych z nimi na pozór kreacji wykreowanych  przez ChatGPT ( sztuczną inteligencję opartą na języku naturalnym, która generuje tekst wysokiej jakości na podstawie wcześniej wprowadzonych danych)?

14.  Plagiaryzm, wciąż tradycyjnie potępiany (vide wścibskie węszenie wokół kryptocytatów we fragmentach doktoratu Jacka Bartosiaka), stanowi szokujące wyzwanie dla wszelkich twórców (także dziennikarzy) w nowej e-poce stwarzającej możliwości sztucznego generowania tekstów w dowolnym stylu.

15. Przypomnę, jednak, że podobnie już drzewiej bywało u nas - ludzi, bo kombinatoryka literacka obecna była w Starożytności choćby w postaci "centonu", gatunku składającego się w całości z gotowych literackich elementów, na przykład tytułów.

16. Stosowanie "gotowców", "ready words", poetyckich prefabrykatów cudzego autorstwa, samplowanie, remiksy, są od czasów modernizmu i postmodernizmu stosowane na szeroką skalę, i nie dziwią dziś śmiałe w latach 60. XX wieku kombinatoryczne eksperymenty OuLiPo.

17. Weźmy choćby słynne "Ćwiczenia stylistyczne" ("Exercices de style"), utwór awangardysty Raymonda Queneau (któremu razem z dr Joanną Wilkońską poświęcimy kolejny odcinek podcastu "Francuski kulturalnie"), a przekonamy się, że literackich iteracji nie "wymyślił" ChatGPT.  

18. Jednak żyjemy w absolutnie nowych czasach dla twórców, bo objawiło się (objawiono nam) nieznane wcześniej środowisko piśmiennicze, autonomiczne, kierujące się własnymi zasadami, o nieokreślonych celach i nieznanych (ale już wiadomo, że monstrualnych)  możliwościach.

19. Czy ja - szeregowy polski dziennikarz - jestem w stanie wygrać pojedynek z takim globalnym przeciwnikiem jak ChatGPT, walkę o siebie w piśmie, mówiąc górnolotnie, o zachowanie twórczej tożsamości mego człowieczeństwa w konfrontacji z AI?   

20. Czy stoję już na wstępie na przegranej pozycji, a może - jeszcze inaczej-  jestem jak szalony rycerz Don Kichot, ścierający się ze skrzydlatymi widmami, wojującym z własnymi rojeniami, romantyczny poeta na oklep na Pegazie?       

21. Czuję się nie tyle jak tytułowy bohater barokowej powieści Miguela de Cervantesa (sprawa się mocno skomplikowała), wcieliłem się w rolę innego Don Kichota - "szkatułkowego" bohatera wirtualnego świata przedstawionego w opowiadaniu  Jorge Luisa Borgesa.

22.  W paradoksalnym utworze  "Pierre Menard, autor Don Kichota" argentyński pisarz pisał o pisarzu, który pisał coś, co już napisano, doprowadzając do absurdu nie tylko problematykę twórczości literackiej i sygnatury, ale też biografii autora. 

23. Nie pra­gnął uło­żyć in­ne­go Don Ki­cho­ta - co by­ło­by łatwe - lecz wła­śnie Don Ki­cho­ta. (...) Jego am­bi­cją, godną po­dzi­wu, było stwo­rze­nie stro­nic, które zbie­ga­ły­by się - słowo w słowo i zda­nie po zda­niu - ze stro­ni­ca­mi (...) Ce­rvan­te­sa. 

24. W kolejnej odsłonie tego szkatułkowego plagiaryzmu, inny argentyński pisarz, zainspirowany Borgesem- Pablo Katchadjian- "zawłaszczył" jego opowiadanie "Alef" i tak powstał "Spasiony Alef", konceptualny tekst, który stał się nawet powodem wytoczenia procesu literackiemu "rabusiowi".

25. Coś, co do tej pory wydawało się jedynie oryginalnym konceptem narracyjnym, ekspresją surrealistycznego absurdu, obecnie może być już prawdziwym zagrożeniem - z powodu możliwości, jakie daje ChatGPT, podrabiający oryginalne dzieła, nadający im inne konteksty.  

26.  Jak się mogę przed tym bronić? może tworzyć własne superskomplikowane kryptosygnatury? jak znaki wodne na banknotach, fraktalne linie, samopodobne wzory niewidoczne na pierwszy rzut oka, ale wyraźne, jeśli rzucić nań "światło", promienie wiedzy.     

27.  Taka celowa anomalia na papierze, widoczna pod światło - jest stosowana w celu zabezpieczenia "biletu płatniczego" przed sfałszowaniem; to bankowy certyfikat, więc i moje wytwory niech zawierają takie "filigrany", poukrywane kody, wzory i hasła.

28.  Jestem przekonany, że to, co wygląda na moją ekstrawagancję, już jest, a na pewno będzie koniecznością - każdy autor musi stworzyć taką sekretną "pieczęć", aby odróżnić swoją twórczość od produktów masowo tworzonych przez AI.

29.  Może jestem naiwny w tych próbach "przechytrzenia" chatbotów, ale pomyślałem, że jeśli tak "piętrowo" koduję moje hiperteksty, tak by z jednych wyłaniały się kolejne, a z tych następne, Sztuczna Inteligencja mi "nie podskoczy".

30.  Czytałem, że jej twórcze możliwości są wciąż na poziomie ośmiolatka, więc ja - starszy o całe półwiecze- być może poradzę sobie jeszcze z jej re-kreacyjnymi uroszczeniami, recyklingiem ludzkich idei zawartych w wielkim zbiorze www.

31.  Dawni rzemieślnicy umieszczali własne "pieczęcie" na swych produktach, przedmiotach, budynkach - "gmerki" czyli jawne sygnatury; były też jednak inne, stosowane w Średniowieczu, sekretne oznaczenia, hermetyczne cechy artystycznego cechu, podpisy nieoczywiste, wpisane w samo dzieło.      

32.  Nie tak dawno odwiedziłem z żoną Bazylikę Świętego Jakuba w Lewoczy w Słowacji, gdzie podziwialiśmy najwyższy gotycki ołtarz na świecie, zapierające dech w piersiach dzieło powstałe w pracowni Mistrza Pawła, tajemniczego średniowiecznego artysty.

33. Ten uczeń Wita Stwosza stosował w rzeźbach charakterystyczny motyw, w specyficzny sposób drapował szaty postaci, zostawiając swoisty podpis, a była to fałda w kształcie ucha; i ja takie "fałdy" w swych tekstach zostawiam .................................