Na 3 dni został odroczony proces dotyczący największego korupcyjnego skandalu w historii włoskiej piłki nożnej. Sędzia Cesare Ruperto o przerwie zdecydował na wniosek adwokatów oskarżonych. Obrońcy chcą mieć więcej czasu na zapoznanie się z aktami sprawy.

Na piłkarskiej ławce oskarżonych siedzą cztery drużyny Juventus, AC Milan, Lazio Roma i Fiorentina. Zarzuty postawiono 26 osobom. Wśród nich są działacze klubowi i arbitrzy. Proces toczy się na Stadio Olimpico w Rzymie, który zmienił się w największy we Włoszech trybunał sportowy.

Kontrowersje wzbudziły wnioski kilku włoskich drużyn, które domagają się zmian w tabeli Serie A, jeśli oskarżone kluby zostaną skazane.

Na sali nie pojawili się dziś dwaj najbardziej - jak można sądzić - uwikłani w korupcyjny skandal byli szefowie turyńskiej Juve - Antonio Giraudo i Luciano Moggi. Przysłali tylko swoich adwokatów. Z kolei sędzia Massimo De Santis, który na stadionie się pojawił, został obrzucony wyzwiskami przez kibiców.

Czołowym drużynom z serii A zamieszanym w skandal z ustawianiem wyników meczów grozi odebranie tytułów i degradacja do niższej Ligii, a klubowym działaczom i arbitrom bezpowrotna utrata pracy w świecie piłki.

Proces, który obserwuje blisko 400 dziennikarzy z całego świata, ma trwać do 9 lipca. Wtedy zapadną pierwsze wyroki. Jeśli Włochy wejdą do finału mistrzostw świata, orzeczenie sędziów poznamy dopiero dzień później. Trybunał musi zakończyć pracę najpóźniej do 27 lipca, bo wtedy mają zapaść ostateczne decyzje dotyczące udziału włoskich drużyn w rozgrywkach Ligii Mistrzów i Pucharze UEFA.